1.

7 0 0
                                    

Słysząc dźwięk zatrzymującego się pociągu, obudziłam się i od razu spojrzałam na trójkę moich przyjaciół, którzy zaczynali zbierać się do wyjścia. Daphne Greengrass, Pansy Parkinson i Blaise Zabini. Z Daphne i Pansy zaprzyjaźniłam się dopiero w szkole. Blaisa znałam od małego. Do tej pory pamiętam, jak chłopak zapłacił za moją gałkę lodów, gdy zapomniałam z domu pieniędzy. Nie zależało nam na kontakcie, gdy mieliśmy mniej niż 13 lat. Teraz jesteśmy na 6 roku i już wcześniej zapoznał mnie ze swoimi przyjaciółmi odnawiając kontakt ze mną.

- No dzień dobry Evelyn. - z zamyśleń wyrwał mnie głos Daphne. - Już jesteśmy, zbieraj się.
- Masz rację. - uśmiechnęłam się ciepło. Wstałam i otrzepałam swoją spódniczkę. Zabrałam znad siedzeń swój kufer i ruszyłam do wyjścia.
Złapałam oddech i wypuściłam powoli powietrze napawając się jego świeżością. Miałam iść dalej, gdy niespodziewanie potknęłam się o czyjeś nogi w tym samym czasie witając się z ziemią. Spojrzałam do góry, a nade mną stał bezczelny Draco Malfoy. Jego uroda na pewno nie usprawiedliwia jego zachowań. Zarysowana linia szczęki, blond włosy, niebieskie oczy. Był przystojny, ale co z tego skoro nie ma za grosz kultury. Niewdzięcznik.

- Uważaj jak chodzisz Rogers. - splunął i odszedł wraz ze swoimi znajomymi śmiejąc się. Wywróciłam oczami i podniosłam się spoglądając na swoje kolana, które były nieco czerwone.

Zgubiłam swoich przyjaciół gdzieś w tłumie więc postanowiłam sama udać się do zamku. Zastanawiałam się jak będzie w tym roku z Theodorem. Przyjaźni się z Malfoy'em ale nie zliczę ile razy narzucał mi się w tamtym roku. Chłopak jest przystojny, ale to nie kandydat na partnera życiowego. Lubię go, ale nie w ten sposób w jaki on lubi mnie. Moje uczucia do niego pozostają takie same jak od sześciu lat w tej szkole. Z zamysłu wyrwał mnie męski głos. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Harrego.

- Cześć Evelyn. Pomóc ci z bagażami? - spytał miło, gdy weszliśmy już do zamku. Podałam mu mój kufer, a gdy wziął go do ręki przechylił się na jedną stronę i momentalnie uśmiech zniknął mu z twarzy. - Jeju, co ty tam spakowałaś?

- Nie przesadzaj. - zaśmiałam się pod nosem. - Jak ci minęły wakacje Harry? Przesiedziałeś całe znowu pod schodami?

Zaśmiał się i poprawił swoje okulary wolną ręką. - W zasadzie to dali mi w końcu pokój, co nie zmienia faktu, że tak, przesiedziałem w nim całe wakacje. A tobie?

- Wyjechałam z moją rodziną na wieś. Odpocząć od hałasu, który panuje w Londynie. Dzięki, że pytasz. - uśmiechnęłam się i zauważyłam, że dotarliśmy pod ogromne drzwi należące do wspólnego pokoju Slytherinu. - Dzięki za pomoc Harry. Widzimy się na kolacji?

- Pewnie, do zobaczenia. - chłopak odszedł, a ja wypowiedziałam hasło. Wielkie drzwi się rozsunęły. Weszłam do środka. W moje nozdrza wbił się zapach mocnej wody kolońskiej oraz popiołu.

Nie rozglądając się postanowiłam iść od razu do swojego pokoju. Przecież nie mogę spóźnić się na kolację biorąc pod uwagę to, że w tym roku znowu nastąpi wielki przedział pierwszoklasistów do domów. Wchodząc po schodach, ktoś wyrwał mi bagaż z ręki. Odwróciwszy się w tą stronę zobaczyłam Theodora.

- Mogę wiedzieć czemu wyrwałeś mój kufer z ręki Theodor? - założyłam ręce na klatkę piersiową i oczekiwałam na jego odpowiedź.
Czuje, że to nie koniec udręki z nim.

- Też miło cię widzieć Evelyn. Chcę ci pomóc.

- Nie chcę twojej pomocy. Zdaje się, że twoje dormitorium jest w drugą stronę. - pokazałam na schody naprzeciwko, a on tylko wywrócił oczami i wystawił kufer w moją stronę. Złapałam za jego rączkę, a on nie puszczając bagażu przyciągnął go mocno do siebie przez co wpadłam w jego ramiona. Nasze twarze były zdecydowanie za blisko, więc starałam się odchylić głowę jak tylko się da.

- Puścisz mnie? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. - To jest bardziej niezręczne niż to kiedy chciałeś mnie pocałować w tamtym roku.

Natychmiast puścił mnie, ale jeszcze musiał dodać kilka groszy od siebie. - Wiesz, że jeszcze kiedyś na mój widok będą miękły ci kolana i sama będziesz prosić o pomoc? - oddał mi kufer, a ja wycofałam się.

- Też na to czekam Theo, do zobaczenia. - zostawiłam go samego na schodach i poszłam do swojego dormitorium.

Gdy już weszłam, zostawiłam kufer obok łóżka i jednym ruchem różdżki wypakowałam całą zawartość. Po chwili weszły dziewczyny. Na koszuli Daphne zauważyłam wielką czerwoną plamę.

- Jezus, co się stało? - zapytalam przerażona.

- Wyluzuj Eve. - odezwała się Pansy, a za nimi weszła jeszcze Astoria. - Malfoy wylał sok pomidorowy na koszulę Daphne.

Słyszałam tylko przekleństwa pod nosem dziewczyny, a ja odetchnęłam. Za 20 minut zaczynała się kolacja. Daphne musi to sprać albo pójdzie tam i będzie wyglądać jakby ktoś postrzelił ją w klatkę piersiową.

- Znam na to zaklęcie. Co prawda nie ćwiczyłam go nigdy ale chyba gorzej być nie może. - wycelowałam różdżkę w jej stronę i szepnęłam zaklęcie, a jej koszula zrobiła się cała czerwona. Tak samo jak jej twarz, gdy to zauważyła.

- Evelyn, zabiję cię. - powiedziala cicho Daphne, ale tak żebyśmy mogły ją usłyszeć. Pozostałe dziewczyny zaczęły się śmiać, a ja stałam i zastanawiałam się czemu zaklęcie nie zadziałało. Boże, zły ruch różdżką.. Zanim Daphne mogła cokolwiek zrobić, szybko powtórzyłam zaklęcie tym razem dobrze wykonując ruch. Koszula zrobiła się biała, a ją uśmiechnęłam się dumnie.

- Nie ciesz się tak, o mały włos, a sama byś skończyła z taka koszulą, tylko, że plama byłaby po czymś innym. - Daphne zmrużyła oczy, a ja zaczęłam się śmiać, a razem ze mną dziewczyny, po czym wróciłyśmy do szykowania się na kolację.

Po 10 minutach założyłam szatę i krawat. Poczekałam na dziewczyny i ruszyłyśmy w stronę Wielkiej Sali, gdzie rozpoczęła się cała ceremonia.

Usiadłam na swoim miejscu i odwróciłam głowę szukając wzrokiem Theodora. Miałam nadzieję, że usiadł gdzieś daleko. Rozejrzałam się, a jego nigdzie nie było. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się, a gdy odwróciłam głowę w swoją stronę moja twarz napotkała się z twarzą Malfoy'a.

- Jeszcze ciebie tu brakowało. Świetnie. - oparłam się o swoją rękę i zaczęłam bawić się swoimi włosami.

- Coś ci przeszkadza? Miejsca nie są przypisane. Mogę usiąść gdziekolwiek chce. - powiedział cicho. - Więc siedź grzecznie i się do mnie nie odzywaj.

Wywróciłam oczami, a zaraz po tym Dumbledore rozpoczął swoją paplaninę. W trakcie odezwał się do mnie blondyn.

- Pamiętasz jak pieprzyliśmy się w kiblu w tamtym roku? - zapytał, a ja zadławiłam się swoją śliną. Spojrzałam na niego i od razu zmarszczyłam swoje brwi.

- To była jednorazowa akcja. Nigdy więcej się to nie powtórzy. - szepnęłam. - Poza tym nie mów o tym tak głośno. To wstyd dla mnie.

- Jakoś nie było ci wstyd, gdy opierałaś się o umywalkę, a ja brałem cię od tyłu. - szepnął mi do ucha, a ja zakryłam twarz swoimi dłońmi.

Zaczął pisać coś na serwetce i położył ją na mój talerz. Schowałam ją do szaty. Po kolacji, wyszłam z Wielkiej Sali i udałam się do dormitorium. Gdy weszłam, od razu usiadłam na łóżku i wyciągnęłam serwetkę z kieszeni. Otworzyłam ją powoli.

Chłopaki wychodzą. 23 u mnie, będzie wygodniej. D.M.

Nie ma nawet takiej opcji Malfoy.

_____________________

Hejka!! Jest 2024 rok, a ja postanowiłam napisać fanfiction z Draco Malfoy'em, co za los. No cóż, są wakacje więc chce się pobawić w pisarkę. Trochę głupie, ale już coś łączy Draco i naszą główną bohaterkę. Myśle, że to pomoże mi w tworzeniu wątku miłosnego. Nw kiedy bedzie druga czesc, jak mi sie zachce pewnie. Milego czytania, moze wam sie spodoba. 😈😈

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝙋𝙊𝙍𝙊𝙕𝙐𝙈𝙄𝙀𝙉𝙄𝙀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz