Dziesiąty

88 5 0
                                    


Brian

   

      Nie tak planowałem pierwszy dzień lata. Przywiezienie tutaj rodziny było moim priorytetem. Chciałem, żeby macocha i siostra w końcu poznały Alice. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo ważne nie dlatego, iż działy się w nim ważne rzeczy, ale dlatego, że byłem z kimś wyjątkowym i ważnym dla mnie.

Wyprawy w góry znowu przynosiły mi radość i pozwalały się odprężyć. Łowienie ryb nie było obowiązkiem, żeby mieć co do garnka włożyć a przyjemnym przebywaniem razem. Wspólne żarty i przekomarzanki przypomniały mi, jak wiele straciłem przez te lata.

Gdy tylko zobaczyłem ją siedzącą na ławce przy jeziorze zapadło mi dech w piersi. Ubrana w bardzo kobiecą i pasującą do jej powalającej urody sukienkę w niebieski kwiaty i wysokie sandały, wyglądała pięknie. Odwrócona twarzą do słońca, miała przymknięte powieki a ciepłe promienie muskały jej delikatną skórę. Byłem oczarowany.
Ojciec musiał mnie trącić łokciem, abym wykonał kolejny krok w jej stronę.
Zawołałem ją i przedstawiłem rodzinie. Była szczęśliwa. Nawet widział w jej oczach łzy, gdy zobaczyła mojego ojca.

Pech chciał, że na ulicy niedaleko mojego domu spotkałem dawną dziewczynę. Zamierzchłe czasy. Przywitałem się jak ze znajomą i na tym koniec, ale ona nie chciała odpuścić. Przyczepiła się do mnie jakby nie miała swoich znajomych, a przyjechała na festyn z całą paczką. Z resztą strasznie zbrzydła. Może to wina minionych lat a może operacji plastycznych. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wygląda okropnie. Każde z nas poszło w swoją stronę, ale jakimś cudem przyplątała się spowrotem, nie zwracając uwagi, że jestem z rodziną i rozmawiam w z nimi w większym gronie. Ta sytuacja wcale nie postawiła jej w lepszym świetle. Do tego Alice zniknęła z Janet a ojciec patrzy na mnie z politowaniem a macocha ze złością. Czuję się jak gówniarz w podstawówce i mają rację. Jak mam przekonać do siebie Al, kiedy odwalam takie numery.

- Fiona znajomi Cię szukają.- odzywam się do kobiety beznamiętnym głosem.

- Przecież wiedzą, że jestem z Tobą.- mówi przesłodzonym głosem nie ruszając się z miejsca a mnie trafia szlag. Zaciskam zęby i kombinuję jak się jej pozbyć.

Do akcji wkracza Cecilia. Podchodzi do kobiety i szepcze jej coś na ucho. Po czym Fiona przeprasza i odchodzi.
Jestem w szoku a macocha uśmiecha się chytrze.

- Coś ty jej powiedziała?- uprzedza mnie z pytaniem ojciec.

- Powiedziałam, że jak chce złapać bogatego faceta to ty... - pokazuje na mnie palcem-  odpadasz w przebiegach, bo płacisz alimenty na trójkę dzieci i ledwo wystarcza Ci na życie. A masz jeszcze żonę na utrzymaniu.

- Boże jedyny, Cecilia!?- udaje oburzenie mój tato- Kocham Cię!- dopada do jej ust i całuje, a ja zanoszę się od śmiechu.

- Jesteś najlepsza.- przytulam ją, gdy tylko ojciec odpuszcza i szepcze mi do ucha.

- Dla Ciebie wszystko.- uśmiecha się szeroko.- A teraz do roboty. Po co tutaj przyjechałeś?

- Taa... to będzie trudne. Alice chyba nie była zadowolona.

- A dziwisz się? Bo ja nie. Mam ochotę skopać Ci tyłek.- mówi ojciec, obrzucając mnie karcącym spojrzeniem.

- Dobra idę jej poszukać. Mam nadzieję, że Jen nie sprzedała jej jakiegoś mojego sekretu.- uśmiecham się, na co rodzice przytakują.

Kieruję się w stronę namiotu pogotowia górskiego a John i Cecilia do Brada coś przekąsić.
Jestem zdziwiony widząc Janet samą biorącą udział w kursie pierwszej pomocy. Podchodzę do Max.

Zamknięci w friendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz