🇾 🇾 🇾 🇾 🇾
Naruto potarł o siebie gołymi rękoma, bo serio zaczynał powoli zamarzać. Nie zamierzał jednak nawet słowem poskarżyć się swojej towarzyszce: miał szczerą nadzieję, że postoją tu jeszcze godzinę i wszystko wokół zamkną, przez co będą musieli wrócić do domów. Gdyby się skarżył, Hinata była zapewne gotowa zaciągnąć go w inne, bardziej zaludnione miejsce. A to nie było mu na rękę.
- Wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna, odgarniając mu z czoła jakiś nieposłuszny kosmyk. Chwilę przed wyjściem z ich budy Hinata zaczesała do tyłu grzywkę blondyna i spięła ją wsuwką. Grzywka Naruto stawiała jednak czynny opór, domagając się zawzięcie wolności, stąd co chwila jakieś buntownicze pasemko wydostawało się z misternego upięcia.
- Um, czemu cokolwiek miałoby nie być w porządku? - zaśmiał się nerwowo - Jestem totalnie pewien, że zaraz zjawi się mój przeznaczony książę z bajki i trzymając się za ręce odbiegniemy w stronę zachodzącego słońca!
Hinata zachichotała.
- Ale z ciebie romantyk, Naru.
- Co nie? - wyszczerzył się do niej - To musi stać się dzisiaj. Albo dzisiaj albo kompletnie nigdy!
Hinata zagryzła wargi, zerkając gdzieś w bok. Dziewczyna była sprawczynią dzisiejszej akcji i w miarę upływu czasu stawała się bardziej i bardziej nerwowa. Wszystko to spowodowane było light novelką, która wpadła dziewczynie w ręce wczorajszego ranka. Hinata pochłonęła ją w dosłownie jedną noc i, rozpływając się w uniesieniu nad niesamowitą fabułą, zarządziła, że muszą wypróbować to w realu. Dlatego stali teraz jak te ciołki na Placu Głównym o chłodzie i głodzie wypatrując przeznaczonego Naruto mężczyzny.
Naru potarł tym razem całe ramiona - miał na sobie wyłącznie cienki T-shirt i luźne spodenki kończące się w połowie łydki. Piękna polska jesień dawała się już ziąbem we znaki, jednak chłopak tyle się ruszał, że przebiegając krótki odcinek ze szkoły do akademika nie miał nawet czasu zmarznąć. Teraz jednak kolejną godzinę z rzędu stał, gapiąc się na potężne drzwi Akademii Artystycznej w zdecydowanie niejesiennym stroju. Nie żeby Hinata ze swoją leciutką kurteczką była wiele lepsza...
- Wiesz, Hinacia - zwrócił się do dziewczyny, starając się nie szczękać zębami - Jeśli ci zimno to leć do domu. Sam poczekam na mojego przeznaczonego.
- Miałabym przegapić wasze pierwsze spotkanie?! - popatrzyła na niego ze zgrozą - A w życiu! Wolałabym już zamienić się w sopel lodu! Muszę przy tym być, po prostu muszę!
Naruto niekontrolowanie westchnął. Upór Hinaty w temacie rzeczy yaoiopodobnych bił na głowę absolutnie wszystko. Zastanawiał się czy inne yaoistki (bo ponoć było ich trochę) były równie uparte. W przypadku Hinaty prawdopodobnie świat mógłby płonąć, a ona sama topić się w morzu rozgrzanej do czerwoności lawy: jeśli przed nią znajdowałaby się dwójka ładnych panów splecionych w namiętnym pocałunku to dziewczyna spłonęłaby z uśmiechem na ustach nawet nie próbując ruszyć się z miejsca.
Naruto zerknął ukradkiem na zegarek. Wiedział, że Akademia Artystyczna ma za portiera babkę (co eliminowało możliwość zostania "mu przeznaczonym" jakiegoś starego dziadka z portierni) i o tej porze nie odbywają się tam żadne zajęcia. Skąd to wiedział? Jego kumpel z akademika tam studiował. Zresztą za mniej niż godzinę gmach akademii mieli zamknąć, więc szansa na to, że ktokolwiek poza leciwą portierką jeszcze tam siedzi była bliska zeru. Nie było chyba żadnego nadal czynnego o tej godzinie miejsca, które byłoby bardziej opustoszałe. Wszyscy studenci jak jeden mąż zachlewali się teraz w barach lub akademikach, a tutejszy dziekan znany był ze skracania swoich godzin pracy do niezbędnego minimum.