Rozdział 7

416 23 49
                                    

POV Harumi

- Nieee - obudziłam się nagle, ponownie czując mdłości. Kolejny dzień. Tak samo jak koszmary. Nękają mnie już od jakiegoś czasu. Niektóre spokojne, a niektóre niepozwalające spać. Tak jak dzisiaj i wczoraj. Wiele z nich nie ma żadnego sensu lecz czasem wydaje mi się, że niektóre chcą mi coś przekazać. Jakby ktoś specjalnie je na mnie zsyłał, chcąc się ze mną...skontaktować?
Nie wiem o co może chodzić i boję się, że będzie jeszcze gorzej.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju weszła Skylor, w jej kremowym szlafroku. Zauważyłam, że wciąż jest w swojej pomarańczowej piżamie, która na moje oko jest zbyt wyzywająca. No chyba, że spała z Kai'em, to wtedy... NIE RUMI STOP. Nie. To nie jest twoja sprawa. Nie.

- Hej - powiedziała czerwonowłosa, zamykając drzwi. Była dziwnie wesoła, jak na tę porę dnia. Jak w ogóle na nią, przez co przez moją głowę zaczęła się przetaczać masa scenariuszy, na co zaczęłam się czerwienić, a wariujący żołądek wcale nie poprawiał sytuacji - Jak się czu... Rumi wszystko dobrze?
- Ja. Tak tak. Przestraszyłaś mnie nieco - wypaliłam szybko, wyglądając chyba jak burak - Coś się stało, że przyszłaś?
- Chciałam sprawdzić jak się trzymasz, po...no wiesz - oznajmiła niepewnie, zawiązując szlafrok i siadając na skraju łóżka - Ale teraz obawiam się bardziej, bo jesteś cała czerwona.
- To naprawdę nic - powiedziałam, wiedząc, że wkopałam się po uszy, mam nadzieję, że mi uwierzy - I dzięki, że się martwisz, ale już jest okej.
- No dobrze - powiedziała - Ale kto by się spodziewał, nie? Ale że też nikt się nie kapnął.
- Yhym - mruknęłam, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Tak samo jak wczorajszego poranka mdłości przybrały na sile i wiedziałam, że skończy się to tak samo.

- Rumi - Sky spojrzała na mnie zaniepokojona, ale zanim zdołała cokolwiek dodać, ja już biegłam w stronę łazienki. Znowu kurwa. Co jest nie tak?

Jak się mogłam spodziewać zwymiotowałam. Byłam wściekła na siebie, że nie potrafię kontrolować swojego żołądka.
Niecałą minutę później do łazienki weszła Skylor. Widać było, że jej też nie podoba się to wszystko lecz nie tylko. Była zarazem przestraszona i miała pewien błysk w oku. Domyśliłam się o co chodzi. Najwyraźniej tą noc nie spędziła na grzecznym spaniu i obawia się, że ją też będzie to czekać, ale i ma nadzieję, że rzeczywiście jestem w ciąży i będzie miała o czym plotkować.

- Rumi ja wiem, że możesz się bać - zaczęła spokojnym głosem, gdy przemywałam twarz - Ale czy nie byłoby dobrym pomysłem spraw...
- Nic mi nie jest Sky - warknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia lecz czerwonowłosa zagrodziła mi drogę. Spojrzałam na nią zdenerwowana.
- Rumi tu nie chodzi o to, że chcę wiedzieć lub czy chcę, żebyś była w ciąży. Po prostu się martwię o ciebie, ponieważ nigdy coś takiego się nie działo. Wiesz, że to może być równie dobrze jakaś choroba, czy któż wie co jeszcze.
- Sky naprawdę nic mi nie jest - powtórzyłam spokojniej - Wydarzyło się to dopiero dwa razy. Nie panikujmy.
Dziewczyna widząc, że mnie nie przekona, pozwoliła mi wyjść. Na korytarzu zobaczyłam Nyę i Vanię lecz kompletnie je zignorowałam.
- Znowu? - usłyszałam szept brunetki, ale nie odwróciłam się, tylko udałam do pokoju.

Wróciłam do pokoju i z powrotem położyłam się do łóżka. Wszyscy dopiero zaczęli się budzić więc stwierdziłam, że spróbuję się jeszcze na chwilkę zdrzemnąć. Ale nie było mi to dane. Po mojej głowie, tak jak poprzedniego dnia po powrocie z akcji zaczęły chodziły przeróżne myśli na temat Lloyda, mojego stanu i tego co sądzi reszta.

Niepokoiło mnie to wszystko i nie wiedziałam, co mam zrobić, żeby uratować Lloyda. O ile to jest w ogóle możliwe.

W mojej głowie cały czas kotłowały się dwa słowa powtarzane w koszmarach i snach: "Znajdź to".
Ale co ja mam znaleźć? Czy to coś należało do ninja, albo do Lloyda? Czy to jest jakiś magiczny artefakt, czy zwykły przedmiot? I gdzie ja mam go w ogóle szukać? A może to ja już wariuję i przez to dzieje się ze mną to wszystko?

- Śniadanie - usłyszałam z korytarza głos...Kai'a? Że on już wstał? Ta noc rzeczywiście musiała być ciekawa... Nie Rumi dość. Wyłaź z tego łóżka i ogarnij się.

