Po dobrej godzinie Wilbur i Quackity zaczęli się przebudzać. Odrazu wzrok niższego z nich został skierowany na uśmiechniętego Sapnap'a.Meksykanin przetarł twarz ręką i przeciągnął się głośno ziewając. Nicholas słysząc to obrócił się w stronę chłopaka.
—No w końcu się obudziliście. Ile można spać?-zaśmiał się, patrząc na jeszcze nie do końca przebudzonego chłopaka.
—Gdybyś siedział tu tyle czasu ile my, to też byś nie miał nic innego do roboty oprócz spania.—rzucił w szatyna poduszką, którą ten odrazu złapał i odrzucił w stronę Alex'a.
—A co ty taki uśmiechnięty jesteś?—wtrącił się Wilbur, przerywając im rzucanie poduszką.—Aż tak ci się tutaj podoba?
—Oczywiście, że nie.—odparł odrazu.—Po prostu podczas tego gdy wy spaliście to ktoś tutaj był.
—Co, kto? Nie gadaj, że Karl.—Sapnap pokiwał twierdząco głową.—Dlaczego mnie nie obudziłeś?
—Dobra uspokój się. Byłem z nim w jakiejś sali i sobie trochę pogadaliśmy. W sumie to fajny gość z niego.—wzruszył ramionami.—Szkoda, że to akurat jego będziemy musieli tak wykorzystać, naprawdę fajnie mi się z nim gada.Quackity przez chwilę siedział cicho. Bardzo chciał się stąd wydostać, jednak nie wiedział czy chce to robić kosztem swojego przyjaciela.
Bardzo go lubił dlatego nie chciał aby Karl miał przez niego problemy.—Dowiedziałem się też jak się poznaliście.—zwrócił się do Alex'a, przerywając ciszę.
—Naprawdę? Co ci powiedział?
—Że sprzedawałeś narkotyki jego chłopakowi, a ten przedstawiał cię jako architekta.—zaśmiał się.—Aż dziwne bo patrząc na ciebie to watpię żebyś poradził sobie z takim zadaniem.
—Dobra zamknij się.—skrzyżował ręce na klatce piersiowej i odwrócił się w stronę Wilbur'a.—Nie gadamy z nim.
—I tak wiem, że nie jesteś obrażony.
—To prawda, nie jestem.—odpowiedział i po raz kolejny rzucił w niego poduszką.Nawet William oberwał jedną z poduszek przez co zmarszczył brwi.
—Co ci jeszcze mówił?—zapytał najwyższy.
—Opowiedział mi trochę o tym swoim chłopaku i o ich rozstaniu. W sumie to szkoda mi Karl'a bo jest naprawdę miły. Ładny też jest.
—Oj Nickuś.—powiedział meksykanin podchodząc do chłopaka i poklepał go po ramieniu.—A może ty się w nim zakochałeś, co? Może zamiast uciekać razem z nami to uciekniesz z nim na drugi koniec świata?
—Przestań, nie zostawiłbym was tutaj.
—Ale nie zaprzeczyłeś, że ci się podoba.—dopowiedział Wilbur.
—Zaprzeczam. Ale to nie jest taki pomysł żeby udawać, że się w nim zakochałem. Jesteście genialni!*******
Tommy od paru godzin chodził poddenerwowany. Nie mógł znaleźć swojej książki którą zaczął niedawno czytać. Normalnie nie złościłby się o jakąś głupią książkę, gdyby to nie była książka którą dostał od ważnej dla niego osoby.Wiedział, że to nie on ją zgubił. Ktoś ją zabrał, a Thomas doskonale wiedział kto to zrobił.
Zdenerwowany zaczął ubierać swoje buty, aby mógł wyjść z pokoju.
—Gdzie idziesz?—zapytał Puprpled, patrząc na chłopaka który siedział pod drzwiami i męczył się z założeniem lewego obuwia.
—Po moją własność.—gdy w końcu założył buta, wstał z ziemi i otrzepał się z niewidzialnego kurzu.
—Dobra, ale skąd masz pewność, że to Floris ją ma?
—No a kto inny? Miałem tą książkę w torbie kiedy byliśmy na stołówce. Poszedłem po żarcie, a torbę zostawiłem na krześle. Wtedy ten skurwysyn podszedł i mi ją zabrał.
—Poszukaj jeszcze, może gdzieś ja po prostu zapodziałeś.
—Przestań bo pomyślę, że jesteś po jego stronie.—odpowiedział i wyszedł z pokoju trzaskając mocno drzwiami.Odrazu zaczął kierować się do pokoju w którym mieszkał Floris. Miał dość tego chłopaka, gdyby mógł to zabiłby go bez żadnego zawahania. Jednak miał jeszcze zdrowy rozsądek, dlatego powstrzymywał się przed zrobieniem tego.
CZYTASZ
Escape Dreamnotfound/DNF
ActionDwójka młodych chłopaków należąca do jednej z największych mafii w kraju, pewnego razu zostaje złapana. Obaj lądują w więzieniu w którym poznają nowe osoby. Szybko udaje im się znaleźć nić porozumienia przez co razem zaczynają planować ucieczkę z te...