Niektóre wybory bolą.

1.8K 80 28
                                    

Stał i z tępym spojrzeniem patrzał na złoty rewolwer, który został wciśnięty do jego dłoni. Powolnym ruchem podniósł głowę i z niedowierzającym wyrazem twarzy obserwował trzy osoby stojące przed nim. Z jego skroni ciekła stróżka krwi, po tym jak oberwał kijem od baseballu. Nie docierało do niego, przed jakim wyborem właśnie postawili go porywacze.

Widział, że każdy patrzał na niego z przerażeniem. Zacisnął dłoń na broni i wycelował w pierwszą osobę z brzegu. Carbonara, jego najlepszy przyjaciel oraz współpracownik, traktował go niczym brata.

- No i łatwo z kurwami. - powiedział jasnowłosy, wychodząc z auta, którym uciekali. - Dalej nie wiem, jakim cudem jesteś tak zajebistym kierowcą. - Zaśmiał się, i wsiadł do swojego zentorno zaparkowanego obok, po czym rzucił torbę zapełnioną banknotami na siedzenie pasażera.

- Dużą robotę robi to, że oni się rozpierdalają na każdym znaku. - rzekł Carbo również się uśmiechając.

- Ale bez twojego skila i tak byśmy nie dali rady. - przyznał i zdjął czarną maskę, którą miał naciągniętą na nos. - Jesteś w końcu najlepszym driverem w mieście. - Na te słowa ciemnowłosy się jeszcze bardziej wyszczerzył.

- Dzięki, stary. - odpowiedział z wdzięcznością. - Jednak nie możemy, zapomnieć o tym, że ty jesteś top Hackerem, bez ciebie byśmy nawet nie ojebali tego banku.

Jego tęczówki, były wpatrzone w niego. Zauważył na twarzy chłopaka drobny uśmiech, lecz w oczach i tak widać było przerażenie.

- Wiem, że dobrze wybierzesz. - odpowiedział Carbo, po chwili. - Nie będę miał ci za złe jak wybierzesz mnie. Pamiętaj, że jesteś, dla mnie jak brat, może lekko pojebany, ale wiesz dalej jesteś rodziną. - zaśmiał się. - Rodzina się wspiera, prawda? Zostanę z tobą, nie ważne, co wybierzesz. - Tym razem w jego, oczach zobaczył nutkę zapewnienia. - Nawet jak tu zginę, to będę cię obserwował zza grobu.

- Kurwa, Carbo, czy ty się niekiedy możesz uspokoić?! - zapytał, zdenerwowany Kunckles.

- A czy ty nie możesz, w końcu przejrzeć na oczy?! - również, w złości wykrzyczał ciemnowłosy. - Ta kurwa jedynie, cię wykorzystuje!

- Nic o niej nie wiesz! - warknął i wysłał mu ostre spojrzenie. - Więc przestań się wtrącać w nieswoje sprawy!

- Ojj, przeginasz. - szepnął zirytowany i zamachnął się prawą ręką, uderzając swojego przyjaciela z pieści w twarz. - Może to ci, wybije ją z głowy!

- O ty kurwo! - mówiąc to, już był gotowy mu oddać, jednak ktoś im przerwał.

- Dość tego chłopaki. - Powiedział, ze spokojem David. - Nie ma co się, kłócić.

- Ale... - zaczął Erwin, lecz dostał otwartą dłonią w tył głowy.

- Musisz zrozumieć, że ten debil robi to dlatego, że się o ciebie martwi. - powiedział, patrząc jak jasnowłosy, z naburmuszoną miną odwraca się od nich bokiem. - Jak my wszyscy, Erwin.

Pastor spojrzał, kątem oka na osobę, z którą się kłócił, zauważył, że on też na niego patrzy, z niepokojem w oczach. Knuckles westchnął cicho, po czym ponownie odwrócił się w stronę przyjaciół. Nicollo wystawił w jego stronę dłoń.

- Zgoda, Bracie? - Siwy przytaknął głową i chwycił jego dłoń, a ten przyciągnął go do przytulasa. - Ja, po prostu nie chcę, abyś później cierpiał. - wyznał, na co Erwin się uśmiechnął.

- Zerwę z Ewą, jeśli tak faktycznie będzie lepiej.

Analizując każde jego słowo, uśmiechnął się do przyjaciela.

Niektóre wybory bolą | 5city One-ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz