54. Radość wymalowana na twarzy

111 7 82
                                    

Podeszłam do kanapy, cały czas mój wzrok był na tym co przedstawiała zawartość koperty. Po chwili zaczełam zanosić się płaczem. Kila razy przejrzałam to wszystko. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak on mógł. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wystraszyłam się. Nikt nie może widzieć mnie w takim stanie. Wytarłam łzy ręką, a kopertę schowałam pod poduszkę. Poszłam otworzyć drzwi. Przekręciłam zamek w drzwiach i je otworzyłam. Liam odrazu wszedł do środka. Mam nadzieję, że nic nie zobaczy.
-Cześć, jestem z powrotem, mam zakupy. Kupiłem ci czekoladę mam nadzieję, że ci posmakują. Jedna jest bakaliowa druga orzechowa, mleczna, truskawkowa i chyba karmelowa, a i mam popcorn i czekoladki.- postawił zakupy na blacie.
-Z pewnością, wszystko jest pyszne.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Twój brat do mnie dzwonił, gdy wracałem ze sklepu, powiedział, że przyleci w poniedziałek rano do Paryża.
-Przyleci? To on nie był w Paryżu?
-Nie, ja też się ździwiłem, co jest najlepsze nie przyleci sam, bo z Luką. Byli razem w Grecji. Załatwiali sprawy twojego brata i jego porachunków.- Grecja no tak zawsze tam jest jak coś się dzieje.
-Ta, bo ten to jak zawsze wpiepszy się tam gdzie nie trzeba.- przekręciłam oczami.
- Oj nie przesadzaj, oboje przyjdą do ciebie w poniedziałek. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci obecność Luki? To raczej dobry chłopak.
-To dobrze, Luka też jest mile widziany. Nie mam nic to jego osoby, to że się zadurzył w jakiś sposób we mnie nie przeszkadza mi.- Nastała chwila ciszy, zwróciłam uwagę, że Liam ma przeładowaną broń. Nigdy nie zostawia tak pistoletu, chyba, że jest po akcji.
-Gdzie byłeś?- zapytałam w prost.
-Co?-spojrzał na mnie i przerwał rozpakowywanie zakupów.
-Gdzie byłeś?-powtórzyłam chociaż wiedziałam, że dobrze usłyszał co powiedziałam.
-W sklepie....-bo mu uwierzę.
-Nie kłam, gdzie jeszcze byłeś?- podniosłam ton głosu.
-Nigdzie na serio.
-Liam nie kłam do cholery!- krzyknęłam na niego.
-Uspokój się.- Podeszłam do niego i wyciągnęłam jego broń za paska.
-A to co to jest?- pokazałam mu broń, która była przeładowana.
-Eh...
-Nie wzdychaj mi. Byłeś sam na akcji? Czy ty zgłupiałeś?- pojechnie samemu na akcjie to jak wyrok śmierci.
-Nie byłem na akcji. Byłem..... u niego, u Adriena. Użył branzoletki, Luis do mnie zadzwonił, że jest powiadomienie z jego biżuterii. Pojechałem do niego, zastałem go przypiętego do poręczy chodów. Nie wiem dlaczego. Nikogo nie było, a na wyspie kuchennej leżała tylko jakaś koperta- dotarło do mnie, że koperta nie została dostarczona tylko do mnie. Gdy tylko pomyślę, że on dobrze wie o tych zdjęciach. Nie zrobił nic z tym faktem.
-Co ci mówił?-zapytałam.
-Powinnaś sama usłyszeć to od niego. -czyli jednak wybrał Kagami. Odłożyłam broń, a następnie usiadłam na kanapie. Podciągnęłam kolana pod brodę. Dlaczego, dlaczego ja muszę zawsze cierpieć? Wyciągnęłam kopertę z pod poduszki. Liam wrócił do rozkładania zakupy. Spojrzałam na zdjęcia Adriena i Kagami razem. W kopercie znajdowało się ponad 20 zdjęć, jak się przytulają, jak śmieją się na przerwach, zdjęcia jak ona całuje go w policzek, a on ma na twarzy uśmiech większy od tego, którym mnie obdarzał. Aż w końcu 2 zdjęcia, które tak cholernie bolą, zdjęcia jak ich usta się łączą. Ich pocałunek, a na jego twarzy nie było zaskoczenia, ździwienia lub innych podobnych emocji, była radość, pragnienie pogłębienia tego co się dzieje w danej chwili. Zaczełam znowu płakać. Robiłam to tak cicho, aby nie usłyszał, że coś się stało. Fotka na, której się całują upadła na podłogę. Moje ręce drżały, a ja od środka rozpadałam się na kawałki. Moje serce po raz kolejny zostało przebite. W końcu nie wytrzymałam i zaczełam zanosić się płaczem. Słyszałam jak Liam zamyka lodówkę.
-Mari.....-słyszałam jak zbliża się do kanapy. Odkręciłam głowę, gdy był już prawie obok. Zagryzałam wargę, aby nie wydać z siebie, żadnego odgłosu. Ręką przesunęłam kopertę pod poduszkę. Usiadł obok mnie, jednak nie pokazywałam mu mojej twarzy. Poczułam jego rękę na mojej żuchwie. Przyłożył ją do mojej twarzy, jego palce zahaczały o moje ucho i włosy. Przekręcił moją głowę tak, aby spojrzeć mi w oczy. Spojrzałam na niego załzawionym wzrokiem.
-Co się stało, chodzi o to, że pojechałem do niego?- po kręciłam przecząco. Zaczął gładzić mój policzek swoim kciukiem. -To co się dzieje?
-Nic, nie ważne.- to jedyne na co mnie było stać w tamtym momencie. Mówiąc to odkręciłam głowę. Jego ręka zniknęła z mojego policzka. Spojrzał w inna stronę.
Liam:
Odkręciła odemnie wzrok. Zrobiłem to samo. Popatrzyłem na podłogę nie była pusta. Podniosłem fotografię, która leżała pod moimi nogami. Gdy przyjrzałem jej się uważnie zaniemówiłem.
Marinett:
Widziałam tą złość w jego oczach. Ten gniew. Tą nienawiść.
-Nie daruje mu tego.-wysyczał przez zęby.
-To jest jego wybór.
-Mari on mi przysięgał, tyle razy, że cię kocha, a co dupek robi? Jest skończonym idiotą. Jeśli tylko tu się pokarze to...-przerwałam mu.
-To pokarze mu na co mnie stać. -uśmiechnął się do mnie.
-Idziesz do szkoły w poniedziałek?
-Tak, wiem, że go zobaczę, ale dam sobie radę.
-Nie wątpię w to. Leć spać, to był ciężki dzień. To zdjęcie spale na dworzu w ogrodzie.
-Tylko, że to nie jest jedyne zdjęcie...
-Co?-wyciągnęłam kopertę i dałam ją Liamowi.
-To są zdjęcia, tyle ich jest?-pokiwałam głową.- UGH- wstał i szarpnął się za włosy.- zabije skurwiela już nie żyje.
-Wiesz, że nie dam ci tego zrobić?
-Wiem, ale pogadać se mogę. Jedyna osoba, która może go zabić to ty, albo on sam.
-Właśnie, idę się położyć. Dobranoc.- Poszłam do pokoju. Długo nie mogłam zasnąć, przez rozmyślanie o nim. Myśli co powinnam zrobić nie opuszczały mojej głowy. Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że muszę sobie odpuścić i żyć jakby to się nie wydarzyło, jakby ta historia nie miała miejsca.....

/////
Hej kolejny rozdział za nami. Mam pewną uwagę to jednej osoby.
http-wicia ja naprawdę nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak ty to robisz, że każdą fabułę, którą ułożę sobie w głowie jesteś w stanie przewidzieć. Muszę zmienić fabułę jeśli kolejny raz zgadniesz co będzie dalej.

A jeśli chodzi co będzie dalej mogę powiedzieć, że tajemnicza osoba i osoba jej towarzysząca na obiedzie u rodziców Mari.

Życzę miłego dnia/ nocy.
Pozdrawiam♥️

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz