Jeszcze tylko siedem dni

48 6 3
                                    

Rozdział 1- Dzień 1
Zadzwonił budzik. Sięgnęłam po telefon i pospiesznie wyłączyłam denerwującą melodie. Zwlekłam się z łóżka. Otworzyłam szafe i wyjęłam pierwsze lepsze ubrania. Jasne jeansy, czarna bluza, koszulka w paski. Ubrałam się w miarę szybko i zeszłam na dół zabierając mój niebieski plecak. Poszłam do łazienki, która była na końcu długiego korytarza. Łazienka była mała ale przytulna. Naprzeciwko prysznica była umywalka z podświetlanym lustrem. Na końcu pomieszczenia toaleta a obok pralka.Wyjęłam z szafki gumkę i szczotkę. Związałam włosy w kucyk po czym spojrzałam na własne odbicie w lustrze z obrzydzeniem. Po kilku minutach wyszłam z łazienki, chwyciłam plecak i wyszłam z domu. Po drodze na przystanek słuchałam muzyki żeby nie myśleć o niczym złym. Szłam prostą drogą około pół kilometra a potem skręciłam w prawo i przeszłam na pasach na drugą stronę drogi. Usiadłam na przystanku i czekałam na busa. W końcu przyjechał. Wsiadłam wiec i zajęłam wole miejsce z tyłu szarego pojazdu. Przez większość drogi siedziałam w ciszy przeglądając instagrama. Kiedy już dojeżdzaliśmy do dworca w radiu usłyszałam piosenke sanah. Nie pamiętam tytułu. Po słowach "A ja cie lubie, już za bardzo przez to myślę już o ślubie" łzy zaczęły napływać mi do oczu. Strasznie za nią tęskinie. Tak bardzo mi jej brakuje. Ma na imię Ola. Ma 170cm wzrostu, brązowe oczy. Włosy też ma brązowe, proste i średniej długości. Zwykle związane w kucyk, przez co widoczny jest jej undercut z tyłu glowy. Kiedy na jej twarzy jest szeroki uśmiech pojawiają się dołeczki. Jest szczupła ale zwykle chodzi w szerokich ubraniach. Ma takie samo poczucie humoru co ja. Po prostu ideał. Jedna głupia piosenka i nagle wszystkie wspomnienia wracają. "I mam nadzieje że ty też mnie chcesz". To jak kolejny cios poniżej pasa. Nagle piosenka urwała sie w połowie. Zorientowałam się że już dojechaliśmy. Kierowca zaparkował na miejscu parkingowym i wyłączył silnik. Wiekszość ludzi już wysiadła. Zerwałam się z siedzenia i wybiegłam z busa. Na dworcu czekały na mnie moje koleżanki. Przywitaliśmy się i udaliśmy w stronę szkoły. Do szkoły nie było daleko ale górka była dość stroma. Zdyszane weszliśmy do budynku i poszliśmy do szafki. Odłożyłam czarną kurtkę na wieszak i przebrałam czerwone nike na czarne zdarte już tensiówki.
- Co mamy teraz? - zapytałam
- Wf. I to dwie godziny. - odpowiedziała niska blondynka.
Westchnełam. Poszliśmy do szatni obok sali gimnastycznej. Weszłam do przebieralni jeśli tak to można nazwać. Przez kilka minut oglądałam blizny na moim ciele, potem szybko się przebrałam. Poczekałam na reszte ekipy i razem poszliśmy na sale. W sumie to zrobiłam kilka przysiadów a tak to resztę stałam bezczynnie. Cholernie mi sie nie chciało ćwiczyć. Szybko zleciały te dwie godziny. Pierwsza lekcja rozgrzewka a druga siatkówka. Nudy. Potem była matematyka. Też nudy. Siedziałam na tej lekcji i starałam się słuchać uważnie ale ciężko było mi sie skupić. Hmm... delta równa się pierwiastek z ... a co jeśli Ola teraz o mnie myśli. Może żałuje tego jak mnie potraktowała. W sumie to czemu dalej ją kocham. Siostra zakonna mówiła że prawdziwa miłość może istnieć tylko pomiędzy kobietą a mężczyzną. Wiec co to jest. Czemu potrafię jej wybaczyć i nie potrafię o niej zapomnieć. Może...
