Nauczyciel eliksirów naprawdę nie lubił nikogo spoza Ślizgonów, choć niekiedy miało się wrażenie, że i jego wężowe pupilki działały mu na nerwy. Jednak gdyby się nad tym zastanowić, to komu nie działały? Każdy członek pozostałych trzech domów wiedział, że najlepiej trzymać się od nich z daleka, jeśli chciało się mieć spokój przez te siedem lat. Było to nieco smutne, bo wszyscy powinni trwać w zgodzie, wspierać się i czysto rywalizować, a nie skakać sobie do gardeł. Nie było to możliwe przez nastawienie i czyny Ślizgonów, owszem, jednak pozostali także nie byli bez winy. Nawet nowe osoby wrzucano do jednego wora, z góry zakładając, że będą takie jak reszta. Do tego wszystkiego dochodził fakt, że sam Czarny Pan, oraz jego zwolennicy, wywodzili się z domu węża, przez co pozostałym trudno było im zaufać.
Keigo także się do nich zaliczał. W ciągu tych kilku lat, zdołał poznać wiele osób, których teraz szczerze nie znosił, nie bez powodu. Nie uważał jednak, że wszyscy są tacy sami, choć do tej pory nie spotkał żadnego Ślizgona, z którym mógłby normalnie porozmawiać. Inaczej było z niektórymi dziewczynami, które mimo iż należały do wrogiego domu, tak jak te z pozostałych trzech, lubiły do niego wzdychać. Mimo wszystko ładna buźka i pozycja kapitana robiły swoje. Tak, Takami z pewnością wolał towarzystwo Ślizgonek, niż tego starego pryka, aktualnie siedzącego przy biurku i zapisującego coś w swoich papierach. Chłopak domyślał się, że mogły to być prace uczniów z pozostałych klas, którzy jednak nie mieli co liczyć na dobre oceny. Kątem oka udało mu się zauważyć kilka niepozytywnych.
Kręcąc lekko głową, wrócił wzrokiem do swego kociołka oraz tego, co się w nim aktualnie działo. Przygryzając wargę, spojrzał na otwarty podręcznik, z którego wyczytał, iż mikstura powinna już zmienić barwę na delikatny błękit, a tymczasem jego nadal pozostawała taka jak na początku lekcji, czyli bezbarwna. Zacisnął usta, patrząc na to bezsilnie, a w głowie układając sobie scenariusz na dalszy rozwój sytuacji. Oczami wyobraźni widział, jak nauczyciel kpi z jego dzisiejszej pracy, w nagrodę każąc mu napisać długie wypracowanie na jakiś randomowy temat, przez który zapewne straci wiele czasu. Koniec końców i tak dostanie niezbyt zadowalającą ocenę.
— Od dłuższego czasu nie wykonałeś żadnego ruchu, związanego z eliksirem, mam rozumieć, że zamierzasz przesiedzieć tak całą lekcję? — Chłopak wzdrygnął się, czując jak momentalnie robi mu się gorąco, na dźwięk znienawidzonego przez niego głosu. Już wolał tą cholerną ciszę, w której zazwyczaj pracowali, bo w tej chwili po prostu wiedział, iż profesor od eliksirów zwrócił się bezpośrednio do niego, a zbliżające się kroki jedynie to potwierdzały.
Nie odwracając wzroku od własnego kociołka, coraz bardziej uświadamiał sobie, że jest w ciemnej dupie. Jego eliksir nie wyglądał jakby był gotowy chociażby w połowie, a on nie miał pojęcia co zrobił nie tak, lub co gorsza, jak to naprawić. Przeklął się w myślach, dobrze wiedząc, że powinien coś odpowiedzieć i nie dać po sobie jechać nauczycielowi. Doskonale pamiętał słowa, wypowiedziane do niego w drugiej klasie, kiedy to rozpoczynał karierę szkolnego Quidditcha. "Najwyraźniej sława to nie wszystko, panie Takami". Właśnie to usłyszał, gdy tuż po wygranym meczu z wężami, podczas lekcji eliksirów nie znał odpowiedzi na pytania profesora, które nawet według Rumi, która była od niego lepsza w te klocki, były dość trudne, jak na drugą klasę. Od tamtego momentu Keigo po prostu wiedział, że nie będzie łatwo, choć wiedział to już w pierwszej klasie.
— No więc, panie Todoroki? — Blondyn poczuł, jak momentalnie spada z niego cały ciężar, a uczucie ulgi ogarnia całe jego ciało, gdy zamiast jego nazwiska, padło inne, nie należące do niego. Mimo iż nauczyciel zatrzymał się tuż obok jego ławki, przodem do ucznia, który najwyraźniej niewiele sobie z tego robił, czuł olbrzymią ulgę. Kątem oka zdecydował się zerknąć na czarnowłosego chłopaka, siedzącego w sąsiednim rzędzie. Mimo iż był Ślizgonem, zazdrościł mu aktualnego wyluzowania, z jakim siedział na krześle, pod ciężarem wzroku profesora. Podtrzymując policzek o zaciśniętą pięść, z obojętnością spojrzał na swój kociołek. Gdyby nie to, że chodził z nim na eliksiry przez sześć lat, Keigo z pewnością by pomyślał, że za chwilę mu się dostanie za pracę na lekcji.
— Skończyłem dziesięć minut temu — Brunet wzruszył ramionami, zmieniając pozycję. Prostując nogi i opierając się plecami o oparcie krzesła, obserwował jak mężczyzna zagląda do jego kociołka, oceniając to, co udało mu się dziś uzyskać.
— Próbka... — Zaczął, lecz chłopak natychmiast mu przerwał, wyciągając dłoń przesunął w jego stronę fiolkę z eliksirem. Profesor zmierzył go wzrokiem, najwyraźniej nie mając zamiaru kontynuować wypowiedzi. Chwycił przedmiot, po czym odrzucając swoją czarną pelerynę, ruszył szybkim krokiem w stronę biurka. — Możesz iść.
Takami zacisnął usta, patrząc jak brunet wstaje i zarzuca torbę na ramię, po czym wsadzając dłonie do kieszeni spodni, rusza do wyjścia. Z chęcią zamieniłby się z nim teraz miejscami. Przez to, że skupił na nim swoją uwagę trochę za długo, zapomniał o jednym.
— Mam rozumieć, że pan Takami również skończył? — Momentalnie poczuł, jak przez jego ciało ponownie przechodzą te same emocje, co chwilę wcześniej, gdy myślał, że nauczyciel zmierza do niego. Z tą różnicą, że tym razem naprawdę miał na celowniku jego osobę. A on, z niewypałem przed sobą, miał raczej małe szanse na przeżycie.
Znajdująca się przed nim Rumi, westchnęła i wywróciła oczami, nie mogąc już zliczyć kolejnej wpadki przyjaciela. Dobrze wiedziała, że ten nie przepada za eliksirami, lecz momentami miała wrażenie, że w ogóle się nie stara choćby trochę je zrozumieć, przez co efekty były jakie były. Wstała po chwili i ruszyła w stronę biurka, następnie oddając fiolkę z eliksirem. Profesor zabierając ją bez słowa, nadal wpatrzony był wprost w chłopaka. To był dla niej znak, że jest wolna. Wróciła więc do ławki i zabrała swoje rzeczy, po czym ruszyła do wyjścia, czując w kościach upragnioną wolność.
Jednak przed tym Takami nawiązał z nią kontakt wzrokowy dosłownie na sekundę, lecz w ciągu tej sekundy mógł z niej wyczytać, że mu współczuje. Zaciskając usta, spojrzał na swój nieszczęsny kociołek.
On sam sobie współczuł.
CZYTASZ
✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
FanfictionCo mogło sprawić, że członkowie dwóch, rywalizujących ze sobą domów, są w stanie spojrzeć na siebie bez widocznej na co dzień nienawiści?