-Niestety nie udało się..
-Ja- Co? Jak? To nie może być prawda. Ja- gubiłem się w słowach próbując to wszystko poukładać. Ale nie dało się.
-Nick zapadł w śpiączkę, z której prawdopodobnie się już nie wybudzi. Życie zawdzięcza tylko i wyłącznie Panu. Gdyby dostał krew 5 minut później już by nie żył. Narazie nie może Pan do niego wejść, gdy się to zmieni poinformujemy Pana - mówił mężczyzna, a w moich oczach pojawiły się łzy. Przecież Clay sobie nie poradzi.
Clay POV
-I jak doktorze? - zapytał Karl mężczyznę, który wyszedł z sali.
Stałem za ścianką, żeby mnie nie zauważyli. Powinienem teraz leżeć na sali, ale musiałem się dowiedzieć co z Nickiem.
-Niestety, nie udało się.
Moje serce stanęło. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a ja nie mogłem oddychać. Nick nie żyje. Przeze mnie. Nick nie żyje. To moja wina.
Karl zaczął się jąkać, ale nie słyszałem już co było dalej. Nie chciałem słyszeć. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Wszedłem spowrotem na salę, wziąłem swoją kurtkę i wybiegłem ze szpitala. Nick nie żyje. Przeze mnie. To ja go zabiłem. To wszystko była moja wina. Nie powinienem był się tak zachować. To przeze mnie się zabił. To przeze mnie Nick nie żyje.
Nie wiedziałem co mam robić. Wziąłem najbliższą taksówkę i pojechałem.
Karl POV
Z łzami w oczach odszedłem i skierowałem się na salę na której leżał Clay.
Nie było go tam.
Zacząłem sprawdzać łazienki, pytać pielęgniarki. Clay nie miał teraz żadnych badań ani zabiegów.
Co jeśli słyszał lekarza?
Co jeśli podsłuchał naszą rozmowę?
Co jeśli sobie tego nie wybaczy?
Czy on jest w stanie sobie coś zrobić?
Chciałem, żeby odpowiedź brzmiała nie. Naprawdę chciałem.
Poszedłem do ochrony zapytać czy mogliby sprawdzić na monitoringu. Oczywiście na początku powiedzieli, że absolutnie nie, ale gdy wytłumaczyłem im po krótce sytuację zgodzili się.
Clay wybiegł ze szpitala i wziął jakąś taksówkę. Kurwa.
Clay POV
~flashbacki~
-Cz-cześć - usłyszałem w słuchawkach głos chłopaka.
-Hejka. Jestem Clay, miło cię poznać - odpowiedziałem.
-Ja jestem Nick. Mnie również.
Miły był strasznie ten chłopak. Zagraliśmy kilka gierek, większość wygraliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagramy.
-Hej stary, co u ciebie? - zapytał chłopak po drugiej stronie ekranu - musiiiimy się w końcu spotkać.
-Tak! Mam nadzieję, że jak będziemy dorośli to w końcu się to uda.
-Myślisz, że za tyle lat nadal będziemy się przyjaźnić? - zapytał nieco posmutniałym głosem Nick.
-Nie wiem, ale bardzo bym chciał.
-Ja- ja jadę do psychiatryka Clay - powiedział załamany chłopak.
Nie mogłem w to uwierzyć. Wiedziałem, że jest z nim źle, ale nie chciał się dać namówić na terapię. Co jeśli będzie tak samo jak z nią? Kurwa, jeśli on sobie coś zrobi to ja też.
-Ja nie chcę tu być Clay - powiedział przez telefon zapłakany nastolatek, a ja słyszałem w jego głosie cały jego smutek i żal - tu jest gorzej niż gdziekolwiek indziej. Ja chcę umrzeć Clay.
Te słowa odbijały się tylko echem. Nie wiem co wtedy powiedziałem, nie wiem co wtedy zrobiłem. Przez moment pomyślałem, że może faktycznie samobójcy mają rację. Może faktycznie dla niektórych świat jest zbyt bolesny.
-Cześć Clay - powiedział brunet z wielkim uśmiechem zaraz po tym jak przerwaliśmy przytulasa.
-Cześć Nick - odpowiedziałem.
~koniec flashbacków~
Doskonale pamiętam jak powiedziałem sobie, że jak Nick sobie coś zrobi to ja też.
~~~
Hej hej, kolejny rozdział, mam nadzieję, że wam się podobał. Jutro będę jechać jakąś godzinkę autokarem więc postaram się napisać kolejny. Dbajcie o siebie i buźka! <3
CZYTASZ
For Infinity || Karlnap
Fanfic-Nie pomożesz mu, jeśli sam sobie nie dasz pomóc - westchnął Clay łapiąc mnie za rękaw bluzy, a ja wywróciłem tylko oczami. Problem był w tym, że blondyn miał rację. Miał pieprzoną rację, a ja nie chciałem tego przyznać.. TW ⚠️⚠️ W książce pojawią s...