21. Historia lubi się powtarzać

243 31 11
                                    

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam przekonana, że to państwo Kutzle'owie. Z lekkim stresem poszłam otworzyć. Wychodzę z przekonania, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie, więc chciałam wypaść jak najlepiej.

-Dzie... Ryan?! - zatrzymałam się nagle. Znów przychodzi do mnie, gdy jestem sama. Co za zbieg okoliczności. Musiał być w okolicy i tylko czyhał na okazję by mnie dopaść. Bardzo żałuję, że wysłałam Brenta wraz z mamą i dziećmi na spacer do pobliskiego parku.

Tedder podobnie jak i osiem miesięcy temu wszedł do mieszkania bez mojego pozwolenia i przyglądał mi się z dokładnie takim samym chytrym uśmieszkiem. Jego oczy błyszczały od pożądania i szczęścia. Złapał mnie za oba nadgarstki tak abym nie mogła się poruszyć. Całym swoim ciałem przygwoździł mnie do ściany i zaczął natarczywie całować. Odpychałam go, nie przynosiło to jednak wielkiego efektu, ale zdecydowanie moje próba wyrwania się z jego rąk nie były mu na rękę i zaczynały go irytować. Mogłam jeszcze zacząć krzyczeć to jednak byłoby tylko bezsensowną utratą sił, ponieważ najbliższy dom był oddalony od naszego o dobrych kilka mil.

Ryan ruszył zdecydowanym krokiem w stronę sypialni, ciągnąc mnie za sobą. Rzucił mnie na łóżko. Opadłam na nie kompletnie wypompowana z całej energii jaką miałam jeszcze kilka minut temu. Tedder zaczął grzebać w szafie Brenta. Czego on tam szuka? Przyglądałam mu się z zaciekawieniem, a co do ucieczki to teraz nie miała ona sensu. On i tak by mnie złapał. Gdy odwrócił się w moja stronę miał w rekach jakiś krawat, chustę i pasek. Moje ciało powoli nie wytrzymuje strachu, który nim włada. Zaczynam mieć dreszcze, jak najlepiej potrafię staram się je ukryć. Nie chcę by on zobaczył jak bardzo się teraz boję.

-Spokojnie maleńka - usłyszałam jego roześmiany głos. Czyli jednak dostrzegł to co tak bardzo chciałam przed nim ukryć.

Szybko zbliżył się do mnie i złapał za nadgarstki, po czym związał mi je krawatem za plecami. To samo zrobił z nogami ściskając je paskiem. Nie pomijajmy oczywiście faktu, że cały czas starałam się uwolnić.. Po wielu próbach jeden cios zadziałał, a mianowicie kolankiem w miejsce, gdzie nie powinno się kopać mężczyzn. Ryan pisnął z bólu i na chwilę ode mnie odskoczył. Ja jednak nie dałam rady uciec przez to, że moje nogi były skrępowane, a ich wyswobodzenie zajmowało zbyt dużo czasu.

Tedder kipiał złością. Mój zdecydowany sprzeciw naprawdę go zirytował. Po zawiązaniu mi oczu chustą. Przerzucił mnie przez ramie i tym sposobem zaniósł mnie do swojego samochodu. Czułam jak sadza mnie na siedzeniu. Nagłe ukłucie w ramie. On mi coś wstrzyknął... Co to jest?

Już po chwili znika ogarniający mnie lęk, czuję tylko senność. Ciemność otula mnie ze wszystkich stron po czym już całkowicie beztrosko błąkam się po krainie snów.

***

Uchyliłam lekko oczy. Nie miałam już na nich chustki. Ręce i nogi także nie były związane. Tamte nieprzyjemne wspomnienia wydawały się mi tak odległe i zarówno tak bliskie. Bolała mnie głowa. Nadal lekko czułam działanie tamtego narkotyku. Nadal lekko wirowało mi przed oczami, ale strach powoli powracał.

Rozejrzałam się po pokoju. Był duży i przestronny. Jedyne czego mu brakowało to okno.  Spróbowałam otworzyć drzwi lecz one ani drgnęły. Jestem w pułapce. Załamana i zrezygnowana usiadłam na fotelu. Co ja mam teraz zrobić? Jak stąd uciec?

Po kilku minutach siedzenia i szukania rozwiązania. W mojej kieszeni zabrzęczał telefon. Jestem naprawdę największą idiotką tego świata, że wcześniej o nim nie pomyślałam. Dzwonił Brent. Pospiesznie odebrałam.

-Brent, ratuj. - szepnęłam do słuchawki w obawie, że ktoś może mnie usłyszeć i będę miała jeszcze większe kłopoty.

-Jane, gdzie jesteś? - zapytał z przerażeniem w głosie.

-Nie wiem, Ryan mnie porwał...

Gdy tylko to powiedziałam do pokoju wparował wściekły Tedder. Wyrwał mi telefon z dłoni i rzucił nim o podłogę.

-Taka jesteś cwana? Mogłem od razu przejrzeć twoje kieszenie. -Powiedział ostro

-Czego ode mnie chcesz? -Zapytałam w nagłym napływie odwagi.

-Chcę ciebie. -odparł krótko i spojrzał mi w oczy. Wzrok miał smutny, wydawał się być wręcz nieobecny.

-Coś się stało? - zapytałam. No ja po prostu nie wierzę, martwię się o niego. Martwię się o człowieka który chciał mnie wykorzystać i prawdopodobnie zabić.

-Gen złożyła podanie o rozwód.

-Cze... Czemu? 

-Zach powiedział jej o tym co zrobiłem. - powiedział. Wyglądał jakby szczerze żałował tego co zrobił.

-Wszystko się ułoży. Spróbuj z nią pogadać i wyjaśnić wszystko, powinna ci wybaczyć. - testowałam nową taktykę. Może po dobroci mi się uda.

-Tak myślisz? Znaczy, że ona będzie w stanie mi wybaczyć?

-Tak, tak właśnie myślę. - odparłam i uśmiechnęłam, wyszło nieco sztucznie, ale Ryan wydawał się tego nie zauważać i odwzajemnił uśmiech.

Siadając koło mnie wyjął telefon z kieszeni i po wystukaniu numeru przyłożył do ucha. Postanowiłam wsłuchać się w rozmowę, bo co innego mi zostało?

Gen... Nie... Chciałem Cię przeprosić... Wybacz mi... Co?... Nic jej nie jest... Dobrze... - po tych słowach podał mi telefon

-Tak? - powiedziałam nieśmiało.

-Bogu dzięki, Jane nic ci nie jest? - usłyszałam kobiecy głos.

-Nie. Wszystko jest dobrze. - gdy tylko Tedder to usłyszał obdarzył mnie szerokim uśmiechem.

-Nic ci ten dupek nie zrobił? - zapytała zaniepokojona

-Nie. Nic mi nie zrobił.

-Całe szczęście. Okay, mam pomysł co zrobię. Daj mi proszę z powrotem Ryana.

Oddałam telefon nadal uśmiechającemu się Tedderowi.

Tak.. Jasne... Obiecuję... Naprawdę?... Nawet nie wiesz jak cię kocham... Dobrze... Za pół godziny u nas... Paa...

-Okay, mała musimy się zbierać. Choć. - powiedział do mnie. Cały czas dziwią mnie jego wahania nastroju. Raz jest kłębkiem nerwów, za jakiś czas jest niemal w depresji, a już po chwili tryska radością jak małe dziecko. Jednak najważniejsze jest teraz by jego dobry nastrój utrzymał się jak najdłużej i ja już postaram się tego dopilnować.

Tedder włączył jedną ze swoich płyt. W samochodzie rozległy się dźwięki jednej z jego piosenek. Z tego co pamiętam było to Au Revoir, podczas trasy koncertowej nauczyłam się tekstów i tytułów piosenek z setlisty.

''Today I’m not myself
And you - you’re someone else
And all these rules don’t fit
And all that starts can quit''

''Dzisiaj nie jestem sobą
I ty - jesteś kimś innym 
I wszystkie zasady nie pasują 
I wszystko co się zaczyna można zakończyć''

Co za zbieg okoliczności. Moim zdaniem te słowa dziwnie pasowały do naszej obecnej sytuacji. Wyglądając przez okno samochodu czekałam na to, co ma się za chwilę wydarzyć. Podświadomość mówiła mi, że to nie będzie nic dobrego.

I jest kolejny rozdział. W tym tygodniu wcześniej. Dziękuję za komentarze i gwiazdki. Jesteście kochani. <3

Stop&Stare (Zatrzymaj się i spójrz) ,,OneRepublic fanfiction&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz