We wtorek byłam jak nowo narodzona. Chyba nigdy nie spałam tyle, co przedwczoraj i wczoraj. Popijając kawę, przeglądałam harmonogramem spotkaniami na dziś i jutro, które Sam, przełożył wczoraj.
Call jak zawsze bez pukania, wszedł do mnie jak do siebie.-Hej.- przywitałam się z nim. Po tym jaki był dla mnie wczoraj, nie skomentowałam tego w żaden sposób.
- Jak się czujesz? –Świat się chyba kończy, Call nadal był dla mnie miły i troskliwy. Czyżby naprawdę się o mnie martwił?
-Zdecydowanie lepiej. Co się stało?- wyglądał jakoś dziwnie.
-No właśnie.- westchnął. Chodź ze mną do sali konferencyjnej.
-Po co?
-Zaraz się dowiesz.
-Nie możesz mi tu powiedzieć?
-Nie. Chodź.- wstałam z fotela. Poprawiłam spódnice. Zabrałam ze sobą telefon i poszłam za nim.
-Sam, zrób mi jeszcze jedną kawę. Przynieś do sali konferencyjnej. – powiedziałam mijając go.
-Zrób trzy.- prosił go Callum.
-Już się robi.- odpowiedział nam. Szłam zaraz za Callumem korytarzem. Moja ołówkowa spódnica nie pozwala robić mi zbyt dużych kroków. Została więc nieco w tyle. Callum był już przy drzwiach, kiedy ja dopiero byłam w połowie drogi. Prawą ręką trzymał szklane drzwi, drugą miał w garniturowych spodniach.
-No, co? Nie mogę robić tak wielkich kroków jak ty. - syknęłam na niego.
-To trzeba było założyć coś luźniejszego. Choć ta spódnica opina wszystkie twoje krągłości, do tego ta twoja biała prześwitująca bluzeczka.- oblizał usta.
-Jesteś obrzydliwy. Proszę powstrzymaj się z tymi komentarzami z rana.
Świat pozostanie nadal taki był. To była jedynie chwilowa troska z jego strony o mnie, a szkoda....
- Wczoraj byłeś miły nie mogłoby tak zostać. – zapytałam zrezygnowana.
-Oooo widzisz siostrzyczko- przepuścił mnie pierwszą w drzwiach – wczoraj też byłaś dla mnie milsza.
-O co chodzi?- odwróciłam się za siebie. Wiking siedział przy stole.- Co on tu robi? Nie przypominam sobie byśmy mieli dziś jakieś spotkanie?
-Siadaj zaraz ci powiem.- Wiking odwrócił się w naszym kierunku. Przeskanował mnie wzrokiem od góry do dołu, dokładnie tak samo jak to Call zrobił przed chwilą. Pieprzeni faceci tylko jedno im w głowie....
-Witam aniołku.- głupio się uśmiechał.
-Możecie z tym skończyć?- fuknęłam na nich zła. Call usiadł obok Wikinga ja zajęłam miejsce naprzeciwko nich. Położyłam telefon na stole. Założyłam nogę na nogę.- więc? Czym zaszczycamy sobie pana obecność?- splotłam dłonie na piersi. Nadal byłam na niego zła za to jak potraktował mnie u siebie w domu.
-Pamiętasz, jak ci mówiłem o rozbitym nosie naszego klienta?- zagaił brat.
-Tak i co z nim?- oparłam łokcie na stole podbródek na dłoni.
-Zgłosił pobicie na policje.
-I...? po co mi to mówicie?
- Tak się składa, że to ja mu ten nos połamałem. – odezwał się Wiking.
-To trzeba było trzymać łapy przy sobie. – oparłam się o oparcie i ponownie splotłam dłonie na piersi. - Co ja mam z tym wspólnego?
-Serio?- uniósł brwi do góry.- czyli miałem pozwolić mu cię wykorzystać?- Chyba go zdenerwowałam. Cały poczerwieniał ze złości.
CZYTASZ
Niegrzeczna Pani Prezes Zakończone.
RomanceNiegrzeczna Pani Prezes, od kilku miesięcy zarządza największą firmą produkującą samoloty w Europie jak i na całym świecie. Kobieta mocno stąpająca po ziemi, która dokładnie wie czego chce i dostaje zawsze to na co ma ochotę. Nie wierzy w miłość...