- Teraz robimy zadanie 6.34- rozległ się donośny głos nauczycielki. - Zosia czyta polecenie.
No i chuj. Jestem w dupie.
- Wyznacz "m" dla którego "x" należy do przedziału od (-1,1) - przeczytałam kompletnie nie wiedząc o co chodzi.
Podeszłam do tablicy i stałam jak debil. Pani pomogła mi rozwiązać zadanie spoglądając na mnie zabójczym wzrokiem. Czułam się okropnie. Wszyscy teraz mają mnie za debila, który nie ogarnia nawet prostych zadań. Ludzie lubią osądzać i z góry coś narzucać. Ja po prostu nie uważałam. Ale debilem tez jestem. Przez to mialam wyrzuty sumienia. Znowu coś zjebałam. Jak zwykle. Ale wiedziałam że długo się już nie będę męczyć. Niedługo nastanie ten dzień w którym skończą się te cierpienia. Niedziela, 24 październik. Nie myślcie że to przez szkołe chce się zabić. Chociaż w sumie też. Mam już swoje 13 powodów. W sumie już dawno je miałam. Trzy lata temu zaczęła się chujnia a dwa lata temu chciałam podciąc sobie żyły. Niestety rodzice wyrwali mi nóż z ręki. Powiedzieli że jestem głupia, choć totalnie nie znali powodu. W sumie to tyle z ich reakcji. Nie spytali jak sie czuje, co się dzieje, mieli mnie totalnie w dupie. W dodatku po kilku miesiącach zaczeli sie z tego naśmiewać. Na przykład kiedy mówiłam że nie ide z nimi do lasu bo nie chce to odpowiadali że nie zmuszają mnie bo znów sięgne po nóż jak wariatka. Oni nie rozumieli. Nikt tak po prostu nie chce się zabić. Samobójstwo to nie ucieczka od życia tylko od cierpienia. A to cierpienie mnie przerasta, jestem zbyt słaba. Nie dam rady dłużej dźwigać takiego ciężaru. Wtedy tak myślałam i dalej tak myślę. W ciągu tych 2 lat nic się nie zmieniło. Dalej chce umrzeć. Miało być lepiej a tak naprawdę to jest tylko gorzej. Dotarło do mnie że już nie będzie lepiej.
Wracając do szkoły. Po matmie był angielski. Ostatnia lekcja i do domu. Nie wiem czy się cieszyć czy nie, bo niewiem gdzie jest gorzej - domu czy w szkole. Na angielskim robiliśmy jakieś zadania. Co chwile musiałam coś czytać więc tak naprawdę to nie myślałam o niczym. Zadzwonił dzwonek na przerwe. Koniec lekcji. Wzięliśmy wszystkie rzeczy i wyszlismy ze szkoły - ja, Julka i Maja. Julka jest niską, blądwłosą dziewczyną, która często się uśmiecha. Ma niebieskie oczy. Ubiera zwykle modne obcisłe ubrania.Czasami jest trochę chamska ale też potrafi być miła. Maja jest średniego wzrostu, często jest ubrana w luźne bluzy. Ma brązowe włosy, niebieskie oczy. Jedyne koleżanki jakie mam. Staram się robić wszystko żeby ich nie stracić. Bo już straciłam wiele. Często opowiadam jakieś żarty. W szkole śmieje się najgłośniej a w domu cały czas płacze. Udaje że wszystko jest w porządku choć wcale tak nie jest. Nawet udzielałam "porad terapeutycznych". Wiem jak to jest jak nikt Ci nie pomaga i sam przechodzisz przez to wszystko. Staram się pomóc, choć sama potrzebuje pomocy. Ale już za późno dla mnie. Pisze jakieś debilne , nawet nie wiem co to jest, chyba pamiętnik, bo nie mam z kim pogadać. Nie chce się narzucać, wiem każdy ma swoje problemy.

Jeszcze tylko siedem dniWhere stories live. Discover now