Brian
Mija drugi tydzień mojego pobytu w szpitalu. Dzisiaj dostaję wypis.
Badania wykazały, że fizycznie nic mi już nie dolega, jednak psychicznie to już inna bajka.
Okazuje się, że wymazałem z pamięci ostatnie dwa lata. Nie wiadomo dlaczego akurat ten czas. Próbowano nawet na mnie terapii hipnozą. Nic z tego. Rodzice rozumieją mój stan, ale nie Janet. Nadal jest wściekła za to, że wyrzuciłem tamtą kobietę z sali.
Prawda jest taka, że pamiętam nastolatkę Alice a nie dorosłą Al, jak mówi na nią moja siostra. Nic jednak nie zmienia faktu, że mam do tej osoby awersję i od lat nic się nie zmieniło. Nawet kilkugodzinne opowieści snute przez rodzinę, która na siłę chce, abym przypomniał sobie ostatnie dwa lata.
Najbardziej dziwi ich fakt, że nie pytam o Kimberly. Podświadomie wiedziałem, czułem, że wszystko między nami skończone i nie jesteśmy razem.Pakuję swoje rzeczy. Ojciec powinien być lada chwila. Podrzuci mnie do mieszkania.
- Gotowy?- słyszę za plecami.
- Tak. Możemy jechać.- mówię i zabieram sportową torbę a ojciec wręcza mi klucze do mieszkania.
Gdy przekręcam zamek i otwieram drzwi uderza we mnie znajomy zapach. Kwiatowy, bardzo lekki, przypominający letnie górskie powietrze. Zaciągam się nim bardzo intensywnie, jakbym bez niego nie mógł oddychać. Zamykam drzwi i zmierzam prosto do sypialni. W progu rzucam torbę w kąt, klnąc pod nosem. Na oparciu fotela wiszą jakieś rzeczy, na łóżku leżą moje stare zdjęcia, które chciałem spalić. Siadam wśród nich i zaczynam przeglądać je ostatni raz. Jest tam również kilka fotografii, których jeszcze nie widziałem. Daty wskazują, że wykonano je w ostatnich miesiącach. Jestem na nich wraz z TĄ Alice. Aż się wzdrygam.
Na pierwszym pływamy kajakiem po rzece. Na kolejnych spędzamy czas przy ognisku z jakąś inną parą. Na innym uśmiecham się szeroko, podczas gdy kobieta całuje mnie w policzko.Najdziwniejsze jest to, że wręcz bije z nich szczęście. Nasze szczęście.
Postanawiam wziąć prysznic i zrobić pranie. Mam wrażenie, że wszystko śmierdzi szpitalem. Nie cierpię tego zapachu. Wyjmuję ubrania z torby i sięgam po te z fotela. Gdy tylko czuję ten zapach uśmiecham się. Przykładam materiał do nosa i przed oczami przemykają mi pojedyncze, niezbyt wyraźne obrazy. Kobieta w sukience w kwiaty... szary wilk stojący na pniu drzewa... ta sama kobieta śpiąca na łóżku... Jen na tle jakiegoś festynu... helikopter wiszący nieruchomo nad moją głową...
Z emocji zasycha mi w gardle. Idąc po szklankę wody do kuchni, na stole dostrzegam mój telefon. Niestety jest rozładowany. Podłączam go i postanawiam w końcu wziąć prysznic.
Rozbieram się i wchodzę do kabiny. Gdy tylko chłodna woda opada kroplami na rozgrzane ciało potworny ból przeszywa mi czaszkę. Pod powiekami pojawia mi się wspomnienie. Trzymam w objęciach nieprzytomną kobietę, której ciałem wstrząsają dreszcze. Gdy odwracam jej głowę dostrzegam, że to Alice.
Wypadam spod prysznica jak poparzony. Jak to możliwe, że prawie każde wspomnienie jest związane z nią? Ktoś robi mi kawał? Przeprogramował mi mózg? Biorę udział w jakimś chorym eksperymencie "Pokochaj swojego wroga" do chuja?!Na żadne z pytań nie znam odpowiedzi. Coś tutaj jest cholernie nie tak i dowiem się co?
Wycieram się pospiesznie i ubieram dresy. Sięgam po telefon. Gdy tylko go uruchamiam, zaczyna niekontrolowanie dzwonić i pikać jak szalony. Po chwili przestaje i mogę zobaczyć jego zawartość. Przeglądam wiadomości i ostatnie połączenia. Nie ma tam nic niezwykłego oprócz tego, że połączenia są wykonywane bardzo rzadko. Wchodzę w galerię zdjęć i doznaję szoku. Jest ich kilkaset, tylko z ostatniego roku. Zaczynam je pobieżnie przeglądać. Znowu uderza we mnie jeden fakt. Na każdym jestem uśmiechnięty i szczęśliwy.
Niewiedza zaczyna mnie męczyć. Czuję, że tracę coś wyjątkowego. Życie przecieka mi przez pałce a ja mając je na wyciągnięcie ręki nie mogę po nie sięgnąć.
CZYTASZ
Zamknięci w friendzone
ChickLitAlice Firth jest lekarzem oddziału ratunkowego w Victorii w Kolumbii Brytyjskiej. Po śmierci męża i syna wyjeżdża na przymusowy urlop w góry, gdzie zamiast dochodzić do siebie popada w co raz większą depresję. Brian Cote jest inżynierem pożarnictwa...