Po chwili wygramoliłam się spod kołdry, ubrałam jakieś luźniejsze ubranie i wyszłam z pokoju. Wyglądałam zapewne okropnie, ale nie obchodziło mnie to.

Gdy dotarłam do kuchni, wszyscy byli zajęci jedzeniem.
- Ktoś chyba się dzisiaj nie wyspał - rzucił Kai, który był dzisiaj zaskakująco wesoły.
- Nie denerwuj mnie - burknęłam, podchodząc do wolnego miejsca.
- Komuś się chyba okres zbliża - dodał z uśmieszkiem, między jednym kęsem, a drugim.
- Kai prosiłam cię - oburzyła się Skylor.

Jego słowa o dziwo nie zdenerwowały mnie lecz zadziałały jak kubeł zimnej wody, ponieważ uświadomiło mi to jedną rzecz. Rzeczywiście miałam dostać okresu, ale już jakiś czas temu.

Teraz dopiero do mnie dotarło, że Skylor i Nya rzeczywiście mogą mieć rację.
- Rumi nie przej... - zaczęła Nya lecz nie dałam jej dokończyć, ponieważ wybiegłam z kuchni. Cała ta sytuacja wywołała u mnie dość duży stres, który to natomiast wywołał kolejne mdłości. Tym razem jeszcze mocniejsze niż rano.

Już drugi raz tego dnia siedziałam w łazience i próbowałam uspokoić żołądek. Jednak tym razem było ciężej. Na dodatek nie wiedząc dlaczego łzy samoistnie zaczęły spływać po mojej twarzy. Czułam się naprawdę beznadziejnie. Wymiotowanie dwa razy pod rząd przy pustym żołądku jest naprawdę okropne.

Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi lecz zanim zdołałam cokolwiek z siebie wydusić, ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. Ku mojemu zdziwieniu nie była to ani Nya, ani Skylor lub Vania. Była to Misako. I tak naprawdę poczułam się jeszcze gorzej. Nie chciałam, żeby któryś z mistrzów, albo ona widzieli mnie w takim stanie. Gdy sobie nie radzę. Kiedy pokonują mnie najprostsze czynności, kiedy jako ninja powinnam być silna.

- Co się ze mną dzieje? - spytałam, zaczynając płakać - Ja już nie mam siły.
- Spokojnie - powiedziała czułym i ciepłym głosem, kucając obok mnie na ziemi i kładąc dłoń na moim ramieniu - Nie płacz. To nie jest twoja wina. Nie jesteś niezniszczalna. Słabość to nic złego. Każdy jakąś ma, nawet najlepsi. Jesteśmy tylko ludźmi. To normalne, że czasem upadamy. Nie martw się tym, co nie jest twoją winą.
- Ale to jest moja wina - powiedziałam - To wszystko jest moja wina. To przeze mnie Lloyd jest taki jaki jest. Nie pomogłam mu. I to przeze mnie dzieje się ze mną to wszystko.

- Gdyby nie ty, to w ogóle nas by tu nie było - oznajmiła, gładząc mnie po plecach - Lloyd żyje, więc wciąż jest nadzieja, że wszystko się ułoży. A to, że kochasz Lloyda, a on ciebie to również nie jest nic złego. To jest po prostu miłość.
Spojrzałam na nią zaskoczona. Czy ona wiedziała, że my...?
- Od jak dawna wiesz? - spytałam, czując, że robię się czerwona.
- Chyba od początku - oznajmiła z lekkim uśmiechem, a ja spanikowałam jeszcze bardziej - Byłam przecież w waszym wieku i wiem jak to jest, a zresztą to było widać, że byliście wyjątkowo szczęśliwi. Nawiasem mówiąc to chyba teraz przyszła kolej na Skylor. To wszystko widać, gdy się dokładniej przyglądnie. Ale nie chodzi mi, że chcę Ci teraz prawić kazania, czy mówić, że źle zrobiłaś, ponieważ to twoje życie i ty wiesz, co Cię uszczęśliwia. Mi nic do tego, ale teraz widzę, że walczysz z czymś o wiele silniejszym niż zwykle. Z czymś, z czym nie dajesz sobie rady. I chcę Ci pomóc, ponieważ mnie też boli, gdy widzę, że ktoś mi bliski cierpi.

Po tych słowach wstała i wyciągnęła do mnie dłoń. Niepewnie ją chwyciłam i wstałam z jej pomocą. Podeszłam do umywalki i umyłam twarz płucząc przy okazji gardło i jamę ustną.
Gdy skończyłam odwróciłam się do niej i przytuliłam mocno, a ona również mnie objęła.
Przez tą chwilę, czułam coś, czego nie czułam od bardzo dawna. Czułam się jak wtedy, gdy przytulała mnie moja własna matka.
- Jak ty to robisz? - spytałam, odsuwając się - Skąd wiesz, co powiedzieć lub skąd wiesz jak ktoś się obecnie czuje?
- Matki tak mają i tego się nie da wyjaśnić - powiedziała - Zrozumiesz to w swoim czasie.
- Co mam robić?
- Upewnij się, bo może się okazać, że tak naprawdę chodzi o coś innego - powiedziała - A teraz chodź, bo wszystko zjedzą.

Ninjago Przebaczenie 3 Niespodziewany Wróg [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz