- Kapitanie trzeciej grupy, wystąp! - powiedział głośno Mikey, stojąc nad członkami Tomanu.
Mayumi czekała wyprostowana, aż pozna nowego kapitana. Mikey mówił, że nie chce nic zdradzać, bo jego wybór może wzbudzić kontrowersje. Chciał zobaczyć, jak zareagują Swastyki. Ktoś w końcu wyszedł z szeregu. Blond czupryna poruszała się do przodu pewnym siebie krokiem. Chłopak miał na nosie okulary, a za nim szedł ktoś wyższy, jakby jego własny obrońca. Mayumi przechyliła głowę.
Dziwny typek, przemknęło jej przez myśl.
Blondyn wszedł na schody przed Mikey'm i... Usiadł. Po prostu posadził tyłek przed dowódcą Tomanu.- Hę...? - wymsknęło się Mayumi, gdy spojrzała na niego krytycznie.
- Słuchajcie! - huknął olbrzym. - Osoba, która tu siedzi to nowy trzeciej grupy grupy! Kisaki Tetta!
- Hej, a on nie jest z Moebius? - ktoś zapytał.
- Co...? - Mayumi obróciła się. - Co? - rzuciła spojrzenie na Mikey'ego. - Co? - cofnęła się krok do tyłu. - To jakieś jaja...? - skrzywiła się, patrząc na Kisakiego.
Miała służyć komuś z Moebiusa? Czy Mikey'emu odbiło? Czy jemu totalnie rzuciło się na łeb?! Mayumi zmarszczyła brwi. Członkowie Tomanu zaczęli skandować: „Spieprzaj! Spieprzaj!". Mayumi nic nie mówiła, tylko z niechęcią przyglądała się Kisakiemu. Jej kapitanem był Pah. Nie Kisaki. I to jeszcze z Moebiusa! Wolne żarty!
- Zamknąć się! - huknął nagle Draken. - Jak ktoś ma problem z decyzją Mikey'ego, niech wystąpi!
Mayumi miała wielką ochotę wystąpić. Ale nie zrobiła tego. Spodziewała się, że Mikey pospieszy zaraz z wyjaśnieniami.
Tak jak myślała, Manjiro zaraz wyszedł na środek.- Niedługo będziemy musieli zmierzyć się z Walhallą. - powiedział. - Walhalla jest wielka, nawet Moebius jej nie dorównuje. Żeby ją pokonać, Toman musi stać się większy! Kisaki Tetta utrzymywał nasze pokolenie w Moebius. Potrzebujemy go, żeby walczyć z Walhallą. Kisaki Tetta to kapitan trzeciej grupy! Zapamiętajcie to sobie! Kończymy ceremonię.
Rzucił Mayumi szybkie spojrzenie. Jej twarz nieco złagodniała, choć dalej gościła na niej nieufność. Może będzie w stanie zaakceptować tego nowego kapitana. Da mu szansę. Odwróciła się i odeszła. Nie miała zamiaru zostać dłużej. Co miała zobaczyć, to zobaczyła. Odwróciła się i odeszła nawet szybciej niż Mikey.
Gdyby została odrobinę dłużej, zobaczyłaby uderzenie, które wymierzył Takemichi Kisakiemu.~*~
Mikey był wciąż wstrząśnięty dzisiejszymi wydarzeniami. Takemichi uderzył Kisakiego, Baji odszedł, a on sam został ze swoim mętlikiem w głowie. Jak dobrze, że ten dzień się już kończył...
Zamknął na chwilę oczy, rozsiadając się na ławce. Przed oczami pojawił mu się obraz Mayumi, gdy z niechęcią patrzyła na początku na Kisakiego. To było autentyczne obrzydzenie. Mikey nie mógł jej za to winić. Wszyscy mieli coś przeciwko Moebiusowi. W końcu byli wrogami. Na szczęście udało mu się w miarę opanować sytuację. Bardzo nie chciał słuchać kłótni między Kisakim i Mayumi. Coś mu mówiło, że nie prowadziłoby to do niczego dobrego. Miał nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży...- Długo zamierzasz tak siedzieć i dumać? - usłyszał obok siebie.
Uśmiechnął się, gdy rozpoznał głos Mayumi.
- Może. - odpowiedział, po czym otworzył oczy i spojrzał na nią.
Siedziała rozkraczona, z rękami założonymi na piersi. Marszczyła nos, jakby nad czymś intensywnie myślała. Mikey czekał. Wiedział, że się waha.
- Mam prośbę. - powiedziała w końcu.
- Słucham. - podciągnął jedną nogę pod siebie.
- Chcę zmienić oddział. - wypaliła Mayumi.
Mikey spojrzał na nią zaskoczony.
- Co? - wydusił. - Dlaczego?
- Nie patrz tak na mnie. - zjeżyła się. - Nie mam zamiaru słuchać rozkazów Kisakiego. - skrzywiła się. - Nie podoba mi się.
- Wybrałem go całkiem świadomie. - powiedział Mikey. - Jeśli masz z tym problem, to dlaczego nie powiedziałaś o tym na ceremonii?
- Poważnie? - spojrzała na niego jak na idiotę. - Jeszcze się pytasz? Przecież totalnie bym się zbłaźniła! - nadęła policzki i zaczęła udawać: - „Nie lubię tego gościa, Mikey! Zmień mi skład, bo mnie to w dupę będzie uwierać, jak będę patrzyła na tę jego facjatę przez kilka godzin dziennie!". To miałam powiedzieć? - wystawiła język. - Nie jestem debilem...
Mikey się roześmiał. Faktycznie, to co mówiła miało sens. Przyznał przed samym sobą, że zapytałby o powód jej prośby przy całym Tomanie, by odwieść ją od tego pomysłu. Westchnął.
- Naprawdę tak ci na tym zależy? - zapytał. - Byłaś w trzeciej grupie od samego początku...
- Byłam w trzeciej grupie pod dowództwem Pah-china. - odpowiedziała pewna siebie. - Nie mam zamiaru podporządkować się komuś z Moebiusa, nawet jeśli już do niego nie należy. - westchnęła i przejechała dłonią po twarzy. - Szanuję twoją decyzję. Kisakiego - już niekoniecznie. Nie chcę cię nakłaniać do zmiany kapitana, nie o to mi chodzi. Może innym aż tak bardzo to nie przeszkadza, więc nie chcę, by moje „widzi mi się" oddziaływało na cały Toman. Dlatego mówię ci to prywatnie. - spojrzała na niego błagalnie. - Nie zmuszaj mnie do tego, Mikey. Nie chcę być z nim w jednym składzie.
Mikey się zamyślił. Czuł, że musi uszanować jej zdanie. Ale czy to nie będzie okazanie słabości, jeśli zgodzi się na tę prośbę? Nie miał w nawyku ustępować...
Zaraz odgonił tę myśl. Mayumi była jego przyjaciółką. To przecież oczywiste, że powinna się czuć dobrze w Swastykach. Przecież zależało mu na tym, by została.- Zgoda. - powiedział w końcu. - Być może to nawet lepiej, jeśli opuścisz trzecią grupę. - uśmiechnął się do niej. - Od dzisiaj będziesz ze mną i Drakenem.
Mayumi odetchnęła z ulgą. Udało się. Myślała, że nie będzie w stanie go namówić, ale jednak...
- Wiesz, dam ci radę. - odchyliła się na oparciu i zamknęła oczy. - Uważaj na niego.
- Na Kisakiego?
- Ta. - westchnęła. - To manipulator.
- Skąd możesz to wiedzieć? - przechylił głowę, przyglądając jej się.
Mayumi zaśmiała się, ale jakoś tak ponuro.
- Wiesz, kiedy kilku takich gostków złamało ci serce, w końcu uczysz się ich rozpoznawać. - powiedziała.
Mikey nic nie odpowiedział. Poczuł dziwny ból w klatce piersiowej, gdy wspomniała o tym, że umawiała się na randki. I to jeszcze z kimś takim. Odgonił nieprzyjemne myśli i ból w sercu zniknął. Co za dziwne uczucie. Mikey nigdy jeszcze się tak nie poczuł. Czyżby zachorował?
- Podwieziesz mnie do domu? - zapytała Mayumi.
- Jasne. - Mikey uśmiechnął się przebiegle. - Ale mam dziś humor na szaleństwa.
- Spróbuj driftować. - wycelowała w niego palcem. - A ci następnym razem włosy wyrwę, zamiast uczesać.
Roześmiali się oboje i wstali z ławki, kierując się w stronę motoru Mikey'ego.
CZYTASZ
Miłosna gonitwa - Mikey x OC
FanficSpotkanie, przyjaźń, rozstanie i znów spotkanie. To wszystko było jak jedna wielka gonitwa.