64🐍

3.2K 536 57
                                    

Jenna coraz bardziej odwlekała powrót do mieszkania Newta. Z jakiegoś powodu strasznie obawiała się konfrontacji z nim, nawet jeśli pomiędzy nimi nic się od rana nie zmieniło - to tylko ona wmówiła sobie, że nie była dla niego wystarczająco dobra.

Poszła na Pokątną. Już dawno nie przechadzała się po niej bez pośpiechu i bez podejrzanych typów próbujących wcisnąć jej niuchacze, które nimi nie były.

Pierwszy raz od dawna udała się do księgarni; nie pamiętała, kiedy ostatnio coś czytała, oczywiście poza książką Newta, którą - choć zawarta w niej wiedza była jej dobrze znana - przeczytała od deski do deski.

Rozglądała się po księgarni niepewnie, trochę jak zagubiona dziewczynka, co zauważyła jedna z pracownic.

- Dzień dobry, szuka pani czegoś? - zapytała, uśmiechając się do Jenny życzliwie. Zaskoczona brunetka włożyła ręce do kieszeni, po czym wypaliła bez namysłu:

- Gdzie znajdę książki o magizoologii?

To była jedyna rzecz, która przyszła jej wtedy do głowy, ale jakoś głupio było jej przyznać, że niczego nie szukała.

- Proszę, to tutaj. - Pracownica wskazała na półkę za sobą. - Choć jeśli szuka pani Fantastycznych zwierząt Scamandera, to obecnie tylko na zamówienie, wyprzedaje się w ekspresowym tempie.

Usłyszenie tych słów wywołało u Jenny kolejne westchnięcie. Najpierw te listy od fanów, teraz to... Newt nie mógł narzekać na brak osób, które potencjalnie chciałyby go poznać, a po tym związać się z nim. Mógł dosłownie przebierać w propozycjach, więc nie widziała powodu, dla którego miałyby wybrać akurat ją.

Przeklnęła pod nosem. Że też kolejny raz trafiała na faceta, który mógł mieć prawie każdą.

W czasie, gdy Jenna krzątała się po księgarni, Newt, Jacob oraz Nagini stali w kuchni, w której dochodziła przygotowana wspólnymi siłami kolacja.

- To był chyba jednak zły pomysł, żeby tak szybko się tym zająć - stwierdził Jacob, patrząc na piecyk. - Nie wiemy, kiedy ona przyjdzie, a to zaraz będzie gotowe.

- Nie martw się, magią można to bardzo szybko podgrzać, jeśli przyjdzie taka potrzeba - wyjaśniła Nagini, a wtedy Jacob złapał się za głowę.

- A tak... Magia, fakt...

Podczas gdy oboje jeszcze rozmawiali, Newt - ubrany w koszulę bez muszki, bo twierdził, że to byłoby już za wiele - stał oparty o blat ze wzrokiem wlepionym w podłogę. Już dawno się tak nie denerwował; to jedzenie, ubiór, całe przygotowania sprawiały, że zrozumiał, że wszystko działo się naprawdę. Był zdeterminowany tamtego dnia powiedzieć jej prawdę, powiedzieć jej wreszcie, co czuł i liczyć na to, że ona zdecyduje się z nim zostać...

Jednak im dłużej o tym myślał, tym był pewniejszy, że praca ze smokami w czasie wojny była o wiele łatwiejsza.

Z drugiej strony... Jenna w jakiejś części była wężem. Liczył, że być może do tej części będzie mu łatwiej podejść.

- Newt, jak tam? Jesteś gotowy? - zapytał Jacob po chwili, a dopiero wtedy Scamander uniósł głowę.

- Chyba tak - odparł, choć bez większego przekonania w głosie. Nagini podeszła do niego i poklepała go po ramieniu.

- Nie martw się. Z daleka widać, że macie się ku sobie, wszystko pójdzie świetnie.

Newt nie odpowiedział, a jedynie pokiwał głową, zastanawiając się, kiedy Jenna wreszcie wróci.

Nie minęło więcej niż kilka minut, gdy cała trójka usłyszała otwierające się drzwi. Nagini i Jacob z niewyobrażalną prędkością rzucili się w stronę sypialni Newta, w której natychmiast się zamknęli, choć nie wiedzieli jeszcze, kto wchodził.

