05.

328 18 27
                                    

Na wstępie kilka małych informacji!

1. Ten rozdział powstał specjalnie dla DevilWithin97, która motywuje mnie do dalszego pisania rozdziałów.

2. Przepraszam, że są takie długie przerwy między rozdziałami. Obiecuję, że będę bardziej "regularna".

3. Przepraszam, że ten rozdział wyszedł tak niechlujnie. Może to tylko moje zdanie, ale wyszedł trochę na odpierdziel mimo moich starań :(

4. DZIĘKUJĘ za wszystkie miłe słowa. Jesteście naprawdę kochani ❤️

_________________

Mateusz obudził się na niewygodnym łóżku poprzypinany do różnych kabelków. Każdy fragment jego ciała przeszywał okropny ból, przez co nawet nie mógł się poruszyć. Był w stanie jedynie otworzyć oczy i rozglądać się po suficie.

W pewnej chwili usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, oraz kroki zbliżające się do niego. W tym momencie poczuł ogromny strach, który sprawił że jego delikatne serce przyśpieszyło bicie.

- Ojej, jak mi przykro. Tak bardzo, że aż kurwa wcale! - parsknął szyderczo mężczyzna, który stał nad łóżkiem duchownego.

- K-kim jesteś...? - szepnął wystraszony Mateusz.

Mężczyzna schylił się nad księdzem i spojrzał w jego przepiękne, niebieskie oczy pozbawione skaz, w których zauważyć można było niepokój oraz przerażenie.

- Jestem twoim złym bratem bliźniakiem, a raczej... Tobą. Jak dobrze, że wreszcie na mej drodze życiowej natrafił się taki frajerek jak ty, którego bez problemu mogłem wrobić we wszystkie najgorsze grzechy. Szkoda tylko, że złapali cię tak wcześnie. - powiedział złowieszczym tonem sobowtór Mateusza.

- Nie rozumiem dlaczego to robisz... Jesteś okrutnym i okropnym człowiekiem! Co te dzieci ci zrobiły...? - spytał słabym i smutnym głosem ksiądz.

- Cóż... Nie mam konkretnego celu. Mordowanie ludzi sprawia mi przyjemność niezależnie od tego kim oni są. Twoja rodzinka czeka związana na plebani, a kiedy wrócę, pójdą do odstrzału. A kiedy policja odkryje ich ciała, będzie już za późno. - syknął psychopatycznym tonem Eryk.

Rumer wyjął z kieszeni bluzy broń, którą przyłożył do czoła księdza. W oczach Mateusza pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po jego delikatnych policzkach. Wiedział, że za chwilę jego życie się zakończy, ale mimo wszystko w myślach zaczął modlić się o to, by ktoś go uratował.

Modlitwy zostały wysłuchane, a kiedy zły sobowtór chwycił za spust, ktoś po cichu stanął w drzwiach sali i strzelił Erykowi w tył głowy...

Rumer padł na podłogę, a na kołdrę Mateusza prysnęło sporo krwi. Przerażony kapłan delikatnie przekręcił głowę w kierunku drzwi, w których stał Możejko z wysuniętą bronią.

- Orest...?

Inspektor wszedł do sali i podbiegł do łóżka Mateusza. Ignorując zwłoki Rumera, stanął nad duchownym i zaczął przeczesywać palcami jego włosy.

- Mateuszku...

Orest patrzył duchownemu w oczy, a po chwili zaczął płakać. W myślach obwiniał się o to, że Mateuszowi stała się krzywda.

- Dlaczego go zabiłeś? - pisnął młodszy z mężczyzn, po czym zaczął szlochać.

- Ten sukinsyn zabił dzieci... Dla takich śmieci jak on nie ma miejsca na świecie! - odpowiedział dumnym, lecz smutnym tonem Orest.

Aresztowany - Ojciec MateuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz