Rozdział 2

13.4K 512 38
                                    

Ostatnia lekcja i akurat chemia. Modliłam się aby pani o tym zapomniała. Zadzwonił dzwonek na lekcję, ale pani się nie zjawiała.
- Spóźnia się.- Powiedział Brian.
- Może jej nie ma.- Powiedziałam.
- Idzie dyrektor.- Powiedziała Perrie.
- Dzień dobry. Wasza pani musiała nagle pojechać na jakiś wykład i niestety lekcja zostaje odwołana.- Ulżyło mi.- Możecie iść do domu.- Dodał i odszedł.
- To co Megan idziesz do mnie ?- Spytała Perrie.
- Jasne. Chodź.- Uśmiechnęłam się do niej i wyszliśmy do szkoły.
- Kto to?- Zapytała się mnie przyjaciółka pokazując na czterech chłopaków stojących pod autem.
- Nie wiem..- Powiedziałam. Po chwili ze szkoły wyszedł Horan.
- Hej stary!- Krzyknął jeden z nich.
-Hej!- Od krzyknął.
- No to już wiesz.- Powiedziałam do przyjaciółki.
- Chodźmy nie wyglądają za ciekawie.- Dodała, a ja się z nią zgodziłam. Po chwili spojrzeli w naszą stronę. Uśmiechnęli się.
- No hej. Chcecie się z nami przejechać ?!- Krzyknął jakiś chłopak w lokach.
- Weź je zostaw one nie wiedzą co to jest dobra zabawa.- Powiedział do niego Niall.
- Dobra chodź nie mam zamiaru ich słuchać.- Powiedziałam i razem z Perrie ruszyliśmy do jej domu. Lubiłam u niej siedzieć. Jej mama była miła, kochana i opiekuńcza. Jej tata każdą wolną chwile spędzał z rodziną.
- Cześć mamo!- Krzyknęłam Perrie.
- Hej kochanie.- Powiedziała jej mama wychodząc z kuchni.
- Dzień dobry.-Powiedziałam.
- Dzień dobry.- Odpowiedziała uśmiechając sie do mnie.- Zjesz z nami?- Zapytała.
- Nie dziękuję.- Powiedziałam uśmiechając się.
- Nie przesadzaj. Zje z nami.- Powiedziała Perrie i złapała mnie za rękę.- Idziemy do mnie zawołaj nas jak już będzie gotowy.- Dodała i poszliśmy do jej pokoju.
- Ciężki był dziś dzień.- Powiedziałam.
- Właśnie wiem. A jeszcze ten Horan.- Odpowiedziała zła.
- Co masz na myśli?- Zapytałam.
- Nie pasuję do naszej szkoły. Pewnie trafił do nas przez pomyłkę.- Powiedziała siadając na swoim łóżko.
- Nie wiem.- Odpowiedziałam jej siadając na fotelu.
- Ale spójrz on nie jest taki jak my. On do naszej szkoły nie pasuję.
- Nie znam go , więc nie wiem .- odpowiedziałam
Siedziałam u Perrie wieczora aż w końcu musiałam wracać. Niestety wchodząc do swojego domu trafiłam na kłótnie między tatą, a Katy. Postanowiłam trochę pod słuchać.
- Mówiłam ci tyle razy aby ją wysłać do szkoły z internatem!.
- Nie przesadzaj. Dobrze się uczy i nie sprawia problemów wychowawczych.- Odpowiedział spokojnie ojciec.
- Zobaczysz jeszcze popamiętasz moje słowa. Zgrywa teraz miłą i kochaną, ale prawda jest inna.- Nie mogłam w to uwierzyć. Ona mnie ciągle oczernia. Poszłam więc do swojego pokoju trzaskając przy tym drzwiami. Położyłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju.
- Już jesteś?- Spytał się tata.
- Tak.- Powiedziałam siadając.
- Słyszałaś?- Spytał.
- A myślisz, że nie?
- Kochanie to nie tak, że ona cię nie lubi.- Zaczął ją bronić.
- Daj sobie spokój. Muszę się pouczyć.- Powiedziałam.
- Dobrze, ale wrócimy do tej rozmowy.- Powiedział i wyszedł.
- Tak jak zawsze.- Powiedziałam sama do siebie wstając. Poszłam do łazienki. Wyjęłam z kryjówki żyletkę. Usiadłam na toalecie i odsłoniłam swoje uda, na której już widniały blizny. Przyłożyłam ją do ciała.Zawahałam się, ale to był moment. Zrobiłam to. Poleciała mi krew. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy. Schowałam żyletkę, a z apteczki wyjęłam opatrunki. Wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Obudziłam się koło szóstej. Powoli zaczęłam si zbierać do szkoły. Gdy byłam gotowa pod moim domem jak zawsze była moja przyjaciółka.
- Hej.- Powiedziałam ziewając.
- Hej. Ktoś tu się nie wyspał.- Uśmiechnęła się.
- E tam oglądałam film.- Odwzajemniłam jej gest. Resztę drogi przegadałyśmy o mało ważnych sprawach.
- Hej dziewczyny.- Przywitał się Brian.
- A ty znowu swoim autem. Przeszedł byś się raz z nami.- Powiedziała udając obrażaną.
- Podwiozę cię do domu, ale nie dziś bo jadę do mechanika.- Odpowiedział.
- Oto mi właśnie chodziło.- Odpowiedziała.
- Chodźmy na lekcję.- Powiedziałam. Poszliśmy na lekcję. Zaczęła się lekcja. W połowie lekcji do klasy wszedł Horan.
- Horan nie pomyliłeś czasem godzin?- Zapytał sie nauczyciel.
- Niech się pan tak nie denerwuję.- Uśmiechnął się.
- Nie tym tonem. Masz nie obecność siadaj.- Powiedział, a blondyn usiadł. Reszta lekcji minęła szybko. Razem z przyjaciółmi poszliśmy do stołówki aby coś zjeść.
- Tu jest wolny stolik.- Powiedział Brian , a my usiedliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać. Po pewnym czasie do stołówki przyszedł Horan. Usiadł przy wolnym stoliku, a Perrie i Brian zaczęli o nim rozmawiać.
- Przestańcie nie znacie go.- Powiedziałam zmęczona tym tematem.- Idę czytać książkę bo już się nie da z wami wytrzymać.- Dodałam zła i poszłam pod klasę. Usiadłam i zaczęłam czytać, ale ktoś rzucił prawie we mnie plecak.
- Uważaj trochę!- Krzyknęłam za, ale on tylko machną lekceważąco ręką. Postanowiłam pójść do mojej szkolnej kryjówki. Usiadłam tam na parapecie i chciałam skończyć czytać książkę. Byłam już w połowie, ale usłyszałam jakiś głos.
- No ładna kryjówka.- Powiedział. Trochę sie zbliżył i zauważyłam Horan'a.
- A ty tu czego?- Spytałam przerywając czytać.
- Spacerowałem i trafiłem tu. To chyba nie zbrodnia.- Powiedział.
- Już nawet tu spokoju nie mam.- Odpowiedziałam zeskakując z parapetu. Chciałam już iść, ale on złapał mnie za nadgarstek i obrócił do siebie.
- Chciałbym cię przeprosić za to, że trafiłem cię plecakiem.- Powiedział dość cicho, ale usłyszałam.
- Więc to byłeś ty.
- A kto jeszcze prócz mnie ma tatuaże w tej nudnej szkole?- Spytał.
- Dobra nie było tego. Muszę iść na lekcję.- Powiedziałam.
- Czekaj.- Obróciłam się do niego, a on mnie pocałował. Szybko jednak się odsunęłam.
- Ty gnoju!- Krzyknęłam i go uderzyłam z liścia w twarz.- Nie miałeś prawa!- Dodałam i wyszłam. Wprost na lekcję.

Forbidden Love  || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz