Zapraszam serdecznie na dalszą część historii!
Miłego czytania!
______
Harry i Louis żyli nieco jak w bajce przez cały ten czas. Ich związek się nie wydał, przez co byli bardziej niż szczęśliwi.
To nie tak, że nie chcieli, aby ktokolwiek o nich wiedział. Po prostu woleli zrobić to na swoich zasadach, wtedy, gdy nie tylko oni, ale także ich rodziny będą całkowicie na to gotowe.
Miłość między nimi kwitła, mimo krótkiego okresu ich związku, który w zasadzie aż taki krótki nie był, bo minęło dobre kilka miesięcy odkąd zaczęli się umawiać i wcale niedużo krócej odkąd oficjalnie Louis poprosił go o zostanie jego chłopakiem.
Harry często z sentymentem wspominał te piękne aspekty ich wspólnego życia i doszedł do wniosku, że wszystkie najważniejsze momenty działy się w jego własnym gabinecie.
To do jego gabinetu pielęgniarka przybiegła, aby poinformować go, że książę uległ wypadkowi. To w jego gabinecie pierwszy raz go pocałował i zaprosił na randkę. To w jego gabinecie poprosił go o bycie jego chłopakiem. I w jego gabinecie Louis pierwszy raz wyznał mu miłość. Nie bez echa powinien przejść jeszcze fakt, że w tym gabinecie pierwszy raz robił sobie dobrze na myśl o księciu, gdy został szczęściarzem i oglądał najjaśniejsze pośladki Zjednoczonego Królestwa, a które teraz były całkowicie i wyłącznie jego, a lekarz robił z nimi co chciał.
I to dosłownie, bo często zdarzało się tak, że ten je ugniatał, lizał i podgryzał. Ale książę nie miał o to żadnych pretensji. Wręcz przeciwnie, sam o to czasami prosił, bo niewątpliwie polubił wykonywanie tych czynności przez swojego ukochanego.
W końcu też rodziny obydwu panów wreszcie się poznały, ku uciesze samych zainteresowanych. Anne była wręcz wniebowzięta, gdy okazało się, że królowa Johanna, która kazała na siebie mówić zwyczajnie Jay, lubiła wiele tych samych rzeczy, co ona sama.
Przetwory na zimę? Oczywiście. Drobne prace w ogrodzie? Dajcie mi rękawiczki i grabki!
Mark z Desem również znaleźli wspólny język, opowiadając sobie o ostatnich meczach reprezentacji Anglii, której niewątpliwie kibicowali, chociaż król Mark nieco mniej oficjalnie, bo jako władca całej Wielkiej Brytanii nie mógł tak wybrać tylko jednego z królestw.
Louis, mimo ostatniego incydentu z pielęgniarką wciąż odwiedzał swojego ukochanego w jego miejscu pracy. Lubił słuchać o postępie ich badań, które wciąż prowadzili z Liamem, a które było już niemal w fazie końcowej. A to, że uważał, że sam szpital dodawał klimatu do tych opowieści, Tomlinson wykorzystywał w ten sposób, że przesiadywał u lekarza w pracy. Oczywiście, bywało, że większość czasu spędzał w jego gabinecie sam, gdy brunet miał swoje obowiązki, ale nie zmieniało to faktu, że Harry uwielbiał wracać do siebie i widzieć tam szatyna, który chociażby siedział i czytał książkę.
Louis często też spotykał właśnie tę pielęgniarkę, która pamiętnego dnia wparowała im do pomieszczenia i miała niewątpliwą nieprzyjemność oglądać doktora Stylesa w jego pełnej, nagiej chwale, mrugając do niej za każdym razem, przez co ona była w tych momentach wyjątkowo zawstydzona.
I tak było tym razem, pewnego słonecznego dnia, gdzie ptaszki wesoło ćwierkały, jakby przewidywały, że coś się wydarzy.
Louis jak zwykle okupował gabinet Harry'ego - chyba nikt już nie miał w szpitalu najmniejszych wątpliwości, że ta dwójka jest kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Nawet jeśli plotki o pewnym zdarzeniu obiegły niemal cały budynek, to jednak nie do końca każdy chciał w nie wierzyć. No bo co te znudzone na dyżurach pielęgniarki wymyślają? Lepiej by się za robotę wzięły, nie?
CZYTASZ
For every question why (you were my because)
FanfictionHarry jest lekarzem w szpitalu i od dobrych kilku lat zastanawia się czy dobrze zrobił, że wybrał taką a nie inną ścieżkę kariery. Doskonale wiedział, że przekonał go do tego fakt, że jako mężczyzna może mieć dzieci i chciał z medycznego punktu widz...