Scamander poczuł, jak coś ścisnęło go w sercu, a jego ciało ogarnął jeszcze większy stres. Istniała szansa, że to był Tezeusz, lecz on z jakiegoś powodu po prostu wiedział, że to ona. Każdy cal jego ciała się denerwował. spodziewając się, że Jenna się zbliżała.

I nie pomylił się. Brunetka już kilka chwil później wyłoniła się z przedpokoju i wyraźnie zdziwiła się, że od razu wpadła na Newta.

- O, hej - powiedziała, niepodobnie do siebie speszona. - Było otwarte, to weszłam...

- Hej. Pewnie. Nie ma problemu - odpowiedział Newt niczym automat, za co skarcił się w głowie.

- A gdzie Nagini? I Jacob? - zapytała Jenna, wchodząc dalej w głąb mieszkania i rozglądając się.

- Poszli się przejść - odpowiedział Newt wedle wcześniej ustalonej wersji, że gdy on i Jenna zejdą do walizki, to tamci naprawdę tak zrobią. - Chcieli trochę... Pozwiedzać i w ogóle.

- A ty nie z nimi?

Na to pytanie Newt nie był gotowy, jednak udało mu się wydusić:

- Nie wiedziałem, kiedy wrócisz.

- A tak... - Jenna przejechała dłonią przez rozpuszczone włosy, ponownie przywołujące w myślach Newta macki marmita. - Przepraszam, że nic nie mówiłam, po prostu...

- Nie, nie, nie przejmuj się - przerwał jej Newt, gdy stanęła tuż obok niego.

- A gdzie Urwis? - dopytywała, rozejrzawszy się po raz kolejny. Chciała jakoś podtrzymywać rozmowę, by nie zrobiło się niezręcznie

- Nakarmiłem go i zasnął na twoim łóżku. - Newt nerwowo podwinął rękawy koszuli, choć była to stuprocentowa prawda.

- Och... - Jenna złapała się za serce. - Jak ja pokochałam tego psiaka, to sobie nawet nie wyobrażasz... Nie będę go budzić... A co tak ładnie pachnie swoją drogą? Bo aż mi zaburczało w brzuchu.

Radość ogarnęła Newta przez to, że zaczęła temat, bo przynajmniej dała mu pretekst do odpowiedzi.

- Właśnie, pomyślałem, że zjemy razem... Zeszłabyś ze mną do walizki? - zapytał od razu. Mam tam też jedzenie... W sensie nie dla zwierząt... Znaczy, dla zwierząt też, ale też dla ludzi. W sensie dla nas. Dla nas kolację.

Newt był załamany już tamtymi słowami, które wyrzucił z siebie jakby siłą. Na starcie stracił trochę pewności siebie, lecz nie zamierzał odpuszczać - bo na twarzy Jenny pojawiło się pozytywne zaskoczenie. Choć wcześniej była przygnębiona, on potrafił wywołać u niej radość szybciej niż ktokolwiek inny.

- Wiesz, że o to wcale nie musisz pytać. Pewnie, że idziemy. Jak chodzi o jedzenie i zwierzęta, to zawsze jestem na tak - powiedziała z entuzjazmem, uspokajając zarówno siebie, jak i jego. Oboje cieszyli się, że ta druga osoba chciała spędzać z nimi czas.

- To wezmę tylko to... - Newt wskazał na jedzenie w piecyku. - I możemy schodzić.

- To ja jeszcze zajrzę do Urwisa - zadeklarowała Jenna i nie dając Scamanderowi szansy na odpowiedź, ruszyła do swojej sypialni.

Newtowi pozostawało się modlić, że nie zajrzy do jego pokoju ani nie usłyszy niczego, co mogłoby zdradzić obecność Jacoba i Nagini. Nie wypadłby chyba dobrze, gdyby przyłapała go na kłamstwie tuż przed tak ważną rozmową, prawda?

Jenna wróciła ledwie minutę później z małym uśmiechem na twarzy.

- Śpi aż miło. Daj, pomogę ci.

Newt, który lewitował dwa talerze i próbował jeszcze zrobić to z filiżankami, magią oddał jej te ostatnie, po czym oboje w atmosferze niewypowiedzianej ekscytacji i oczekiwania ruszyli na dół.

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz