8. Niemożliwe stało się możliwe

173 9 1
                                    

Adrien

Tydzień minął a ja dalej nie miałem żadnego planu, na chwilę obecną odpuściłem i skupiłem się na swojej codzienności, relacja z Mari wróciły na takie jak wcześniej, nie drążymy tematu tamtego wieczoru. Ja nie chciałem naciskać więc odpuściłem, chciałem po prostu odzyskać to co było wcześniej i na szczęście się udało. Szykowaliśmy się właśnie na rehabilitację Mari, mieliśmy małe opóźnienie więc wszystko działo się szybko.

Zabrałem dziewczyny torbę i pomogłem wejść do samochodu, niedługo później byliśmy pod kliniką, teraz mam godzinę czasu. Stwierdzikem, że pojadę na małe zakupy, miałem ochotę na coś słodkiego, może jakieś ciasto zrobić. Kupiłem jabłka, mąkę i inne potrzebne składniki, oczywiście zrobiłem też zakupy spożywcze żeby nikt nie padł z głodu, czas mi się strasznie dłużył, stanąłem przy aucie z telefonem by minął mi czas.

Pół godziny zleciało mi szybko, nawet nie poczułem kiedy, wróciliśmy do domu w dziwnej ciszy, rozpakowałem zakupy i starałem wymyśleć coś by nie siedzieć cały dzień w domu. Usiadłem obok dziewczyny na kanapie, czytała jakieś papierki od swojego lekarza, zerknąłem kątem oka na kartke, na samej górze widniał napis "zalecenia lekarskie".

- Co to? - Odwróciłem jej uwagę.

- A właśnie, zapomniałam powiedzieć - Podała mi papier do ręki, zacząłem uważnie czytać. - Muszę trochę ćwiczyć w domu, niestety ale dwie godziny w ciągu tygodnia to za mało jeśli chce szybciej wyzdrowieć, będziesz musiał mi pomagać. Z tego co się dowiedziałam to mam jakieś osiemdziesiąt procent szans do końca roku na powrót chociaż do chodzenia o kulach czy czymś tam innym, nie pamiętam nazwy już

- To świetna wiadomość! Bardzo sie cieszę. Będę Ci pomagał wiesz, że po to tu jestem, do końca roku zostało jeszcze pięć miesięcy, damy z siebie dwieście procent i zobaczysz, szybko staniesz na nogach

- Tylko wiesz, problem polega na tym, że ja nie dostaje nie wiadomo jak dużo pieniędzy a trzeba kupić niektóre niezbędne rzeczy..

- Nie martw się, pomogę ci finansowo - Przyciągnąłem ją bliżej. - Poradzimy sobie, Alya i Nino na pewno też pomogą

- Dzięki, za wszystko co dla mnie robisz, nie wiem jakbym poradziła sobie sama

- Nie jesteś sama I nigdy nie będziesz - Przytuliłem ją do swojego torsu. - Co powiesz na sushi?

Posłała mi uśmiech dając do zrozumienia, że mogę śmiało zamówić nasz obiad, żadnemu z nas nie chciało sie gotować choć ja to lubiłem ale starałem się być cały czas obok niej. Chociaż boli mnie to, że nasz pocałunek poszedł w niepamięć to nie potrafiłbym ją naciskać na to, żeby ze mną o tym rozmawiała, nie chciałem na siłę wyciągać z niej niewygodnych dla niej rozmów. Niech wszystko idzie w swoim tempie, byle w dobrą stronę

Po obiedzie wyciągnąłem Mari z domu, co prawda mieszkała tu już dwa lata ale jestem pewny, że nie widziała okolicznego wysoko położonego punktu widokowego. Droga na szczęście była zrobiona, bez żadnych kamieni czy niepotrzebnych dziur, dlatego drogą na punkt była wygodna choć troszkę długa, jednak wiem, że warto. Kilka razy próbowałem przekonać ją by dała mi sobie pomóc, udało się w końcu

Wjechaliśmy na drewniany punkt, z którego rozchodził się piękny krajobraz na morze, palmy i inne drzewa, widok był obłędny. Marinette podziwiała go z uśmiechem na twarzy i rozmarzonym wyrazem twarzy, podobało jej się to miejsce i to było od razu widać po niej. Ciepły wiatr powiewał, byliśmy tam sami ale staliśmy w ciszy, podziwiając niesamowitą naturę.

- Tu jest przepięknie - Zachwycała się.

- Cieszę się, że ci się podoba, lubiłem tu spędzać samotnie czas, samotnie albo z kimś

- Zabrałeś tu już jakąś swoją dziewczynę? - Spytała nieodrywając wzroku.

- Nie, jesteś pierwsza, tyle że jako moja przyjaciółka. Po prostu chciałem tu kogoś kiedyś zabrać no ale nikogo akurat nie było w pobliżu więc siedziałem tu sam.

- To trochę smutne - Spojrzała na mnie. - Ja ze swoim przyjacielem miałam ulubione miejsca w centrum Paryża, wspinaliśmy się na dachu, z których również były piękne widoki na miasto, a Wieża Eiffla rozświetlona była niesamowita

Pamiętam to jak wczoraj, wspolnie na patrolach nocami siedzieliśmy na dachu i rozmawialiśmy o wszystkim wpatrując się w miasto. Nieraz siedzieliśmy na szczycie wieży, z której też był świetny widok, nikt nie widział nas a my widzieliśmy wszystkich, piękne czasy młodości, a raczej czasy ratowania miasta ale i tak było świetnie, nie byłbym w stanie zamienić tego życia na inne, zbyt piękne

- Coś sie tak zamyślił?

- Przypomniała mi się moja przyjaciołka, też uwielbialiśmy oglądać miasto nocą, Paryż jest przepięknym miastem.

- Nie wspominałeś, że też mieszkałeś w Paryżu. Dziwne, że się nie poznaliśmy przez te lata

- Może i osobiście nie, ale widziałem cię raz tu, raz tam. Rano widywałem cię biegnącą na lekcje spóźniona, za każdym razem gdy cię widziałem to miałaś dwa kucyki, wyglądałaś w nich uroczo. Mimo to wyładniałaś, wydoroślałaś i stałaś się piękną kobietą.

- To trochę przerażające, czuje się jakbyś mnie w tedy śledził - Zaśmialiśmy się głośno. - Pewnie chodziłeś do tej prywatnej szkoły blisko mojej

- Skąd takie wnioski?

- Skoro widywałeś mnie jak biegnę spóźniona na lekcje to nie chodziliśmy do jednej szkoły, pewnie przejeżdżałeś autem i dlatego ja nie widziałam ciebie

- Masz po części rację, ale autem jeździłem na sejse zdjęciowe, uczyłem się w domu, nie miałem w tamtym czasie przyjaciół więc siedziałem w domu całe dnie bez kontaktu z ludźmi. Dopiero po skończeniu szesnastu lat zbuntowałem się, zapisali mnie do szkoły i tam poznałem Alye, Nino i Lukę

- Jeśli mogę spytać.. - Zmieszała się. - gdzie Twoi rodzice?

- W Paryżu, nie mamy jakiś świetnych kontaktów, mama zadzwoni conajmniej dwa razy w tygodniu ale Ojciec nie bardzo chce ze mną rozmawiać, chyba ma mi za złe, że chciałem iść do pracy i stać się w pełni samodzielny, mimo, że mam brata to i tak mam wrażenie, że są bardziej przywiązani do mnie niż do niego

- Mama zawsze zostanie, nie u każdego ale ciesz się, że masz te szczęście

- Pamiętaj, że masz mnie, zawsze będę obok I będę cię wspierał a twoja mama w końcu zrozumie swój błąd, na razie zadbaj o siebie. Ciesz się, że masz bliskiego przyjaciela

- Przyjaciela.. - Zaśmiała się pod nosem. - Cieszę się, że mam kogoś takiego obok siebie, ale nie wiem czy to akurat można nazwać przyjaźnią. Wiesz, dużo myślę o tamtym wieczorze, nie chciałam ale myślę

- I co takiego wymyśliłaś?

- Szczerze to nic, ale wiem, że przyjaźń na naszą relacje to małe określenie, pierwszy raz spotkałam kogoś takiego jak ty, opiekuńczy, kochany, przyjacielski i pomocny. Nie wiem czy przyjaźń to odpowiednie określenie..

- Marinette, co chcesz przez to powiedzieć?

- Adrien.. Ja..

No i Polsat hehe
Witam was w piątek, weekend tuż przed nami, oby pogoda dopisywała
Cóż, ja nie mam się z czego cieszyć bo choroba mnie rozkłada więc siedzę zamknięta w domu i staram się, aby choroba się nie rozwinęła

Trzymam kciuki, abyście odpoczęli i zebrali siły na kolejny tydzień

A wy.. cóż możecie życzyć mi zdrówka

Do następnego ❤️

》𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙸𝚗𝚠𝚊𝚕𝚒𝚍𝚢《Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz