Kiedy nagle usłyszałam budzik, dosłownie przeżyłam zawał. Gdy w końcu położyłyśmy się do łóżek – to znaczy ja do śpiwora obok łóżka Sarah – nie mogłam zasnąć przez parę godzin, więc nie zdziwiłam się, że ta nagła pobudka tak mnie przestraszyła.
Po krótkim mentalnym przygotowaniu się do dzisiejszego dnia, wygramoliłam się ze śpiwora i przecierając twarz, skierowałam się do łazienki z przygotowanymi wieczorem ciuchami, zostawiając jeszcze smacznie śpiącą przyjaciółkę w jej pokoju.
Dość szybko ubrałam się w białą, dość przewiewną, koszulową bluzkę, jeansy i trampki. Pośpiesznie związałam włosy w luźnego kitka i wróciłam do sypialni Sarah, żeby wziąć torbę i potem w końcu wyszłam do mojej pierwszej w życiu PRAWDZIWEJ pracy.
Jak na ranki przystało, nawet w LA, powietrze było miło chłodne, więc kiedy szłam do baru zdenerwowana bardziej niż w pierwszym dniu zajęć na uczelni, czułam, jak przyjemnie owiewa moje ciało.
W końcu kończąc mój dość długi poranny spacer, wyjęłam z tylnej kieszeni jeansów karteczkę, na której ciocia zapisała mi nazwę baru i imię siostry jej znajomej. Upewniłam się, że to odpowiednie miejsce i, wciąż ściskając w dłoni kawałek papieru, weszłam do środka.
Wnętrze było przyjemne dla oka; ściany były w kolorze morskiej głębi, podłoga wyłożona panelami przypominające drewno. Były tu powieszone koraliki, które mogły przynosić na myśl wystrój wyspiarski, do tego obrazy z widokami plaż z różnych zakątków Stanów.
Podeszłam do lady, za którą stał młody chłopak. Mógł być w moim wieku.
- Cześć - powiedziałam na wstępie, uśmiechem starając się ukryć zakłopotanie. Podniósł na mnie wzrok, odrywając go od czegoś, co robił za ladą, i również uniósł kąciki ust.
- Cześć. Co ci podać?
- Nic - potrząsnęłam lekko głową. - Przyszłam do... - spojrzałam szybko na karteczkę i z powrotem na chłopaka. - Pani Aubrey.
- Ach, jesteś tą nową kelnerką - uśmiechnął się jeszcze szerzej, uświadamiając to sobie. Skinęłam głową. - Jestem Lucas, ale mówią na mnie Luc.
- Skye - uścisnęłam jego dłoń, którą do mnie wyciągnął.
- Aubrey musiała pojechać po parę rzeczy, bo były problemy z dostawą, ale myślę, że nie będzie problemu, jak po prostu zaczniesz pracę. Poinformowała nas już o tym.
- Okay - ponownie skinęłam głową. Luc zawołał równie młodą dziewczynę, która uśmiechnęła się do mnie na powitanie, i pokazał, żebym poszła za nim. Tak też zrobiłam.
- Tutaj możesz zostawić swoje rzeczy - powiedział, kiedy weszliśmy do małego pokoju. - I ubrać firmową koszulkę.
Podał mi czarny t-shirt polo, który miał na jednej piersi wyszytą na biało nazwę baru.
- Potem po prostu obsługujesz klientów - dodał, wciąż z uśmiechem na ustach. - Przyjdź, kiedy będziesz gotowa. Zaniesiesz drinki do stolika.
I wyszedł, jak tylko skinęłam głową.
Może jednak nie miało być tak stresująco, jak to sobie wyobrażałam.
Napisałam wiadomość do Sarah, żeby życzyła mi powodzenia, dodając, że chyba jednak nie będzie tak źle, a potem schowałam telefon do małej szafeczki i biorąc głęboki oddech, wyszłam z pomieszczenia.
**
- Nieźle ci idzie - powiedział Luc, kiedy oparłam się o bar, czekając na ostatnio zamówiony napój.
CZYTASZ
The Heir || JJK
FanfictionOn jest spadkobiercą fortuny i rodzinnej firmy. Ona jest siostrzenicą gosposi w jego rodzinnym domu. Dla jego rodziny hańbą byłby związek tej dwójki. Serce jednak nie jest sługą; nie podporządkowuje się regułom ani nie patrzy na status społeczny s...