Drażnienie się

997 57 87
                                    

Louis

Od tej pory za każdym razem, gdy widziałem Harry'ego, upewniałem się, że się do niego uśmiecham.

Dodawałem nawet podteksty do codziennych rozmów tylko dla bezcennego wyrazu jego twarzy, zwłaszcza że łączyłem je z niewinnym spojrzeniem, jakbym nie miał pojęcia, co robię.

Następny poniedziałek wydawał się okazją jak każda inna, by wprawić Harry'ego w zakłopotanie.

Na zajęciach z angielskiego zostaliśmy dobrani w pary, aby przeanalizować wiersz.

Niby wszystko było proste, ale noga Harry'ego wielokrotnie podskakiwała w górę i w dół.

Wyciągnąłem rękę i położyłem dłoń na jego udzie. — Harry, przestań. Nie mogę się skupić, kiedy podskakujesz w górę i w dół jak cholerny kangur.

Harry spojrzał w dół na moją rękę, a potem prosto w oczy.

— Louis... Proszę, przesuń rękę.

— Jasne, nie ma problemu, cokolwiek sprawi, że będzie ci wygodnie — powiedziałem z diabelskim uśmiechem i zacząłem głaszcząc, badać udo Harry'ego, jednocześnie skupiając się z powrotem na wierszu.

Harry złapał mnie za rękę po około minucie, kiedy wydawało się, że doszedł do siebie po moim śmiałym posunięciu i szeptem krzyknął: — Louis, co! Nie rób tego. Ja... ja... ja...

— Ty co, Harry? Robię tylko to, o co prosiłeś? — uśmiechnąłem się słodko w odpowiedzi do niego, udając niewinność.

— Tylko wiersz, skup się na wierszu — Harry jąkał się.

Uśmiechnąłem się z zadowoleniem.

— Cokolwiek powiesz, współlokatorze — powiedziałem, wciąż się uśmiechając.

Pracowaliśmy, aż dzwonek zadzwonił, a kiedy to zrobił, Harry popędził przez drzwi, poszerzając mój uśmiech jeszcze bardziej.

— Louis, co powiedziałeś Harry'emu? — zapytał Liam, patrząc zaniepokojony.

— Nic. Rozmawialiśmy tylko o wierszu. Możesz nawet sprawdzić moją pracę, jeśli chcesz, tatusiu — powiedziałem, wykonując gest w kierunku mojego notatnika.

— Tak, tak, Louis, zabawne! Jesteś prawdziwym komikiem. Widzimy się później na treningu. — Liam wyszedł, kręcąc głową z dezaprobatą.

******

*trening, kilka godzin później*

Wbiegłem do szatni, szybko się rozebrałem i założyłem strój piłkarski.

Nie było tam nikogo innego i przekląłem mojego nauczyciela geografii za to, że zatrzymał mnie na pogawędkę o mojej postawie.

Geografia jest nudna. To jest proste i oczywiste. Myślę, że to całkiem niezłe podejście. Ożywianie klasy to praktycznie moja praca.

Szczekanie za każdym razem, gdy nauczycielka mówiła „Cii...” było zabawne, ale nie wydawało się, żeby tak myślała.

Ale na szczęście mój urok nadal działa na nauczycieli i uciekłem od rozmowy, mydląc jej oczy.

Wybiegłem spóźniony i potruchtałem na boisko, wdzięczny, że trener nie wydawał się zauważyć mojej nieobecności.

Rozejrzałem się dookoła, aby zobaczyć drużynę podzieloną na mniejsze grupy pracujące nad poszczególnymi umiejętnościami i dołączyłem do najbliższej z nich, która akurat była pełna moich najbliższych przyjaciół.

Zrobiłem kilka ćwiczeń i przez pierwsze pięć minut skupiłem się na sobie, ale nigdy nie wydawało mi się, żebym mógł nie gadać, więc szybko nawiązałem kilka rozmów.

— Jeszcze raz dzięki za to urocze przypomnienie o naszej wspólnej nocy, Lou Lou Bear — powiedział Zayn, sugestywnie poruszając brwiami, zauważając, że przybyłem.

Roześmiałem się głośno, szczerząc się od ucha do ucha.

— Ha. Mam nadzieję, że ci się podobało, bo to ostatni raz, kiedy dostajesz ten tyłek, chyba że kupisz mi kolację i drinka — odpowiedziałem, szczerząc się.

Grupa śmiała się i gwizdała przez to.

— Oi BooBear, gdybym wiedział, że jesteś taki łatwy, spróbowałbym wcześniej — wtrącił Niall (zmyślając, Niall był tak bardzo heteroseksualny jak tylko się dało).

Jęknąłem na przezwisko, które Niall słyszał, kiedy moja mama zwracała się nim do mnie, ale zanim mogłem odpowiedzieć Harry dołączył do rozmowy.

— Awh BooBear sprawi, że będziesz pracował Niall, te wszystkie nocne przytulanki i pijackie mamrotanie... Potrafi być dość brudny.

Moje oczy rozszerzyły się. — Powiedziałeś, że będziesz milczeć! — szeptem krzyknąłem do Harry'ego.

Niall zdawał się mieć dziś słuch soniczny i powiedział: — Milczeć o czym?... To znaczy, wiem, że staliście się bardziej przyjacielscy, ale przytulanie się? Nie sądziłem, że lubisz się przytulać, Lou?

— Och, kiedy jest na haju po lekach przeciwbólowych, tęskni za przytulaniem. Błagał mnie, żebym pozwolił mu wejść do mojego łóżka — Harry powiedział z zadowolonym uśmiechem na twarzy.

— Po pierwsze Niall, gdybyś był chętny, chętnie bym ci pomógł — dodałem, mrugając dla efektu. — A po drugie-

Złapałem Harry'ego za koszulkę i wyplułem słowa na Harry'ego. — W porządku, miałeś już swoją zabawę, a teraz przestań.

Harry tylko się uśmiechnął. — Harry, proszę, chcę się tylko przytulić — wyjęczał słowa dla efektu.

Zatrzymałem się na chwilę, po czym odpowiedziałem: — Wiesz, że ci się podobało — powiedziałem z przymrużeniem oka, decydując, że jeśli wszyscy pomyślą, że mnie to nie obchodzi, to szybciej sobie odpuszczą.

Harry nachylił się do mojego ucha tak, że tylko ja mogłem go usłyszeć i wyszeptał: — Bardziej niż myślisz, Lou... Chcę zrobić wiele rzeczy z tobą... Niech twoja wyobraźnia puści wodze... — podświadomie zamknąłem oczy i przełknąłem. — Chcę jeździć moim językiem po całym twoim ciele i sprawić, że będziesz krzyczeć moje imię, kiedy będziesz dochodził.

W pół jęknąłem na tę myśl, na szczęście dość cicho, ale Harry wciąż słyszał.

— Miłego wzwodu podczas reszty treningu — Harry mrugnął do mnie i odczepił moją rękę z jego koszulki i wrócił do swoich strzałów.

— Och, zaczynamy grę, Styles — krzyknąłem na niego.

On po prostu uśmiechnął się i wszyscy inni wyglądali na zdezorientowanych.

— Co to było, Lou? — zapytał Liam.

— Och, nic. To tylko sprawy współlokatorów. Widzisz, mówiłem ci, że się dogadujemy — powiedziałem, puszczając oczko i zacząłem znowu wykonywać ćwiczenia.

******

Taki mały przedsmak tego co będzie się działo jutro... 👀

Co-Captains (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz