Beside You

90 9 0
                                    

Może Calum popadał w paranoję, ale miał wrażenie, że wataha czuje, że coś jest nie tak. Wszyscy kręcili się bez celu po domu - była sobota i nie było zbyt wiele do roboty, gdyż znajdowali się właśnie w środku śnieżycy.

Michael i Luke pracowali nad zadaniami domowymi przy kuchennym stole, a Grace i Ben starali się, jak mogli, aby pomóc im w tym. Calum przekonał Ashtona, żeby pozwolił blondynowi spędzać czas w domu watahy, mimo że ten nie będzie mógł się zmienić jeszcze przez kilka miesięcy. Nie podobała mu się myśl, że jego przyjaciel będzie sam. Cas i Andrew uzupełniali zapasy i sprzątali, nieustannie przemieszczając się między piwnicą i kuchnią. Jack leżał na ziemi przed kominkiem, chrapiąc cicho. Ashton rozłożył się na kanapie, czytając coś, co wyglądało na książkę o zmiennokształtnych, z dziwnymi symbolami zdobiącymi okładkę.

Hood postanowił usiąść na krześle najbliżej kanapy, na której wylegiwał się Ash, by pomóc w sortowaniu apteczek i uzupełnianiu ich w środki dezynfekujące oraz bandaże. Może to było podejrzane, bo zwykle unikał alfy jak zarazy, może powinien usiąść na drugiej kanapie, skoro była dalej od niego.

To nie tak, że ktoś miał coś przeciwko. Na litość boską, jedyne co robił, to siedział nieco bliżej starszego chłopaka niż zwykle, mimo że były inne wolne miejsca. Może nawet nikt nie zauważył, że się dogadywali. Inni nie posłali do siebie znaczących spojrzeń ani nie powiedzieli żadnej kąśliwej uwagi przez cały czas, kiedy tam byli.

- Cal, jak już skończysz, mógłbyś mi pomóc w moim pokoju? - zapytał Irwin, co zdecydowanie przyciągnęło do nich kilka ciekawskich spojrzeń pozostałych członków stada.

- P-pewnie. Prawie skończyłem - zamknął zestawy, ostrożnie odkładając je na bok, zanim wstał i podążył za chłopakiem w dół korytarza. Gdy weszli do sypialni alfy, ten cicho zamknął drzwi, blokując je z delikatnym kliknięciem.

Zanim zdążył się obejrzeć, został przyciśnięty do ściany, a usta Ashtona znalazły się na jego. Gdyby nie to, że był przytrzymywany, nogi same by mu się pod nim ugięły.

W ciągu kilku minut zrobiło się gorąco, a Cal mimowolnie wydał z siebie jęk.

- Ciii, musisz być cicho - szepnął Ash, z gorącym oddechem odbijającym się od szyi Caluma.

- Jeśli tak dalej pójdzie, bardzo trudno będzie utrzymać wszystko w ciszy.

Ashton wypuścił miękki chichot, odsuwając się od niego.

- W takim razie innym razem.

I z tym, alfa odwrócił się i wyszedł z pokoju, zostawiając Caluma zrujnowanego. Pieprzyć go.

__________

Szkoła stała się przyjemniejsza i łatwiejsza, gdy nie stresował się już tak bardzo sprawami watahy. Nie był szczególnie dobry, ale łatwiej było mu się skupić, gdy więź duszy była spokojna.

Sama więź była dziwna. Był jej świadomy, ale tak jak w przypadku oddechu, czasami, gdy się na niej nie skupiał, nie zdawał sobie sprawy z jej istnienia. Było to również bolesne, gdy było między nimi napięcie, ale teraz, gdy on i Ashton zaczęli się dogadywać, zmieniło się to diametralnie. Im więcej czasu spędzali razem, tym silniejsza się stawała, a z tego, co czytał Irwin, wynikało, że będzie się tylko umacniać.

Według legendy więź rozwijała się etapami. Ten, w którym znajdowała się ich więź, był jeszcze dość niski i podstawowy. Calum zaczynał wyczuwać bardzo silne emocje Asha, takie jak gniew czy frustracja. Czasami, gdy byli sam na sam, czuł czyste, nieskalane szczęście. To uspokajające, wiedzieć, że druga osoba naprawdę cieszy się ze spędzania razem czasu, a nie udaje.

Dowiedział się również, że zgodnie z legendą, im bardziej będą ze sobą zżyci, tym więcej emocji będą w stanie odczuwać. Zdobyliby też umiejętność rozmawiania w myślach. Na myśl o większej zażyłości Calum zarumienił się, nie bardzo wiedząc, co na to odpowiedzieć i jak zareagować.

Zaczęli być wobec siebie bardziej życzliwi w obecności grupy, ale jasno dali do zrozumienia, że są 'tylko przyjaciółmi'.

Obecnie siedzieli obok siebie podczas lunchu, Calum podbierał jedzenie Irwinowi, bo sam zapomniał swojego, gdy zauważył, że alfa zdaje się wpatrywać w dal. Podążając za jego wzrokiem, zorientował się, że starszy chłopak wpatruje się w Brianę.

- Nadal z nią nie skończyłeś? - wyszeptał, wyrywając go z zadumy.

- Skończyłem. Myślałem o czymś innym.

- O czym?

- O moich rodzicach.

Hood natychmiast zamilkł. Oboje rodzice Ashtona zniknęli z jego życia. Tata zostawił go, gdy był młodszy, a mama wyszła ponownie za mąż i porzuciła syna dla nowej rodziny, takiej, która nie nosiła klątwy krwi. W rezultacie chłopak zamieszkał z watahą w jej domu. Wiedział, że dla alfy był to drażliwy temat i że wielu ludzi unikało go na wypadek, gdyby ten się rozzłościł.

- Chciałbym, żeby cię poznali.

Cal obserwował Irwina przez kilka sekund po tym wyznaniu, jednak ważna chwila już minęła, a on sam wrócił do skupiania się na swoim lunchu.

- Też bym chciał, żeby moi rodzice cię poznali - wyszeptał czarnowłosy, zajadając się kanapką, ale nie przegapił małego uśmiechu, który pojawił się na twarzy Asha.

Nie mieli już swoich biologicznych rodzin, ale mieli watahę, a co ważniejsze, siebie nawzajem. I w tym momencie Calumowi przyszła do głowy dziwna, natrętna myśl.

Zakochał się w Ashtonie Irwinie, i to mocno.

Give & Take  - Cashton (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz