— Oi, Louis, obudź się! Teraz! Pielęgniarka powiedziała, że musisz to wziąć — powiedział Harry, próbując mnie obudzić szturchaniem.
— Nnuuuuggngnggngg iichooo arrryyy, czas na sen — odburknąłem mu.
— Proszę, tylko na pięć minut, musisz je wziąć. Są na twoją kostkę, aby złagodzić ból lub coś, nie wiem. Pielęgniarka właśnie powiedziała, że musisz je wziąć zanim zacznie puchnąć bardziej, bo inaczej będzie mocniej bolało — Harry błagał.
Usiadłem powoli, podnosząc się tak, że znalazłem się oko w oko z Harry'm, który klęczał obok mojego łóżka ze szklanką wody w rękach, tabletkami i błyszczącym wyrazem twarzy, który przypominał szczeniaka.
Uśmiechnąłem się do siebie, przecierając oczy i sięgając po szklankę i tabletki.
Harry uśmiechnął się na moje zachowanie i patrzył z niecierpliwością, czekając, aż wezmę tabletki.
Wrzuciłem je do buzi i połknąłem, popijając wodą.
— Już. Wszystko poleciało — wystawiłem język dla lepszego efektu. — Mogę już spać? Boli mnie kostka i czuję się jakbyś spadł mi na głowę.
— Awh Lou Lou. Tak, możesz teraz spać i podziękujesz mi później, ty niewdzięczny dupku.
Spojrzałem ponownie w górę z mojego łóżka i zobaczyłem z wyrazu twarzy Harry'ego, że był po prostu bałaganem.
— Awh HazzaBear. Naprawdę wiesz, jak o mnie dbać, a teraz spierdalaj. Bez dobrego snu mogę przypominać to szczeniackie spojrzenie, które dałeś mi minutę temu, ale trochę bardziej zgryźliwe — wystawiłem język, przewróciłem się na bok, i zasnąłem.
******
*kilka godzin później, dokładnie o 2 w nocy*
— Hhhahaaaaaaaarrrrrrreeeeehhhhhh!
— Louis, co? Nic ci nie jest? Czy to twoja kostka? — Zachichotałem myśląc, że Harry wyglądał słodko, kiedy się martwił.
Pochyliłem się nad jego łóżkiem, na którym wcześniej spał i spojrzałem mu prosto w oczy.
— Czy ty właśnie zachichotałeś? — Harry powiedział, a jego zmartwione spojrzenie zostało zastąpione uśmiechem.
— Harry, jestem samotny!!! — powiedziałem dość głośno i zakończyłem z westchnieniem.
— Ok... Więc czego ode mnie chcesz? Czy chcesz, żebym poszedł po Nialla lub Liama, a może jesteś w nastroju na Zayna? Albo jeśli to ten drugi rodzaj samotności, to jestem pewien, że mógłbym załatwić jakąś dziewczynę, która by ci w tym pomogła — Harry uśmiechnął się z zadowoleniem.
— Nieeeee, poza tym zdradzę ci sekret... W dodatku nie potrzebuję dziewczyny... To może być chłopak.... Niektórzy chłopcy są całkiem gorący... jak ty, kiedy mnie nie wkurzasz... Zayn jest jednak zbyt ładny... Czy jestem ładny, Harry?
— Myślę... Przypuszczam, że... Louis, dlaczego tak się zachowujesz?
— Nie wiem, po prostu czuję się teraz wolny, ale chcę się przytulić. Dokładnie teraz. Więc chodź tu, HazzaBear.
— Louis, nie wiem co robisz, ale trochę mnie dezorientujesz. Wracaj do swojego łóżka.
— Dalej, Harry. Czy nie chcesz trochę miłości Louisa? Mam na myśli to, że wszystko co dostajesz to tylko miłość Louisa — wybuchnąłem śmiechem na mój własny żart.
Harry zmrużył oczy. — Louis, myślę, że powinieneś być trochę senny od pigułek, może powinienem pójść po pielęgniarkę lub coś?
— NIEEEEEEEE PO PROSTU MNIE PRZYTUL!!! — Ręka Harry'ego poleciała do moich ust, a jego oczy się rozszerzyły.
— SHHHH! Ok, Przytulę cię, ale przestań krzyczeć, bo będziesz miał kłopoty — Harry odsunął część kołdry i wspiąłem się na jego łóżko, owijając jedno ramię wokół jego talii. On nadal trzymał mocny uścisk na moich ustach.
— Ok. Zamierzam teraz puścić, ale po pierwsze- EWW, Louis.
Spojrzałem na niego słodko i powiedziałem: — Przepraszam, to trwało zbyt długo. Musiałem cię polizać. Teraz zamknij się i po prostu zrelaksuj. Policz owce. Daj odpocząć swojej ślicznej, małej główce.
Wtuliłem głowę w jego klatkę piersiową, pocierając o niego nos i poczułem się całkiem swobodnie, tak że zaczął ogarniać mnie sen.
— Cokolwiek powiesz, Lou — powiedział Harry, śmiejąc się cicho, jego ciało drżało lekko.
******
*następnego dnia rano*
Obudziłem się trochę zaspany. Słońce wdzierało się przez zasłony i sprawiało, że moje oczy trochę szczypały.
Starałem się zmusić się do powrotu do snu, ale moja poduszka nie była tak miękka jak zwykle, więc próbowałem obrócić się i poczuć bardziej komfortowo.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że coś mnie ogranicza. Ramię było przeciągnięte przez moje plecy, a ręka na moim biodrze zabezpieczała mnie w miejscu.
Wtedy dotarło do mnie, że to nie była moja poduszka. Spojrzałem w górę.
Harry.
— Nonsens! Jezu! Co do cholery! — krzyknąłem głośno, zeskakując z łóżka, jakoś się uwalniając z plątaniny, którą był Harry.
Wylądowałem na podłodze i głośno syknąłem z bólu.
Harry poderwał się z łóżka, rozglądając się gorączkowo dookoła.
— Lou, co do cholery? Czy wszystko z tobą w porządku?
— Czy ze mną wszystko w porządku? Właśnie obudziłem się na facecie, który prawie złamał mi wczoraj kostkę, oszołomiony i zdezorientowany, a teraz boli mnie kostka. Nie, nie jest ok!!!
Harry tylko się uśmiechnął.
— Zabierz ten wyraz z twarzy, Styles. Co się dzieje, do cholery? Naćpałeś mnie, żeby mnie zaliczyć czy coś?
Twarz Harry'ego natychmiast się zmieniła.
— NIE, nie zrobiłem tego — krzyknął Harry. — Byłeś na haju lub coś w tym rodzaju od tych głupich pigułek przeciwbólowych i nalegałeś, aby wejść do mojego łóżka i mnie przytulić. Próbowałem cię powstrzymać, ale zacząłeś krzyczeć! Co miałem zrobić?
Moje oczy rozszerzyły się. — Och... Ach, przepraszam, jak sądzę... Za to, że jestem... I sprawę z zaliczeniem...
Spojrzenie Harry'ego nieco złagodniało. — Am... W porządku, tylko nie pytaj znowu, czy cię naćpałem. To jest naprawdę obraźliwe. Nie jestem takim typem faceta.
— Jeszcze raz przepraszam, i co do ostatniej nocy mam nadzieję, że nie zostawiłem ci urazu na całe życie. Mam na myśli to, że i tak muszę grać w piłkę i żyć z tobą — zaśmiałem się owczo, odwracając wzrok w kierunku ziemi.
— Nie martw się, facet całkiem lubi to, gdy ktoś daje mu komplementy. Mam na myśli, piękny jest komplementem, prawda? — powiedział zadowolony Harry.
Moja głowa wystrzeliła w górę. — Nie zrobiłem tego! Kłamiesz!
— Och, nie kłamię, plus jestem całkowicie w porządku z posiadaniem biseksualnego współlokatora, tak przy okazji — Harry odpowiedział.
Po prostu siedziałem tam z szeroko otwartymi oczami, gdy Harry wstał z łóżka i ruszył w stronę łazienki.
— Nie martw się, nie będę tego rozpowiadać dalej, jeśli nie chcesz. Ale to ostatnia przysługa, jaką dostaniesz. Wróćmy do udawania, że się lubimy, a tak naprawdę nienawidzimy się nawzajem, a.k.a. normalnie.
Z tym Harry puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
Pozostawiając mnie lekko zarumienionego i oszołomionego.
******
Miłego wieczoru/nocy/dnia! <3
CZYTASZ
Co-Captains (Tłumaczenie PL)
FanfictionHarry i Louis byli współkapitanami, problem tkwił w tym, że nie mogli ze sobą wytrzymać. Dobrze się ze sobą dogadywali, ale tylko wtedy, gdy chodziło o piłkę nożną. All credits go to @directionmclfied