1.

202 15 25
                                    

Kochani!

Ja wiem, że mam u siebie kilka nieskończonych utworów, ale... jest już grudzień... I tak sobie pomyślałam, że skoro w tym roku nie mam żadnego kalendarza adwentowego to może zrobię go sama. W związku z tym przychodzę do was ze "Świątecznymi randkami". Plan jest taki, że będzie między 12 a 24 rozdziałów. Celuję oczywiście ambitnie wyżej, ale wyjdzie w praniu. Oczywiście bardzo chcę publikować codziennie, ale jeśli się nie uda to będę próbowała wrzucać po kilka rozdziałów dziennie, niemniej... trzymajcie kciuki żeby jednak wyszło. Z założenia ma to być przyjemna, lekka historia około świąteczna :)

Przyjemnego czytania i zapraszam serdecznie do komentowania i gwiazdkowania, bo może nie wiecie, ale ja lubię z wami "rozmawiać".

XOXO


Święta... Kiedyś bardzo lubiłem ten czas w roku. Przygotowania, pieczenie ciasteczek, ubieranie choinki, przedświąteczne zakupy. Wieczorami albo w weekendy wybieraliśmy się z przyjaciółmi na świąteczne jarmarki, żeby zobaczyć co ciekawego dzieje się w tym roku, a kiedy mieliśmy więcej czasu pomagaliśmy ulubionym sprzedawcom. Mam wrażenie, że tamto życie było prostsze i jest już daleko za mną... Westchnąłem głęboko wysiadając z autobusu, zabrałem swój bagaż i wolnym spacerkiem ruszyłem główną ulicą w stronę domu rodziców. Wiedziałem, że nie uniknę corocznych pytań czy już sobie kogoś znalazłem i czy już wiecznie planuję być sam, ale co miałem im powiedzieć? Mamo, tato, Alex... Po tym co zrobił Daniel nie mam najmniejszej ochoty wchodzić z kimś w związki. Właściwie do dwóch lat jest mi dobrze samemu i co z tego, że to są moje trzecie święta bez pary?

Oczyma wyobraźni już widziałem minę mamy i siostry kiedy to mówię. Byłyby... przeszczęśliwe. Z całą pewnością. Tata jeszcze by to jakoś zniósł. Mniej więcej tak jak przełknął tą gorzką pigułkę, że wolę tę samą płeć, ale moja rodzicielka... Mam wrażenie, że jej się wydaje, iż będąc samemu jestem nieszczęśliwy. Nie ukrywam, że gdyby strzelił piorun z jasnego nieba i poznałbym tego jedynego może spróbowałbym... może... Nie, chyba jednak nie jestem na to gotowy. Minęły ponad dwa lata, a ja wciąż mam przed oczami Daniela w naszej sypialni pozwalającego się pieprzyć jakiemuś osiłkowi z siłowni...

Odgoniłem niechciane myśli i kiedy skupiłem się ponownie na drodze dostrzegłem ulubioną kawiarnię. Niewiele myśląc poprawiłem na ramieniu torbę z laptopem, chwyciłem pewniej walizkę i skierowałem się właśnie w tamtym kierunku. Na całe szczęście nie mówiłem rodzicom kiedy dokładnie będę. W innym wypadku niemal na złamanie karku musiałbym biec do domu. Nie rozumiem tego. Jestem już dorosły, mam trzydziestkę na karku, jestem najmłodszym partnerem w naszej kancelarii, a mimo to moja własna matka traktuje mnie jak dziecko...

Przekraczając próg kawiarni od razu poczułem świeżo upieczone ciasteczka korzenne, które zawsze były dostępne o tej porze roku i ten zniewalający aromat kawy. Muszę przyznać, że w stolicy nigdy nie udało mi się znaleźć tak dobrej kawiarni jaką mieliśmy w naszym miasteczku, a szukałem nawet w tych niszowych lokalach. Nie wiem czy to kwestia wody czy osoby, która ją przygotowuje, ale ta tutaj była dla mnie jak ambrozja.

-Witaj Charles!

Od progu przywitała mnie pani Grey, sędziwa właścicielka kawiarni, którą znałem odkąd zaczęliśmy tu godzinami przesiadywać w liceum. Nic się nie zmieniła. Ta sama nienaganna fryzura, sukienka w stylu lat pięćdziesiątych, czysty fartuszek i zapach słodkich wypieków, który zawsze ją otaczał.

-Dzień dobry pani Grey. Miło panią widzieć - przywitałem się uprzejmie i odstawiłem walizkę by przyjrzeć się co w tym roku przygotowała.

Świąteczne randkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz