15. Przyjaciele dzielą sekrety i łoża

8 1 0
                                    

Anioły Dnia, Samiel oraz Lilith wpadli do rezydencji w pośpiechu. Michael nadal trzymał na rękach Rafaela i przesuwał nerwowo wzrok z boku na bok, jakby szukał czegoś, co mogło uratować chłopaka.

- Leki, twoje specyfiki - wymamrotał do szatyna. - Trzymasz je tam, gdzie zawsze?

- Nie ma tam nic dla mnie.

- Co ty pleciesz? Przecież...

- Mikey, nie znajdziesz nic, co może być użyteczne. Jedyna rzecz, która poradziłaby sobie z taką raną, to moja maść, ale nie mam zapasu. Miałem zamiar robić na bieżąco i oddawać Amarissie - wyjaśnił, po czym jego głowa opadła i anioł uzdrawiania zaczął przypominać szmacianą lalkę.

- Rafael! Jasna cholera, nie - Mężczyzna upadł na kolana i zaczął lekko potrząsać rannym aniołem. Gabriel podszedł do nich i przytrzymał ręce przyjaciela, choć sam miał ochotę zwymiotować z nerwów.

Okularnik obejrzał klatkę piersiową przyjaciela, a ta - ku jego wielkiej radości - wciąż się unosiła. Oddech Rafaela był płytki, ale wciąż się pojawiał i to było najważniejsze dla chłopców.

- On żyje, on nadal żyje - powtarzał bez końca Gabriel, chcąc uspokoić byłego dowódcę Niebiańskiej Armii i siebie również.

- On umiera! - wydarł się Michael i niemal zaszlochał. Okularnik był zszokowany, bo nigdy wcześniej nie widział, żeby lider Dnia stracił nad sobą panowanie do takiego stopnia, że właściwie nic do niego nie docierało. Przemknęła mu przez głowę nieproszona myśl, że cierpiał on bardziej niż wszystkim się wydawało, podczas kłótni z przyjacielem. Czy zdążyli się pogodzić? Niezupełnie, uświadomił sobie Gabriel i zacisnął ręce w pięści, żeby nie wybuchnąć płaczem. Nie chciał śmierci jednego z najlepszych przyjaciół. Rafael był ostatnią osobą, która powinna umrzeć z nich wszystkich. Nikt nie miał równie czystego serca, co on.

- Musimy mu zrobić opatrunki i poszukajmy czegoś w jego dziwnych miksturach - zaproponował to, co wcześniej kolega, anioł łączności.

- Powiedział, że uratować go może tylko ta maść lecznicza, ale ją ma tylko... - Blondyn zamarł i odwrócił głowę w stronę Sama. - Samiel, czy jest możliwość skontaktowania się z Amarissą tak, że nam coś przekazała? Znasz się na tym. Byłeś chyba kiedyś w piekle, prawda? Przyjaźniłeś się z Lucyferem, więc na pewno zdradził ci coś o tym jak się tam dostać.

- Ja... - zawahał się Anioł Śmierci. Początkowo nie zamierzał mówić nikomu o swoich umiejętnościach przenikania do piekła i trzymał się tego postanowienia, ponieważ nie darzył Dnia ogromnym zaufaniem, jednak oni poszli razem z nim, żeby odbić matkę demonów, pomimo swoich uprzedzeń. Zachowanie Michaela także dało mu do myślenia. Nigdy nie spodziewał się zobaczyć kogoś tak potężnego w całkowitej rozsypce. Spojrzenie - niegdyś harde - wówczas pełne było bezradności.

- Potrafię raz na jakiś czas przeniknąć do piekła bez wiedzy Lucyfera. Na krótko i dlatego staram się nie nadużywać tych wizyt, ale byłem parę razy u Amy.

Jeśli Michaela dotknęło to, że chłopak nie zdradził się ani słowem o swoich podróżach do ukochanej, to absolutnie nie pokazał tego po sobie. Nie obchodziły go sekrety byłego Anioła Nocy. Pragnął jedynie otrzymać pomoc dla Rafaela.

- Proszę, idź do niej teraz i weź od niej maść, którą dostała od Rafaela. Zdaję sobie sprawę, że jest jej potrzebna, ale obiecuję, że oddamy jej dwa razy tyle. Jak będzie trzeba, to zrobię dla niej całą wannę, tylko musi dać ją nam w tej chwili. On - Spojrzał załamany na szatyna. - Stracił dużo krwi. Nie wiem ile jeszcze wytrzyma. Bardzo cię proszę. Zrobię wszystko, czego zażądasz, ale uratuj go.

RozgrzeszenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz