Pov:George
-Wysiadaj-Powiedział wyższy ode mnie blondyn i sam wysiadł z auta. Wykonałem jego polecenie bo nie miałem powodu aby tego nie robić, bezpieczniej poza autem. Złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do wieżowca przed nami, szklanego, wysokiego. Takiego jak w sumie z wielu filmów.
Szłem za nim, czemu? Nie będę mu się sprzeciwiać gupi nie jestem. Kiedy ma się doczynienia z kimś kto wczoraj miał Cię zabić lepiej się mu nie sprzeciwiać, ale ten chłopak miał w sobie coś takiego co ciągnęło do robienia tego co każe. Nie mówię, że gdyby kazał mi skoczyć z mostu to bym skoczył, najprawdopodobniej bym go wtedy z niego zepchnął, ale puki nic nie grozi mojemu życiu lepiej go nie drażnić.
-GEORGE.-Usłyszałem głośny krzyk chłopaka i zdezorientowany się na niego spojrzałem. Jeden, skąd zna moje imię, dwa. Czego on chce?
-Czy możesz do cholery mnie słuchać?-Spytał tak jakby był wkurzony. Wtf rozumiem gdybyśmy byli jakimiś znajomymi i bym go nie słuchał ale on mnie w zasadzie porwał, nie mam obowiązku go słuchać.Weszliśmy do windy, eh. Winda, nie chciałem do niej wchodzić, i gdyby nie fakt, że nie zwracałem uwagi na to co robimy nie wszedłbym do niej. Kiedy zaczęliśmy jechać w górę automatycznie podparłem się o ścianę, było to nowe miejsce może dla tego aż tak mnie przeraża myśl jechania. Bardziej niż zwykle.
-Coś nie tak?-Zapytał się mnie a ja postarałem się wygladąć w miarę naturalnie i oparłem się plecami o ściane odsuwając trochę nogi mając nadzieję, że wmówie mu, że po prostu się podpieram o ścianę.
-Nie, a coś ma być?-Zapytałem się, dobra. Chyba zjebałem odzywając się, głos mi drżał.
-Nie wiem.-Powiedział podchodząc do mnie i opierając się przy mnie, dopiero teraz tak naprawdę zauważyłem, że blondyn nie odrywa ode mnie wzroku.Uhm, czy ja coś zrobiłem nie tak? Nigdy nie sądziłem, że jakiś chłopak mógłby się mną głębiej zainteresować. Dziewczyna, może i tak. Ale nie chłopak. Wspomniał coś o tym, że tylko mój wygląd uratował mi życie, czyli chyba mu się spodobałem. Wszystko super ale jeśli będzie próbował coś mi zrobić to mu się do oczu chyba rzucę. I znów popełniłem błąd zatapiając się rozmyślaniach obok niego bo kiedy znów zacząłem się skupiać na fakcie tego co dzieje się wokół mnie zauważyłem, że chłopak obejmuje mnie ramieniem i patrzy się w swój telefon. Uh, czy on mnie może zostawić? Po co mu to? Nie zrozumiałabym tego gdyby nie fakt, że winda stanęła. Trochę dziwne, że nie dostałem ataku paniki bo jak wyszliśmy i spojrzałem się za okno na korytarzu to byliśmy dość wysoko.. i, że ja przez ten cały czas się nie bałem? Może moje lęki z czasem z nikają kto wie.
Weszliśmy do apartamentu, był duży, ładny. Spodobał mi się w miarę prawdą rzeczy, zanim się zorientowałem zamknął drzwi. Czyli teraz jestem tu uwięziony? No może nie jest to jakieś przerażające dla mnie ale to chyba dlatego, że jeszcze nic mi się nie stało i mój mózg zdaje się nie przejmować aż tak faktem z kim tutaj jestem. Pociągnął mnie w stronę jakiegoś pokoju, no i po chwili okazał się on być sypialnią, super. Czyli jednak mnie zgwałci? Niech spróbuje a dostanie kopa w jaja, przysięgam.
-Czego Ty ode mnie chcesz?-Nie byłem zbyt łagodny wypowiadając te zdanie i trochę się szarpałem. Eh, nie spodobało mi się to i znów byłem przy ścianie a on nade mną.
-Nie rzucaj się, bo nie będę taki miły.-Tyle to ja zauważyłem już wywnioskować jakby się nie zorientował.
-Bądź grzecznym chłopcem i powiedz mi gdzie jest Twój szef.-
Powiedział podchodząc do szafy. Aha? Czyli, czy on chce zabić mojego szefa? W sumie łącząc kropki.. zgadzało by się to, wtedy w biurze szukał jego.
-Bo?-Może i go nie lubię ale bez przesady, nie będę taką kurwą żeby skazywać go śmierć. Oczywiście to nie tak, że oddam za niego życie. Jak będzie mus to powiem, ale może jest szansa go ocalić? Jak tak to normlanie mu uratuje życie. Będę chciał awansu..
-Bo, to że nie zabiłem Ciebie wczoraj.-Wyjął coś z szafy, to był pistolet.. przeładował go i wycelował w moim kierunku. Super, chyba nici z awansu.
-Nie znaczy, że nie zrobię tego dzisiaj.-Dokonczył blondyn, nie mam pewności czy mnie po prostu nie straszy, ale nie jestem jakimś herosem żeby narażać swoje życie dla kogoś innego. Już chciałem coś powiedzieć ale zorientowałem się, że przecież nie wiem tak naprawdę gdzie znajduje się mój szef. W tej chwili chyba moja mina zrzędła.Pov:Dream
Brunet pobladł i spuścił głowę w dół, no dalej George nie każ mi tego robić. Po prostu powiedz i daj mi odłożyć te broń.. nie chce zabijać tego bruneta ale jeśli mi na prawdę nie powie to co ja mam zrobić? Jak czegoś wtedy nie zrobię to najprawdopodobniej straci jakiekolwiek przekonanie, że jestem w stanie mu coś zrobić i nie będzie współpracować albo jeszcze na gliny zadzwoni. Patrzyłem się na niego z kamiennym wyrazem twarzy, poważny. Czyli tak jak zawsze kiedy do kogoś celuje.
-Tyle, że ja nie wiem. Wyszedł rano i nie powiedział gdzie idzie.-Pobladł jeszcze bardziej przez co sam się zmartwiłem jego wyglądem. Jak można z chwili na chwilę aż tak zbladnąć? Czy to wogóle jest bezpieczne dla organizmu?
-Nie igraj sobie George.- Powiedziałem podchodząc bliżej niego celując prosto w jego głowę. Albo naprawdę nic nie wie albo jest jakimś pieprzonym aktorem.
-Nie igram, ja naprawde nie wiem gdzie on jest..-Powiedział już wyraźnie zmartwiony. Okey, chyba nie udaje, odłożę te broń bo jeszcze mi zaraz zemdleje a nie mam zamiaru latać przy dosłownie żywym trupie.Podszedłem do szafy i odłożyłem ją po czym wyjąłem jakąś bluzę i spodnie, nie wygodnie mi w tych ciuchach. Zbyt uciskają. Na półce leżała moja maska a brunet się na nią patrzył. I co ja teraz z tobą zrobię George? Mam zabić twojego szefa a więc Cię nie wypuszczę bo jeszcze mu powiesz co szczerze mówiąc mi przeszkadza ale jeśli będę zmuszony do tego aby Cię przetrzymywać to będziesz mi przeszkadzać. Chyba po prostu zamknę go w jakimś w miarę pustym pokoju kiedy będę chciał pójść na miasto poszukać swojego celu. Zdjąłem z Siebie marynarkę i zacząłem zdejmować krawat kiedy usłyszałem głos bruneta.
-Masz zamiar przebierać się przy mnie?-
-A masz zamiar tu stać i się gapić?- Głupie pytanie głupia odpowiedź. Chyba jemu będzie trzeba tłumaczyć wszystko krok po kroku, nie przeszkadza mi to za sepcjalnie ale jeśli będzie miał ton głosu jakby mnie obwiniał za całe zło tego świata 24 na 7 to chyba w pewnym momencie nie wytrzymam.Uh, spojrzałem się za Siebie a ten wychodzi, przebrałem się na szybko i wyszedłem do salonu. Siedział przed telewizorem i o dziwo czekał, chyba jednak nie będę z nim miał takich problemów jak myślałem.
...........................................................
1120 słów ;-;
Ostatnio wena mi uciekła i nie wiem jak zrobić coś ciekawego xD
Dziękuję za przeczytanie tych, którzy dobrnęli do tego momentu <3
Boje się, że pokręciłam coś w fabule bo mam jedną pracę w roboczych i mi się mieszają XD
Postaram się aby następny rozdział był dłuższy :/
Jak coś George boji się jeździć windą chyba o tym wcześniej nie wspominałam a więc jak y ktoś nie rozumiał ^^"
Za wszelkie błędy przepraszam :c
Miłego dnia/nocy/wieczora/ranka
:*
CZYTASZ
Come on, tell me you love me ||Dreamnotfound
FanfictionDream jest płatnym mordercą, któremu zleca się zabicie pewnego ważnego biznesmena. Kiedy udaje się aby to zrobić zastaje zamiast niego jego zapracowanego asystenta. Co stanie się dalej :> ? ꨄ︎Będzie *może* tu też Karlnapꨄ︎ Okładka i fanarty używane...