❣ XXXVII ❣

2.5K 138 172
                                    

Bardzo ciężko było Syriuszowi i Remusowi przekonać Regulusa, żeby wsiadł do pociągu i jego brat nawet gotów był wziąć go na ręce i zanieść tam wbrew jego woli, ale w końcu chłopak poszedł dobrowolnie, a zdążyli na styk, bo kiedy tylko Syriusz, który szedł jako ostatni, wsiadł do środka, drzwi zamknęły się, żeby pociąg mógł odjechać. Ciężko było im znaleźć wolny przedział, bo większość już została pozajmowana, jednak było to i tak dużo prostsze niż gdyby jechali na początek roku, gdzie zebraliby się wszyscy uczniowie. W końcu Remus wypatrzył wolne miejsca. Regulus nawet się nie rozglądał, zbyt zmartwiony, żeby o tym myśleć.
Kiedy dowiedział się, że James miał wypadek, poczuł ucisk w sercu, jakby coś powoli chciało zabrać mu dostęp do oddechu, bo jak miał często w zwyczaju, przed jego oczami przemknęły najgorsze scenariusze. Do tego nikt go nie poinformował od razu, co jeszcze bardziej go przytłoczyło. Do Syriusza napisała Euphemia. Ale przecież Regulusa też znała, wiedziała, że spotyka się z Jamesem i skoro znalazła czas, żeby napisać do Syriusza, czemu i jemu nie dała znać? Tłumaczył to tym, że być może w całym tym zamieszaniu wypadło jej to z głowy i pomyślała o Syriuszu, którego znała dłużej, który od tak długiego czasu przyjaźni się z Jamesem. To wytłumaczenie zdawało się logiczne i Regulus był w stanie to zrozumieć. Ale kiedy dowiedział się, że jego chłopak został potrącony przez mugolskie auto i trafił do szpitala, przez jakiś czas nie mógł nic mówić, tylko starał się doprowadzić do porządku, roztrzęsiony tym, co usłyszał. Chciał do niego iść, jakkolwiek miałby się tam dostać, sprawdzić, czy wszystko dobrze, być przy nim i siedzieć, dopóki nie mógłby razem z nim wrócić do szkoły. Dobrą chwilę zajęło Syriuszowi i Remusowi uspokojenie go i przekonanie, żeby został z nimi i poczekał na pociąg, mówili mu, że i tak nic już nie zmieni, a kręcąc się po szpitalu mógłby tylko zaszkodzić i swoim zdenerwowaniem utrudnić leczenie. Zapewniali go, że James jest tylko trochę poobijany, a poza tym bezpieczny, że wyjdzie z tego za jakiś czas.  A Regulus musiał znieść ich słowa i zaakceptować, choć tak bardzo chciał z nim być. 
Ale mimo tego wszystkiego odnosił dziwne wrażenie, że widział kłamstwo w ich oczach, kiedy mówili o tym jak doszło do wypadku. Nie mógł im niczego zarzucić, skoro to od nich się dowiedział. A jednak czuł w kościach, że coś dalej było nie tak, chociaż nie wiedział co, nie był w stanie znaleźć żadnego logicznego argumentu. Być może ubzdurał coś sobie, a może podchodziło to już pod paranoję. A może łączył tę sytuację z wrażeniem, że cała trójka, James, Remus i Syriusz, coś przed nim ukrywali, a on nie mógł połączyć wszystkich faktów w jedną całość, żeby znaleźć odpowiedź. 

Wsiedli do przedziału i Regulus zajął miejsce od okna, od razu patrząc na mijane miejsca. Usłyszał, że Remus i Syriusz zajęli miejsca naprzeciwko niego, ale nie zwrócił na nich uwagi. W środku był roztrzęsiony, miał wrażenie, że każdy oddech wydalany z jego płuc drżał, choć mogło mu się to tylko wydawać. Ciągle myślał o Jamesie, o tym, żeby jak najszybciej się z nim skontaktować, najlepiej w ogóle go zobaczyć, choć nie był pewny, czy byłoby to możliwe. Syriusz i Remus mieli rację, że być może by przeszkadzał, kręcąc się tam. Przypomniało mu się jak dzień wcześniej całował Jamesa tak, jakby mieliby się więcej nie spotkać, mając na uwadze, że spotkają się dzień później. Jak w liście napisał o rozstaniu, nie mogąc znaleźć lepszego słowa, chociaż nie chodziło mu o dosłowne rozstanie. A jeśli teraz to miałoby się ziścić? Pokręcił delikatnie głową w odpowiedzi na to, co w niej siedziało. Musiał pozbyć się negatywnych myśli, bo na pewno nie będą w takiej sytuacji pomocne, a tworzenie tez utrudni mu sprawę. 
Usłyszał cichy szelest i kiedy kątem oka zerknął w tamtą stronę zobaczył, że Remus zdejmował kurtkę, a Syriusz zdążył się już pozbyć swojego płaszcza. Regulus zupełnie zapomniał o tym, że mógłby zdjąć też swój, ale ostatecznie rozpiął go tylko, zostawiając na sobie, choć w pociągu było ciepło. Nagle poczuł jak ktoś usiadł obok niego i nie musiał się odwracać, żeby sprawdzać kto, w oknie odbijała się twarz Syriusza, który patrzył na niego, a po chwili poczuł jak objął go jedną ręką. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz