Zostałem w sali, obok mnie siedział Souta. Zaczął oglądać i dotykać moją nogę, a ja zawstydzony odwróciłem głowę. Gdybym miał do czynienia z obcym lekarzem, moja reakcja byłaby zapewne zupełnie inna. Ale to nie był obcy lekarz, tylko facet z którym wczoraj się poznałem. W dodatku chyba mu się spodobałem.
-Boli jak dotykam?-Zapytał, a ja dopiero zorientowałem się, że jego dłonie dalej dotykały mojej nogi.
-Nic nie czuję-Odpowiedziałem, a ten skończył swoje oględziny.
-Zabiorę Cię wieczorem na prześwietlenie, a potem ustalimy termin operacji.
-Ale nie da się tej nogi jakoś uratować? Przecież będę brał chemię!-Zapytałem podnosząc się z poduszek, a Souta uważniej mi się przyjrzał. Jego uśmiech zniknął, oraz znowu położył ciepłą dłoń na moim piszczelu.
-Reki, chcielibyśmy uratować twoją nogę za wszystkie skarby świata, ale jest już za późno. Może gdybyś poddał się wcześniej leczeniu, to może...Musisz brać chemię, aby było mniejsze prawdopodobieństwo przerzutów. Czemu nie zacząłeś się leczyć wcześniej? Przecież wiedziałeś od dawna.
-Nie wiedziałem, że to aż takie poważne. W dodatku kilka razy brałem chemię, myślałem, że jakoś sam z tego wyjdę...-Odpowiedziałem, a ten zaczął przesuwać dłonią po moim kolanie. Znowu się zarumieniłem, a lekarz zabrał swoją dłoń.
-Rozumiem. Może przejdziemy się do kawiarenki? To tylko szpitalne jedzenie, ale mają tam bardzo dobre ciastka. Oczywiście, nie zaliczam tego jako naszej randki, bo na takową zabiorę Cię do lepszego miejsca. Co ty na to?
Zgodziłem się, oraz już siedzieliśmy w kawiarence. Nie było tutaj nic specjalnego, dalej było czuć zapach szpitala, jednak można było też wyczuć kawę oraz ciasta. Rozglądałem się po pomieszczeniu, a Souta poszedł zamówić nasze rzeczy. Rozluźniłem się trochę, oraz wziąłem kilka głębokich oddechów. Pomieszczenie nie miało drzwi, oraz było z widokiem na główne wejście do budynku, więc widać było każdą wchodzącą do szpitala osobę.
Kiedy Souta wrócił, położył przede mną zieloną herbatę, oraz czekoladowy wypiek, o który nawet nie prosiłem.
-Ale ja nie chciałem ciastka-Odrzekłem, a starszy przewrócił oczami.
-Mówiłem już, że jak ktoś Ci stawia, to trzeba korzystać. W dodatku potrzebujesz trochę cukru, aby mieć energię. Tak mizernie wyglądasz-Powiedział, a ja westchnąłem. Zacząłem dłubać widelcem w wypieku, oraz czułem na sobie wzrok starszego. Po chwili się odezwałem.
-Nie szukam teraz jakiegoś związku. Nie musisz być dla mnie taki miły na siłę. Mam chłopaka, znaczy, miałem. Ale potrzebuję czasu aby się pozbierać. Nie rób sobie jakiś nadziei, dobrze?-Powiedziałem, nawet nie podnosząc głowy. Usłyszałem, że krzesło podsuwa się w stronę stolika, oraz głowa lekarza się do mnie zbliżyła. Podniosłem głowę, a ten szeroko uśmiechnął się w moją stronę.
-Reki, ja po prostu chcę się zaprzyjaźnić. Też nie szukam żadnego związku, chociaż nie mówię, że mi się nie spodobałeś. Dopiero się tutaj przeprowadziłem, nie mam w mieście nikogo. Przepraszam, jeśli coś źle zrozumiałeś-Znowu się zaśmiał, a ja odetchnąłem. Wziąłem do buzi kawałek ciastka.
-Serio dobre, nie kłamałeś.
Poszedłem spokojnie do sali, a Souta musiał wrócić na swój oddział. Usiadłem na łóżku, a gdy chwilę odetchnąłem, w drzwiach pojawił się Cherry z Joe. Uśmiechnęli się w moją stronę, a ja odwzajemniłem ich gest. Przywitaliśmy się, a oni ułożyli moje rzeczy na łóżku obok. Zaczęli wyciągać jakieś przekąski, a ja usiadłem po turecku. Zaczęliśmy rozmawiać, gdy sobie o czymś przypomniałem.
CZYTASZ
Chewed cigarette | rekixlanga
Fanfiction||FANFICTION WOLNE OD SPOJLERÓW|| Kiedy Reki ma nowotwór, Langa przeżywa żałobę po stracie swojej mamy, a ich relacja zaczyna coraz bardziej się psuć. |fanfik z anime Sk8 the Infinity, główne paringi; RekixLanga, CherryxJoe| Sk8 - #2 - 14.01.21 Rek...