Rozdzial XXIV

646 24 0
                                    

Biegłam przez zatłoczony korytarz, zmierzając w stronę wielkiej sali. W ręku ściskałam skrawek papieru, z wiadomością od Hagrid'a, w której prosił mnie o to abyśmy jak najszybciej się spotkali. Zajęcia, tamtego dnia właśnie się skończyły i większość zgromadzonych na korytarzu mieszkańców Hogwartu podążała w stronę oczekujących na nich syto zastawionych stołów w wielkiej sali. Ja jednak chciałam w tamtej chwili jedynie odnaleźć przyjaciółkę. Lora skończyła tego dnia zajęcia znacznie szybciej, ponieważ odwołano jej lekcję wróżbiarstwa. Poprosiłam ją więc w przerwie tuż przed moim ostatnimi zajęciami aby przyniosła jedną z ksiąg, która leżała na półce w naszym dormitorium.

Widząc w oddali wielkie wrota prowadzące do sali znacznie przyspieszyłam. Przebierając szybko nogami, poczułam jak ktoś trąca mnie z całej siły ramieniem. Zatrzymując się z trudem utrzymałam równowagę. Odwróciłam się szybko i wtedy napotkałam chłodne spojrzenie Pansy.

   - Czego ty ode mnie chcesz? - Warknęłam.

   - Żebyś kurwa zniknęła. - Wysyczała zbliżając się do mnie.

   - Przykro mi ale to nie możliwe. - Odpowiedziałam i stanęłam pewnie tuż przed nią.

   - Nie byłabym tego taka pewna. - Wypowiadając te słowa zbliżyła się niebezpiecznie blisko i złapała mnie za ramie, wbijając w moją skórę swoje ostre paznokcie.

   - Puszczaj to boli. - Jęknęłam i szarpnęłam ramieniem chcąc uwolnić rękę z jej bolesnego uścisku.

   - Zostaw ją albo będziesz tego żałować. - Pansy wyprostowała się gwałtownie, a zza jej pleców usłyszałam głos przyjaciółki.

Ślizgonka zmierzyła mnie wzrokiem i puściła moje ramie. Gdy tylko zrobiła krok, aby mnie wyminąć zatrzymała się.

   - W końcu zapłacisz za to czym jesteś. - Szepnęła do mojego ucha. - Trzymaj ręce przy sobie i nie dotykaj tego co jest nie twoje, a szczególnie facetów, którzy nie są twoi, bo następnym razem nie będę taka łagodna. - Odsunęła się ode mnie po czym zniknęła w tłumie.

Lekko oszołomiona spojrzałam w stronę przyjaciółki, która chowała swoją różdżkę do kieszeni swojej szaty.

   - Nic ci nie jest? - Zapytała podchodząc.

   - Chyba nie. - Oznajmiłam i złapałam za ramie, aby je rozmasować.

   - Gdyby jednak to... - Zaczęła spokojnym głosem Lora.

   - Jest ok. Naprawdę. - Powiedziałam tym razem lekko podniesionym głosem.

Czułam, że całą ta sytuacja zaczęła mnie denerwować. Nie lubiłam Pansy ale nigdy nie stawałam na jej drodze, a jednak od kilku dni to ona prowokuje każde z naszych spotkań. Wzięłam głęboki oddech aby się uspokoić i westchnęłam głośno.

   - Przepraszam. - Wydusiłam.

   - Daj spokój. - Lora lekko się uśmiechnęła. - Mam cos o co prosiłaś.

Przyjaciółka złapała za swoją torbę i wyciągnęła z niej książkę o skórzanej, czerwonej okładce.

   - Dziękuję. - Mówiąc to, chwyciłam za księgę i schowałam prędko do swojej torby.

   - Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Oznajmiła. - Idziesz na lunch?

   - Nie dziś. Spotkamy się w dormitorium. - Powiedziałam i ucałowałam przyjaciółkę w policzek. - Jeszcze raz dziękuje.

Wyminęłam ją i udałam się w stronę wyjścia prowadzącego na drewnianą kładkę, a następnie udałam się prosto do chaty Hagrid'a. Z oddali ujrzałam dym wydobywający się z komina jego chaty, co świadczyło o tym, że zapewne tam go zastanę. Gdy zbliżyłam się do drewnianych drzwi i zapukałam, on otworzył je, a weszłam do środka.

The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz