Nie pewnie podniosłem się z posadzki a kiedy próbowałem złapać równowagę i uspokoić huk panujący w mojej głowie podniosłem wzrok przed siebie. Na kanapie siedzieli ci sami którzy patrzyli jak znikam w portalu. Na spokojnie popijali herbatę. Ogarnęła mnie złość a może słabość. Nie wiem dokładnie jak to określić. Moje siły zniknęły podczas całej tej akcji. Pustym wzrokiem spojrzałem dokładniej na gospodarza i jego gości a potem jakby nigdy nic, jakby człowiek wrócił dopiero co z wyczerpującego treningu schowałem się za drzwiami mojego pokoju zamykając wcześniej drzwi na klucz. Przez brak jakich kolwiek sił i chęci osunołem się na podłogę i dałem się porwać w upragniony sen.
Jednak i on nie okazał się za przyjazny dla moich już poszarpanych nerwów. Znowu stałem na dachu patrząc w tą przerażającą postać. Widziałem to w widoku osoby trzeciej. Idealnie widać mój wyraz twarzy zmieniający się co sekundę z każdy słowem stojącego przed mną człowieka. Potem ten upadek. Nie spadałem już tylko z budynku lecz z krawędzi czarnej odchłani, która stawała się ciemniejsza. Nic a nic nie dało się zobaczyć. W oddali słychać było głosy jednak mój starch wzrósł do takiej potęgi gdzie nie dało się zapanować nad żadnym zmysłem.
Obudziłem się cały zalany potem. Zanim odzyskałem kontrolę nad płucami i w spokoju złapałem oddech poczułem powiew wiatru. Okazało się, że okno w pokoju jest otwarte a na stoliczku kawowym stoi kubek z parującą cieczą, na jednym talerzu ciastka na drugim kanapka. Zdziwiło mnie to nie powiem ponieważ pamiętam że zamykałem drzwi na klucz. Zwracam oczy w tamtym kierunku a im ukazuje się framuga bez drzwi. Czyli musieli natychmiastowo zareagować kiedy tak po prostu się schowałem przed nimi. Następnie na co pada mój wzrok to zegarek zawieszony na ścianie. Wskazuje dwunastą. Przez światło jakie wpada do pomieszczenia przez zasunięte zasłony zakładam, że jest dzień.
Po zebraniu resztek sił wstałem z łóżka żeby udać się do łazienki. Po ogarnięci swoich rozczochranych włosów i pożądnym prysznicu skierowałem swoje kroki do kuchni. Nie było nikogo w mieszkaniu. Nie zwróciłem na to zbyt dużej uwagi gdyby nie kartka na stole. Słowa zasłonięte przez czarny atrament i plamy krwi. Napisane było tylko 23:00 plac budowy na zachodnim końcu miasta.
CZYTASZ
Jestem quirkiem [Zawieszona]
RandomByłem szczęśliwy. Miałem spokojne życie. Dobrze się uczyłem a mama o mnie dbała. Do momentu strasznego wypadku. Ja nic z tego nie pamiętam? Jak to było, kiedy to było i takie tam. Od pamiętnego dnia moje szczęśliwe życie się zrujnowało.