Pov:Dream
Westchnąłem cicho widząc twarz bruneta. Szczerze mówiąc wyglądał tak uroczo, że aż się zapatrzyłem. Siedział sobie bezbronny i nieszkodliwy, patrząc się w telewizor oparty o oparcie. Pewnie znowu o czymś myślał, po jakichś dwóch minutach brunet się odwrócił.
Jego mina jak zobaczył, że się na niego patrzę była bezcenna. Zaśmiałem się czajnikowo kiedy zaczął mnie za to ochrzaniać. Przez chwilę mnie to śmieszyło ale po chwili przestało a on nadal mi kazanie prawi- dobra to już zaczynało wkurzać. Nie chciałem się już więcej męczyć więc.
-Masz pięć sekund żeby przestać pierdolić głupoty albo.- Podszedłem i położyłem rękę na jego barku. Zamknął się od razu, i proszę jak prosto. Trzeba już się zbierać, a więc oświadczyłem to niższemu ode mnie brunetowi i razem z nim wyszedłem z mieszkania i je zamknąłem.
Po chwili staliśmy już w windzie a ja objąłem bruneta w tali bo wnioskując z sytuacji sprzed parudziestu? Może parudziestu minut temu to nie zbyt lubił jeździć windą, a przynajmniej tą. A to go uspokajało z tego co rozumiem. I znów oberwałem chwilowym ochrzanem, pomóż takiemu a on będzie się jeszcze na Ciebie wydzierać. Kiedy byliśmy już na dole dopilnowałem żeby wsiadł do auta po czym pojechaliśmy.
Pov:George
-Gdzie mnie wieziesz?-Spytałem się blondyna, który patrzył się na drogę.
-Kupić kilka niezbędnych rzeczy.- Jakieś zakupy spożywcze? Nie tak wyobrażałem sobie podróż z "przerażającym mordercą" ale spoko narzekać nie będę. Przynajmniej mam pewność, że przy tym mi się nic nie stanie.⁂
Jechaliśmy w ciszy już kilkanaście minut z tego co orientuje się w czasie. A jak wiadomo każdemu, wogóle się nie orientuję więc równie dobrze mogliśmy jechać dopiero 4 minuty, albo i 30. Kij go tam wie, jednak gdzieś w mojej głowie błąkały się myśli nie dające mi spokoju z powodu, że chłopak zna moje imię i nazwisko. A ja tak naprawdę nic o nim nie wiem, nie wiem nawet jak się nazywa.
Postanowiłem go o to zapytać ale w taki sposób aby mnie nie chciał przy tym zabić a jednocześnie nie ubzdurał sobie, że może jakoś wyjątkowo się nim interesuje. Co prawda ciekawiła mnie chodźby kwestia jego imienia ale to tylko dlatego, że lepiej wiedzieć takie rzeczy skoro już ciągnie mnie sam nie wiem gdzie, nie wiadomo na ile i nie wiadomo czy wogóle wrócimy do tego mieszkania.
-Jak masz na imię?-Tak, przerwałem ciszę między nami. Mówiąc to starałem się brzmieć zobojętniale, tak jakbym był znudzony. Może to zadziała i nie będzie uważać, że się interesuje.
-Nie ważne.-Skupiał się na drodze więc w teorii nie dziwię się ale i tak miałem poczucie w stylu "aha".
-Chce wiedzieć.-Ledwo to zdanie przeszło mi przez gardło ale jak inaczej zargumentować fakt, że będę domagał się odpowiedzi.
-Mów do mnie Dream.-Jego głos był teraz zupełnie inny niż wcześniej. Zimny, jakby naprawdę obojętne mu było to czy tu jestem czy nie. Ale czy ja mu mam przypominać, że to on mnie tu przywlukł?
-Dream to nie imię.-Szczerze to irytował mnie fakt, że blondyn nie chce mi powiedzieć. Co mu szkodzi? Obawia się, że go wystalkuje czy coś w ten deseń? Przecież to tylko imię.
-Musi Ci wystarczyć mój drogi.- Powiedział to w taki chamski zadowolony z Siebie sposób. Jakby był zadowolony, ze mnie wkurza, i jeszcze się tak chamsko uśmiechnął.Miałem zamiar mu już odpowiedzieć jednak przeszkodził mi w tym fakt, że Dream- jak to sam kazał do Siebie mówić, zaparkował pod jakimś sklepem na skraju miasta. Aha? Czyli zdaje się, że jechaliśmy trochę dłużej, bo jednak sądzę, że byłoby za duże żeby przejechać je w zdłuż od stolicy w może 20/25 minut.
CZYTASZ
Come on, tell me you love me ||Dreamnotfound
FanficDream jest płatnym mordercą, któremu zleca się zabicie pewnego ważnego biznesmena. Kiedy udaje się aby to zrobić zastaje zamiast niego jego zapracowanego asystenta. Co stanie się dalej :> ? ꨄ︎Będzie *może* tu też Karlnapꨄ︎ Okładka i fanarty używane...