Przyjęcie przeniosło się do willi z powodu rozszalałej burzy.
- Zdecydowanie muszę wracać do Nowo- Anglii.
- Polecimy gdy tylko poczujesz się lepiej.- powiedział książę.
- Ale ja już się lepiej czuję, nic mi nie jest, natychmiast wracajmy, dziękuję za gościnne w tym domu, ale muszę natychmiast wracać.
- Jak tak to pilne dla ciebie, to możemy ruszać jutro.
- Ja naprawdę muszę teraz, nie mogę czekać.
- Więc jak sobie życzysz, ale samolot przyleci dopiero jutro, przy takiej pogodzie jak się nie uspokoi możemy nawet czekać dwa dni.
- Nie mogę tyle czekać, wezmę lot błyskawiczny jeśli taki istnieje. - powiedziałam z poddenerwowaniem.
- Proszę ujrzyj jednego z moich helikopterów. - zaproponował Russo.
- Dziękuję, ale nie mogę.. nie umiem tym sterować i nie chcę rozbić ci tak drogiego środka transportu.
- Mam jeszcze trzy w garażu nie krępuj się.- dalej się uparł.
- Dziękuję powinnam się jakoś odwdzięczyć?
- Za sam przyjazd dziękuję, Dzięki tobie ślub się odbył i żona nie zwiała mi z przed ołtarza.
Bezwłocznie wpadając do mojej sypialni, w pośpiechu wzięłam walizkę, była w połowie spakowana więc tylko weszłam do łazienki przebrałam się w wygodne ciuchy i za chwilę stałam gotowa do odjazdu.
- Na pewno nie chcesz najpierw odpocząć, lub się posilić?- zapytała udając zatroskana Angel.
- Nie mam czasu.
- Weź na drogę prowiant, wszystko ci przygotowano i witaminy powinnaś je zażyć.
- Dziękuję, chętnie bym jeszcze została ale siła wyższa.
- Miło że mogliśmy cię poznać, obyś częściej nas odwiedzała i nie żegnamy po raz pierwszy ani ostani.
- Mam taką nadzieję do miłego zobaczenia.- uścisnęłam na pożegnanie oby nigdy.
- Przy takiej pogodzie aż strach wyjeżdżać, burza rozszalała się na dobre. - popatrzył przez okno Ash.
- Ma dobrego pilota, nie w takich warunkach latałem.
- Uważajcie na siebie.- powiedziała Angel.
Benedict i ja wsiedliśmy do helikoptera, w raz z dwoma przybocznymi, polecieli wzdłuż oceanu, warunki pogodowe nie były najlepsze i leciało się jeszcze więcej niż zwykle w sześć godzin, dotarliśmy w dziesięć, ale jakimś cudem wysiedliśmy prosto na lotnisku. Tam ktoś puścił cynka już czekały flesze.
- Jeszcze raz dziękuję nie wiem jak mam ci dziękować. Przepraszam że to w dzień wesela zawracam ci głowę ale sprawa jest poważna.
- Podziękowaniem będzie dla mnie twoje kolejne odwiedziny, masz zaproszenie na wakacje i nie przyjmuje odmów.
- Nie chcesz przeczekać tej pogody, dla ciebie zorganizują wszystko.
- Najwyżej przeczekam w hotelu.
- Zaproponowałabym ci moje mieszkanie, ale muszę jechać do szpitala.
- To coś poważnego?
- Mam nadzieje że nie.
- Może potrzebujesz na szybko limuzyn albo jakiegoś środka transportu?
- I tak wystarczająco dużo pomogłeś, zamówię taksówkę.
CZYTASZ
Lady Lawyer | Tom Hiddleston
FanfictionCharlotte Watson, to prawniczka, która na swoim koncie ma wiele osiągnięć. Skandal wywołany w rodzinie królewskiej jest na stronach pierwszych gazet, wynajęta adwokatka musi wygrać sprawę poniesie za sobą konsekwencje? Jakie ma warunki? jak potocz...