~Pov SapNap~
Moje życie nie jest i nigdy nie było usłane różami. Przechodziłem przez wiele sytuacji. Naprawdę wiele. Popadałem w skrajne stany, z których nie potrafiłem wstać. Owszem, miałem i mam przyjaciół, którzy zawsze przy mnie są. Nie ważne co się dzieje, starają się za wszelką cenę mi pomóc. Problem w tym, że nie zawsze wszyscy ludzie byli takimi, jakimi chciałbym, żeby byli w stosunku do mnie.
Zostałem zraniony, ale i ja również zraniłem sporo osób. Może mi się należało trochę cierpienia, za wszystkie głupie rzeczy, które zrobiłem. Myślę, że tak musiało być.
W listopadzie zakończyłem toksyczne przyjaźnie. Czułem się wolny, ale jednocześnie samotny. W moim sercu zostało puste miejsce, którego żadna osoba nie potrafiła zapełnić.Żyłem dalej. Bywało lepiej, bywało gorzej, jak to w życiu bywa, bowiem życie nie polega jedynie na pięciu się w górę, ale również na upadkach.
Wszystko jakoś szło, aż do maja, gdy straciłem kolejnego przyjaciela. Osobę, której zawdzięczałem życie i którą wewnętrznie cały czas kochałem. Ponownie poczułem pustkę i dotknąłem dna.
°°••°°••°°••°°••°°
14 czerwca, w piękny słoneczny dzień czułem się bardziej przytłoczony swoimi problemami, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiedziałem co zrobić, do kogo się zwrócić. Bezradny postanowiłem podzielić się przeżyciem na forum. Otrzymałem pomoc od obcych ludzi, co było naprawdę miłe i kochane. W ten sposób poznałem Karla. Zaproponowałem, żeby odezwał się do mnie prywatnie, bowiem mieliśmy podobne przeżycia.
Późną nocą pisaliśmy ze sobą bez zapoznania, czy jakichkolwiek zobowiązań. Pisaliśmy jedynie po to, żeby się wygadać.
To wtedy po raz pierwszy w życiu poczułem się naprawdę zrozumiany. Nie bałem się opowiedzieć o swoim życiu, nie krępowało mnie słuchanie o jego problemach. Od pierwszej minuty naszej rozmowy wiedziałem, że mogę mu w pełni zaufać, a trzeba wspomnieć, że przez wcześniejsze doświadczenia mam okropne problemy z zaufaniem. Ukryta pod przeżyciami pogoda, jaka biła z jego osoby sprawiała, że chciało mi się żyć.
Zaczęliśmy pisać codziennie, wysyłać sobie zdjęcia, głupie filmy. Później przyszedł czas na pierwsze rozmowy przez telefon, a ja nigdy nie bałem się powiedzieć mu o czymkolwiek. Wiedziałem, że mogę być z nim stuprocentowo szczery i nie ważne co zrobię, nigdy nie będzie mnie oceniał.
Karl nauczył mnie przyjaźni na nowo i w inny sposób. Mieszkaliśmy bowiem setki kilometrów od siebie. Odległość owszem, była i jest uciążliwa, jednak nauczyliśmy się z nią żyć.
Nauczył mnie wrażliwości. Zacząłem postrzegać wiele rzeczy inaczej. Również moje zachowanie się zmieniło. Stałem się o wiele bardziej pomocny, zmieniłem nastawienie do poznawania nowych osób i mimo, że dalej jestem dość skrytą i zamknięta osobą, staram się jak najbardziej przełamać.
Czasem wystarcza jedna wiadomość, czy głupie zdjęcie, a mam poprawiony humor. Najbardziej ze wszystkiego uwielbiam śmiech Karla. Nigdy nie mogę przestać się śmiać, gdy go słyszę.
Przyjaciel nauczył mnie na nowo się uśmiechać. W dni, gdy nie miałem na nic siły robił wszystko co mógł, żeby mi pomóc albo poprawić humor. Potrafiłem leżeć późnym wieczorem zapłakany, a po chwili śmiać się na cały głos z rzeczy, które mi pisał lub wysyłał.
To bezgraniczne i bezinteresowne wsparcie jakie mi ofiarował sprawiało, że czułem się pewniej we wszystkich swoich przedsięwzięciach. Odważyłem się zrobić rzeczy, które zawsze chciałem.
Karl nauczył mnie nie tylko marzyć, ale też spełniać marzenia.Bywały momenty, że nic mi nie wychodziło, ale nawet wtedy Karl we mnie wierzył. Pokazał, że nigdy nie mogę się poddawać nawet, gdy jest ciężko.
Dzięki niemu nauczyłem się funkcjonować po stracie. Zobaczyłem, że nie wszyscy ludzie są źli. Zacząłem dostrzegać swoją wartość i doceniać to, co mam.
Karl sprawił, że poczułem co to znaczy być szczęśliwym. Coraz rzadziej miewałem słabe dni. Wstawałem rano zmęczony, ale z uśmiechem i myślałem o tym, ile udało mi się wygrać. Moją wygraną jest przyjaźń.Zacząłem nabierać dzięki niemu coraz więcej sił. Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy. Zaczęliśmy rozmawiać częściej przez telefon nawet, jeśli mieliśmy mnóstwo rzeczy do zrobienia.
Kochałem te rozmowy. Planowaliśmy, co będziemy robić, gdy się spotkamy, gadaliśmy, śpiewaliśmy piosenki, pomagaliśmy sobie nawzajem. Czasem lubiliśmy się pokłócić i powyzywać dla żartów, bo każdy dobrze wiedział, że drugi się nie obrazi.
Spotkaliśmy się przypadkiem, a okazało się to najlepszą rzeczą, jaka mi się od dawna zdarzyła.
Śmieszne jest to, że Karl pewnie nawet nie ma świadomości o tym, jak bardzo mi pomógł i zmienił na lepsze. Większość rzeczy robi zupełnie nieświadomie, jednak pomagają mi one bardziej niż cokolwiek innego.Odkąd poznałem Karla, puste miejsce w moim sercu pozostałe po stracie przyjaciół przestało zionąć pustką i chłodem. Najjaśniejsza z gwiazdek wypełniła ją swoją obecnością.
I tak oto docieramy do dnia oddalonego o sześć miesięcy od pierwszego spotkania. 14 listopada, środek nocy. Rozpiera mnie szczere szczęście i nawet nie wiem dlaczego. Cieszę się i jestem wdzięczny, że mam tak wspaniałego przyjaciela jak Karl.
Czasem przypadkowe spotkania są najszczęśliwsze, bo przez przypadek poznałem swojego anioła w osobie.
_________________________________________
Ok, napisałam tego oneshota z okazji pół rocznicy przyjaźni z moją ukochaną, cudowną pan_jerzyk
Obrałam to w postacie Karla i SapNapa bo po prostu jakoś łatwiej mi było to napisać w formie fanfiction. Przy okazji będzie to taką pamiątką :]
Maju, wiem, że to przeczytasz, więc chcę ci jedynie podziękować za to, że jesteś. Sprawiasz, że jestem naprawdę szczęśliwa. <3
I know, kinda weird content :)
But anyways, hope u guys enjoyed!!!
Love u all ;)
I zapraszam do Mai c:
14.11.2021 00:40
CZYTASZ
~Angel In Person~ karlnap oneshot
Fanfiction~Czasem jedna wiadomość może zmienić całe życie.~