Rozdział 2

469 35 39
                                    

Listopad, mało intersujący miesiąc, w którym dni upływają coraz bardziej nużąco. Dzisiaj w mieście zapowiadało się na deszczowy, nieprzyjemny dzień, który każdy pragnie spędzać pod kocem z ciepłą kawą w ręku, oglądając film. Tymczasem wysoki brunet już zmierzał pod apartamenty, gdzie miał zabrać Evę na niezapomnianą pierwszą randkę.

Akurat przystanął na ostatnim skrzyżowaniu dzielącym go od celu podróży, gdy w jego głowie zaczęły kłębić się niezliczone myśli:

- Kurde, jakoś się poddenerwowałem. – pot lekko zaczął się pojawiać na jego twarzy – Jestem Gregory Montanha, jak ja nie dam rady to kto inny. Dobrze wyglądam, pachnę nieźle, gadka jakoś pójdzie, wszystko będzie tak jak sobie zaplanowałem... - uśmiechnął się pod nosem.

Gregory ubrany był w lekką białą koszulę, ciemne dżinsowe spodnie oraz skórzaną kurtkę. Sam w sobie wyglądał naturalnie, casualowo, idealnie na randkę w kawiarni, do której mieli zmierzać z Evą.

Gdy w końcu dojechał do celu, nagle zaczął padać deszcz.

Eva czekała już przy wejściu apartamentowców. Miała na sobie czarne woskowane spodnie, które idealnie podkreślały jej kobiece kształty, luźniejszy czekoladowy sweterek z dekoltem w serek, aby móc wyeksponować swój biust, który ostatnio odegrał dużą rolę w jej spotkaniu z policjantem.

Mimo swojego skromniejszego ubioru zrobiła na Gregorym ogromne wrażenie. Jednakże od razu zauważył jej zakłopotanie z powodu pogody i braku parasolki przy sobie, więc wyszedł z samochodu, zdjął swoją kurtkę i pobiegł do niej, mocząc swoją lekką, nieprzystosowaną na takie warunki pogodowe białą koszulę.

- Dzień dobry proszę pani – powiedział szelmowsko – Pięknie dzisiaj pani wygląda – okrywając ją kurtką posłał jej niewymowny uśmiech.

- Ach dziękuję – powiedziała lekko speszona.

Następnie zaczęli biec w kierunku samochodu. Montanha pobiegł trochę szybciej, aby móc otworzyć drzwi Evie.

- Dziękuję bardzo – powiedziała pośpiesznie, coraz bardziej oczarowana mężczyzną.

Brunet odpowiadając tylko skinieniem głowy pośpiesznie zamknął drzwi i wsiadł do samochodu po stronie kierowcy.

- Ach, ale zmokłem – lekko zirytowany, odpalił silnik i począł nastawiać klimatyzację.

Eva w tym momencie zauważyła jak koszula policjanta, przemokniętą wodą zaczęła prześwitywać. Z każdą minutą wydawało jej się, że widzi coraz więcej seksownego ciała mężczyzny, który coraz bardziej ją pociągał.

- Dziękuję, może ją już pan założyć – powiedziała z odchrząknięciem.

- Ach jasne, dzięki. Tak w ogóle, może do mnie pani mówić na ty. Nie obrażę się. – stwierdził, nakładając kurtkę.

- W takim razie z wzajemnością – lekko się uśmiechnęła.

Kawiarnia, do której zmierzali znajdowała się na drugim końcu miasta. Gregory wybrał ją ze względu na najlepsze opinie, które znalazł na Google. Czas dojazdu wynosił 30 min, ale co się nie zrobi dla kobiety swoich marzeń.

W aucie nastała cisza, podróż się ciągnęła, więc brunet zaczął rozmowę.

- Więc...Jak to się stało, że trafiłaś do tego miasta? – zapytał, dyskretnie na nią spoglądając.

- Jak mieszkałam z rodzicami nie do końca się dogadywaliśmy – westchnęła - więc postanowiłam się przeprowadzić i zacząć wszystko od początku. W każdym razie nie pytaj o nic więcej, bo tak jak mówiłam tamte rozdziały są już dawno zamknięte – odpowiedziała ze zdenerwowaniem w głosie, co Montanhie bardzo się spodobało.

Zwrot Losu - MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz