7. Wróciłem

2.3K 105 51
                                    

Erwin pov.

Gdy lekko uchyliłem powieki oślepiło mnie szpitalne światło, potrzebowałem kilkanaście sekund aby moj wzrok się wyostrzył.
Jako pierwsze ujrzałem głowę śpiącego Dii przy moich kolanach. Pomimo ze spał widać bylo jego podkrążone ze zmęczenia oczy.
Trochę dalej siedział David który robił cos na telefonie, o jego ramię opierał sie śpiący San. Powoli skierowałem swój wzrok na prawą część pokoju. Na parapecie siedział Carbonara.
Bez żadnego wyrazu twarzy spoglądał na obraz za oknem bawiąc się przy tym monetą. Przez pewien moment przyglądałem się chłopakowi. W pewnym momencie nasze spojrzenia sie skrzyżowały a na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.

-Erwin... - powiedział zeskakujac z parapetu i kierując się w moją stronę, zwracając na siebie uwagę Davida.

Mężczyzna siedzący na kanapie szybko spojrzal na mnie radosnym wzrokiem z uśmiechem od ucha do ucha.

-Siwy! - wydarł sie głośno nie zwracając uwagi na 2 śpiących mężczyzn. Szybkim ruchem wstał z kanapy powodując że głowa Sana opadła gwałtownie na kanapę.

-Kurwa. - wymruczał niezadowolony z pobudki mężczyzna, otwierając powoli zmęczone oczy.

Gdy nasze spojrzenia się spotkały czarnowłosy rzucił się ku mojemu łóżku.

-Ciszej. - wychrypiałem spogladajac na śpiącego Die. - Co ja tu robię? Co sie stało? - zapytalem lekko zdezorientowany.

-Boże Erwin, tak sie cieszę że żyjesz. - powiedział Nicollo kucając przy moim łóżku.

-Pójdę po lekarza i poinformować naszych że sie wybudziłeś. - powiedział San spoglądając na mnie z troską w oczach.

-Co ja tu robię ? - zapytałem cicho spoglądając na swoich przyjaciół.

-Znaleźliśmy cie w ostatniej chwili, byłeś w masakrycznym stanie... Te skurwysyny coś ci podały, uratowaliśmy cie w ostatniej chwili. - mówił David opierając się o dolną ramę łóżka. - Miałeś na tyle poważne obrażenia że musiałeś pozostać w śpiączce.

-Jak dlugo tu jestem?

-Niecały miesiąc. - powiedział cicho zaciskając dłonie na metalu.

Westchnełem na myśl o tym ile czasu zmarnowałem będąc tutaj.

-A co ze Spadi.. -

-Nie żyje. - powiedział chłodno Carbonara nie dając mi dokończyć.

Z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie. Zamknąłem oczy próbując sobie cokolwiek przypomnieć...

-Erwin spokojnie jesteśmy przy tobie. - powiedział Carbo ściskając moją dłoń w pocieszającym geście. Nawet nie poczułem kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-Bałem sie że już was nie zobaczę. - powiedziałem próbując uspokoić drżący głos.

Próbowałem złapać oddech gdy obraz przed moimi oczami zaczął się znowu rozmazywać. Maszyna stojąca przy moim łóżku zaczęła coraz to głośniej i częściej pikać niepokojąc tym osoby w pomieszczeniu.

-Erwin, oddychaj spokojnie. Już jest dobrze, nie denerwuj się. - Powiedział Carbo próbując mnie uspokoić.

-P-przepraszam. - wychrypiałem cicho próbując powstrzymać łzy.

W tamtym momencie poczułem jak ktoś ściska moją lewą dłoń.
Czarnowłosy patrzył na mnie lekko sie uśmiechając, w jego oczach bylo widać spokój.
Przez chwilę trwaliśmy tak w kompletnej ciszy, a moje tętno powoli wracało do normy.

Protect you | 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz