Mówisz, że jestem jedyną osobą, która nie prosi Cię o pomoc. Nie obarcza Cię swoimi problemami. Nie oczekuje poświęcenia. Chociaż to tak właściwie tylko ode mnie chciałbyś to słyszeć. Tylko moje problemy Cię interesują. Ale sanujesz moją prywatność gdy mówię nie.
Tylko, że prawda jest inna.
Zawsze powiem, że u mnie wszystko dobrze. Chociaż tak naprawdę ciężko mi nawet oddychać.
Powiem, że spędziłam miło dzień. Mogłam wpatrywać się cały czas w sufit w moim pokoju.
Powiem Ci prosto w oczy, że nie jest mi przykro, że masz dla mnie tak mało czasu. Czuję jak mocno pali mnie klatka piersiowa z bólu.
Pytam codziennie co jadłeś. I złoszcze się gdy pominiesz posiłek. Chociaż sama jadam niewiele.
Obiecałeś, że co wieczór dostanę pocałunek w czoło. Obiecałeś, że będziesz zawsze pamiętał. Czekam na niego każdej nocy i nie potrafię bez niego zasnąć.
Sprzeczamy się o każdą Twoją wolną chwilę. Chcesz spędzić ją ze mną, ja chce żebyś wypoczął, bo wiem, że będziesz zmęczony. Z drugiej strony pragnę być z Tobą cały czas.
Nie narzekam gdy wychodzisz do pracy i zapomnisz odpisać. Nigdy się nie złoszczę o to. Ale czasami płacz dusi mnie w nocy.
Powiem, że czuję się dobrze, że to tylko kontrola. Nie chce Cię martwić ile leków biorę i ilu lekarzy dzisiaj odwiedziłam.
Pytam czy kochałbyś mnie nawet wtedy gdybym nie mogła urodzić Ci dziecka. I odpowiadam, że to tylko głupie pytanie gdy pytasz na koniec tematu czy coś się stało. Martwię się, że nigdy się to nie stanie, że lekarz powie mi "przykro mi" albo "jeśli chce pani dziecko, teraz albo nigdy". A jesteśmy za młodzi.
Będę uśmiechać się do Ciebie, rozmawiać z Tobą, uspokajać i po prostu Cię wspierać. I zapewniać, że trzymam się dobrze tylko jestem trochę zmęczona. Kłamie, bo nie chce żebyś znowu pytał.
Nie powiem Ci wielu rzeczy. Nie dlatego, że Ci nie ufam. Nie dlatego, że się boje Twojej reakcji.
Nie chce po prostu dokładać Ci problemów.
Wiem, że masz stresujący okres, że jesteś teraz wiecznie zajęty, choć starasz się jak możesz mieć dla mnie choć trochę czasu.
Wiesz, że mam problemy. Że czuję się źle gdy powiem Ci trochę za dużo o czym myślę. Że przepraszam gdy robię się zbyt uczuciowa.
Chociaż zawsze mówisz, że nie powinnam.
Zawsze otaczasz mnie płaszczem i mówisz, że jesteś po to by słuchać co mnie trapi. Że jeśli tylko dzieje się coś złego jesteś dla mnie. Że zawsze dla mnie jesteś. I jesteś osobą do której powinnam pisać gdy chce porozmawiać.
Problem jest w tym, że tak długo radziłam sobie sama, że zapomniałam jak to jest o tym rozmawiać.
I chociaż mówisz, że teraz ty jesteś przy mnie. Że nie muszę być w tym sama.
Nie potrafię.
I nikt nie wiem jak jest.
Tylko ja sama.
A gdy zostawiasz mnie na parę godzin czuję się pusta. Potrzebuję tylko trochę miłości... Tak jak jeszcze kilka dni wczesniej gdy mieliśmy czas. Po prostu trochę więcej niż pare minut dziennie.