Sposób na teścia

27 4 172
                                    

Ojciec musiał wyjść zza rogu budynku, bo gdy tylko rozległ się jego głos, mama aż podskoczyła. Odwracam się do taty i w międzyczasie wymieniam się przerażonym spojrzeniem z Kaenem. Patrzy na ojca jakby zobaczył swój najgorszy koszmar.

- N-nie wiesz o tym, że wyszedł bez twojej zgody- wymyślam odpowiedź na szybko. 

- Zostawił kartkę, do tego wyszedł z tobą. Nie jestem zły- mówi pogodnie.- Bardzo się cieszę, że mogę was w końcu zobaczyć.

Podchodzi do mnie i przytula zdecydowanie za mocno, a potem idzie przywitać się z mamą.

- A ty co tak stoisz?- zwraca się do Kaena, który cały czas stoi w bezruchu. Jest blady jak ściana.

Słyszę, że mój ukochany zaczyna bardzo szybko oddychać, zaraz się zapowietrzy.

- Kaen nie zostanie na herbacie- odpowiadam za niego niewiele myśląc.- Musi coś załatwić, mówił mi.

- Co takiego?- mój tata pyta podejrzliwie.

- To nie ma znaczenia, też mi nie powiedział, ale zapewniam, że to nic złego, wróci za pół godziny- uśmiecham się nerwowo i odciągam chłopaka na stronę.

- Co ja mam załatwić?

- Nic! Masz się przejść i ochłonąć, bo zaraz mi tu zejdziesz! Jak już się uspokoisz, masz wrócić i zachowywać się normalnie.

- Kiedy mu powiemy?

- Nie wiem, ale nie teraz! Muszę go na to przygotować psychicznie, a ty zaraz wszystko zepsujesz, jak będziesz się tak zachowywał. Mam iść z tobą?- dopytuję.

- Nie trzeba, nawet lepiej, jeśli nie pójdziesz, mam chyba pomysł, jak spożytkować ten czas.

- Niepokoi mnie to, co powiedziałeś.

- Spokojnie, wrócę- zapewnia.

- No dobrze- daję za wygraną i odchodzę w stronę rodziny, a on w stronę miasta.

Spędzam około godzinę w gronie swojej rodziny. Kaen już dawno powinien się zjawić... Tata w pewnym momencie patrzy na zegar i mówi:

- Gdzie on jest? Miał wrócić za pół godziny.

- Ja nie w...

W tym momencie słyszymy pukanie do drzwi i ciche:

- Już wróciłem.

Tata wstaje z krzesła i z prędkością światła podchodzi do drzwi i je gwałtownie otwiera.

- Już myślałem, że nie wrócisz- tata mówi, gdy tylko widzi Kaena. Widzę, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale tylko otwiera buzię i milknie. Odsuwa się od drzwi i do środka wchodzi mój ukochany. 

W jednej ręce trzyma bukiet kwiatów, a w drugiej małe pudełeczko. "Coś ty najlepszego zrobił", myślę. Miał ochłonąć, a nie się oświadczać! Mimo wszystko wstaję od stołu i podchodzę do niego.

- Mirai- wypowiada moje imię, po czym klęka na jednym kolanie.- Chcę, abyś spędziła ze mną resztę życia, dlatego pytam: Czy zostaniesz moją żoną?

Nastaje cisza. Unikam spojrzenia ukochanego, patrzę na swojego ojca. Ten wychwytuje moje pytające spojrzenie. Uśmiecha się i lekko kiwa głową, jakby chciał powiedzieć, że zgadza się na ten związek. Mój wzrok wraca do Kaena. Patrzę w jego karmelowe oczy, które wywróciły mi w głowie pierwszego dnia, gdy go spotkałam.

- Zostanę twoją żoną- odpowiadam.

Mój ukochany obdarza mnie promiennym uśmiechem. Chce otworzyć pudełeczko z biżuterią, ale nie wie, co ma zrobić z kwiatami.

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz