Pov Dream
Otworzyłem powoli zaspane oczy, potrzebowałem chwili na przypomnienie sobie wszystkich wydarzeń z przed kilku godzin. Rozejrzałem się wokół siebie, chłopaka nie było. Wziąłem swój telefon do ręki by sprawdzić godzinę - 19.23. Prawdopodobnie właśnie rozregulowałem sobie cykl dnia i nocy, tylko dlatego że położyłem się koło 14.
Poszedłem do łazienki, zastałem tam Georga. Stał opierając się rękami o brzegi umywalki. Oddychał głęboko a z jego oczu wypływały łzy. Chyba miał atak paniki.
- co się dzieje słońce - podszedłem do niego. Nie popatrzył na mnie, głowę miał spuszczoną w dół. - skarbie - ująłem jego twarz w moje ręce i zmusiłem by na mnie popatrzył - co się stało? - cały czas byłem łagodny.
Kiedy nadal nie odpowiadał ani się nie ruszał, podniosłem go. Jego nogi były owinięte wokół mojej talii a ręce wokół karku. Wsadził swoją twarz w zagłębienie mojej szyi i zaczął cicho szlochać. Poszedłem z nim do sypialni a następnie usiadłem na łóżku. Delikatnie gładziłem jego włosy, próbując pomóc mu się uspokoić.
- wszystko jest dobrze, nic złego się nie dzieje - szeptałem wprost do jego ucha
- b-boje się - powiedział cichutko
- nie bój się, jestem przy tobie i nic ci nie grozi, jesteś bezpieczny.
Uspokajałem go przez ostatnie 15 minut, teraz znowu śpi, wygląda tak bardzo niewinnie i uroczo. Postanowiłem zrobić coś do jedzenia dlatego poszedłem do kuchni. Postawiłem na coś smacznego, naleśniki. Myślę że brunet będzie dość długo spał dlatego mam bardzo dużo czasu.
Stwierdziłem również że warto ugotować rosół, myślę że na chorobę chłopaka będzie idealny. Nie jestem kucharzem dlatego zadzwoniłem do mamy by zapytać się jak go ugotować. Powiedziała mi co jest potrzebne i jak go wykonać. Myślę że dzięki związkowi z Georgem relacja między mną a mamą się poprawi.
Skończyłem robić naleśniki i rosół. Jest prawie 24 więc trochę mi to zajęło. Poszedłem do bruneta który dalej spał, nie wiem jak on to robi ale okej. Jeśli jest zmęczony niech śpi.
Poszedłem wziąć prysznic a następnie udałem się spać.
Obudziłem się obok bruneta który się na mnie gapił. Uśmiechnąłem się widząc że czuje się lepiej. Po krótkiej porannej wymianie zdań brunet poszedł do toalety się ogarnąć, oczywiście dostał moje czyste i świeże ubrania. Poszedłem do kuchni posmarować naleśniki dżemem i nutellą, gdyż brunet lubi wszystko co słodkie. Zrobiłem nam również herbatę malinową.
- zjedz wszystko, dobrze? a ja idę się ogarnąć - powiedziałem do Georga
- dobrze - uśmiechnął się a ja zniknąłem za drzwiami łazienki.
Umyłem zęby, twarz i się przebrałem. Dzisiaj po krótkim wolnym - o które błagałem mojego szefa - muszę iść już do pracy. Najpierw jednak zakupię leki by brunet mógł zacząć się leczyć.
- i jak smakowały ci? - zapytałem na co lekko się przestraszył.
- bardzo dobre - uśmiechnął się a ja roztrzepałem mu włosy.
- cieszę się a tak przy okazji to zostaniesz dzisiaj sam, muszę iść do pracy - chciał coś powiedzieć ale szybko mu przerwałem - mam dopiero na 11
- a co z kwiaciarnią?
- jak wyzdrowiejesz to cię wypuszczę, teraz siedzisz tutaj - próbowałem brzmieć jak typowa mama jednak nie bardzo mi to wyszło ponieważ brunet zaczął się śmiać a ja zaraz po nim.
Również zjadłem śniadanie rozmawiając z chłopakiem, moim chłopakiem. Po kilkunastu minutach rozmowy udałem się do apteki razem z receptą. Po zrobieniu potrzebnych zakupów udałem się z powrotem do domu, a następnie do pracy.
Pov George
Zażyłem leki a blondyn poszedł do pracy. Było mi strasznie głupio że siedzę u niego w domu i nic nie robię kiedy on pracuje. Jako iż czułem się lepiej postanowiłem posprzątać mu mieszkanie.
Kiedy już wszystko zrobiłem spojrzałem na zegarek, 12.30. Nie mam pojęcia co mogę jeszcze zrobić, chociaż w sumie sen brzmi kusząco. Poszedłem do salonu i włączyłem Netflixa w czasie poszukiwania jakiegoś serialu przyszła do mnie kotka Claya i położyła się przy mnie. Włączyłem sobie Young Royals które jako jedyne brzmiało ciekawie.
Kończyłem właśnie oglądanie 1 sezonu - który był jedynym - kiedy do mieszkania przyszedł Clay.
- Cześć Gogy - powiedział radośnie kiedy mnie zobaczył, jego uśmiech poszerzył się po tym jak zobaczył że obok mnie leży kotka.
- hej, jak było? - zapytałem
- a nawet dobrze, jadłeś coś?
- nie
- dlaczego?
- nie byłem głodny - skłamałem, byłem bardzo głodny ale bałem się wziąć coś do jedzenia
- zjesz rosół? Zrobiłem wczoraj
- mogę zjeść
Po te krótkiej wymianie zdań Clay poszedł do kuchni a ja nadal kotynuowałem oglądanie. Kiedy skończyłem zamknąłem oczy by pomyśleć nad tym wszystkim. Jak na razie kwiaciarnia stoi zamknięta, nie mam żadnych pieniędzy i ubrań ponieważ wszystko zostało w domu. Będę chciał tam pójść i odzyskać to co moje.
- George, chodź zjeść - z kuchni zawołał mnie blondyn. Wstałem z kanapy i tam poszedłem, usiadłem przy stole bez słowa - kochanie, dziękuję ci że posprzątałeś mieszkanie ale naprawdę nie musiałeś - nic mu na to nie odpowiedziałem tylko odmruknąłem coś cicho - George - jego głos zrobił się poważny dlatego też spojrzałem na niego - co się dzieje, powiedz mi natychmiast, proszę - powiedział łagodniejszym tonem
- nic, po prostu... nie ważne - sam nie wiem dlaczego mówię do niego w taki sposób, chcę mu powiedzieć co mnie trapi ale nie chcę by uznał mnie za jakiegoś idiotę
- Skarbie, co się dzieje? - podszedł do mnie i przyklęknął tak by być z moją twarzą na tej samej wysokości, na dodatek położył swoje dłonie na moich udach. - powiedz mi, będzie ci lepiej
- chcę odzyskać moje rzeczy z domu... - powiedziałem cicho bojąc się że będzie na mnie zły
- będziesz musiał to zgłosić na policję, oni cię okradli z pieniędzy
- nie wiem czy to dobry pomysł
- George, musisz to zrobić
- no dobrze
Zjedliśmy obiado-kolację a później zaczęliśmy szykować się do snu.
___________________________________________________
954 słowa
Wena mi ostatnio ucieka :///
Jesteście super, kocham was <333
Miłego dni/nocy
CZYTASZ
Your Heart... | Dreamnotfound Zakończone
Fanfiction24 letni George pracuje w kwiaciarni którą odziedziczył po swojej mamie. Pewnego dnia w jego ulubionej kawiarni wpada na niego pewnie blondyn- Dream. Od tamtego momentu nic nie jest takie same. Życie George staje się inne, pełne wątpliwości bólu ja...