Koniec otwartej walki... w pewnym sensie

1K 59 99
                                    

Louis

Kiedy się obudziłem, Harry nadal był skulony i spał. Przeciągnąłem się i ziewnąłem, starając się zrobić możliwie jak najmniej hałasu.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że naprawdę potrzebuję prysznica. Chwyciłem mój zestaw prysznicowy i ręcznik, i skierowałem się do łazienki.

Wszedłem do ciepłej wody i odetchnąłem z ulgą. Nagle poczułem się o wiele bardziej zrelaksowany, napięcie, które nie wiedziałem, że mam, zdawało się zmywać z wodą.

Kiedy poczułem, że skończyłem, wyszedłem spod prysznica i ruszyłem w stronę drzwi. Kiedy sięgnąłem po gałkę, otworzyły się z taką siłą, że poleciałem do tyłu, a Harry zwalił się na mnie.

Nasze klatki piersiowe przykleiły się do siebie od wilgoci prysznica i ogarnęło mnie ciepło.

Potem po prostu czułem się oszołomiony.

Jęknąłem głośno i oczy Harry'ego otworzyły się szeroko.

— Co do cholery, Harry! Wolałbym, żebyś nie próbował skakać po mnie, kiedy wychodzę spod prysznica.

Oczy Harry'ego poszerzyły się. Przysiągłbym, że nie mogły być tak szerokie.

Harry podniósł się i zaoferował mi swoją rękę. — Przepraszam, ale następnym razem zamknij drzwi, czy coś lub powiedz mi, kiedy masz zamiar być tutaj.

— Hej! To nie jest moja wina! Spałeś! Starałem się być dobrym współlokatorem, na co oboje się zgodziliśmy i pozwolić ci spać, ale następnym razem wskoczę na twoje łóżko i narobię tyle hałasu ile się da, żebyś wiedział, że idę pod prysznic.

Odmówiłem wyciągniętej ręce Harry'ego, wstałem szybko i skierowałem się z powrotem do pokoju.

Harry tylko spojrzał na mnie z niedowierzaniem i zamknął za mną drzwi.

Wytarłem się i ubrałem w szkolny mundurek. Podszedłem do lustra, żeby poprawić moje włosy, odgarniając je na jedną stronę i potargałem je, aby nadać im odpowiedni wygląd.

Uśmiechnąłem się do swojego odbicia, ale lekko zmarszczyłem brwi na fakt, że spodnie były trochę ciasne wokół mojego tyłka.

Nie czekając na pojawienie się Harry'ego, ruszyłem do klasy, trzaskając drzwiami, gdy wychodziłem.

******

*kilka godzin później*

Sprintem ruszyłem korytarzem w stronę szatni dla chłopców.

Wpadłem do niej i zacząłem zdzierać z siebie ubrania i wrzuciłem mundurek do szafki, a następnie włożyłem strój piłkarski.

Kiedy wiązałem sznurówki w moich korkach, w końcu spojrzałem w górę i zobaczyłem, że Niall patrzy na mnie z uśmiechem.

— Co? — zapytałem, gdy skończyłem z prawym butem i zacząłem z lewym.

— Nigdy nie widziałem szybszego striptizu, następnym razem chcę, żebyś bardziej się postarał — Niall nadawał szybko.

— Och, a ja dziś rano dostałem to, na co zasłużyłem — Harry wtrącił się do rozmowy.

Obróciłem głowę w jego kierunku. Ktoś ma ponad to swoje zakłopotanie, pomyślałem sobie.

— Och, Harry, najdroższy, nie martw się. Następnym razem, kiedy będziesz chciał małego Louisa, kochanie, tylko poproś. Nie musisz skakać po mnie po prysznicu — uśmiechnąłem się na reakcję Harry'ego. Wydawało się, że na sekundę wpadł w gniew po czym odzyskał równowagę.

Co-Captains (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz