Rozdział 30 - chaos

141 9 46
                                    

-Oj dużo młoda - zaśmiał się

-Czemu mówisz do mnie młoda? - zapytała zakładając ręce na piersi

-Nie podoba ci się? - lekko spoważniał

-Jakby nie o tym mowa.... To czemu tak na mnie mówisz? - podeszła do niego

-Mój tata tak mówił na mamę w młodości, tylko to mi powiedział przez przypadek wiele lat temu - odpowiedział i odbiegł myślami od kawiarni i od Scarlett

-Tatooooo... Powiedz coś o niej proszę - mały chłopczyk siedział na kolanach swojego ojca i ciągnął go za rękaw

-Eh... W młodości mówiłem na nią "młoda" ,idź już spać Cerber - nakazał ojciec

Chłopczyk zszedł z kolan ojca uśmiechając się i grzecznie poszedł spać z myślą, że gdy w kimś się zakocha będzie na tą osobę mówił "młoda/młody" by być chodź wspomnieniem bliżej matki.

-Hej? - poczuł lekkie szturchnięcie

-Hm? - ocknął się

Zaśmiała się.

-Jeśli ci zależy by na mnie mówić młoda to możesz, ale z umiarem - uśmiechnęła się, a chłopak ją przytulił

-Dziękuje - uśmiechnął jej się w szyję

-No już już, musimy znaleźć Madison - mówiła chodź wolałaby zostać tak na zawsze

-Tak jest kapitanie - zasalutował

Blondynka siedziała na parapecie patrząc przez okno.

-To był Cerber...chłopiec na kolanach tego chłopaka to Cerber....on jest pół aniołem jak jego matka - szeptała do siebie próbując to sobie poukładać

Westchnęła i zeskoczyła z parapetu. Wyszła z pokoju i ruszyła w stronę gabinetu kierowniczki. Zapukała 3 razy i weszła. Kobieta siedziała za biurkiem wpatrzona w papiery. Podniosła głowę. 

-Oh już jesteś, no o tak masz tu walizkę - podała jej czarny przedmiot - datę masz nastawioną, no wiesz co robić, już już do roboty - pogoniła ją Kierowniczka, a ta się przeniosła 

Pojawiła się w jakiejś gospodzie. Podeszła do niej starsza kobieta z uśmiechem na ustach. 

-Dziecko zgubiłaś rodziców? 

-Nie - uśmiechnęła się sztucznie i ruszyła do korytarza 

Podeszła do automatu, wrzuciła pieniądz i wcisnęła cyfry. Automat się zaciął.

-Pierdolone automaty kurwa! - mocą powietrza odrzuciła go na koniec 

Westchnęła i wyjęła sztylet za paska. weszła do pomieszczenia gdzie siedziała komisja.

-Witam panów - uśmiechnęła się sztucznie i zakręciła w palcach sztylet

Jeden z nich ruszył w kierunku telefonu. Dziewczyna się zaśmiała i wbiła ostrze głęboko w nadgarstek mężczyzny. Po czym wbiła je w krtań. Odwróciła się do reszty i się uśmiechnęła. Zabijała każdego po kolei. Gdy myślała, że wszystkich zabiła zauważyła mężczyznę z rybą zamiast głowy. Zaśmiała się nienaturalnie i rzuciła ostrzem, to przebiło szybę, a ryba padła na ziemię. Dziewczyna ostrożnie podniosła rybę i przeniosła się do kierowniczki. 

-Oh już? O RJ - kobieta odebrała rybę - kochanie idź się umyć

Dziewczyna wyszła z pomieszczenia. Wróciła do pokoju i poszła się umyć. Gdy przebrała się w czyste ubrania usiadła na parapecie z nadal mokrymi włosami. Zamknęła oczy i oparła się o ścianę. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.

Tylko przypadek... ~ Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz