Friendship // stanbrough //

85 6 8
                                    


Bill usiadł na łóżku z książką od chemii. Doskonale wiedział, że nauka do sprawdzianu dzień przed nie jest dobra ani wystarczająca. Jednak od dłuższego czasu nie bardzo przejmował się nauką. Ogólnie niczym się nie przejmował.

Pierwszy miesiąc po wakacjach wcale nie był jak inne szkolne miesiące. Nie tylko to zamyślało chłopaka. Od dawna nie spotkał się z przyjaciółmi. To nie tak, że nie rozmawiali gdy widzieli się na korytarzu. Zmienili parę zdań od rozpoczęcia roku, ale nie spotykali się w weekendy.

Bill miał wielką ochotę spotkać się dosłownie wszędzie. Od dość dawna miał ochotę zobaczyć Eddiego, Richiego, Bena, Mike i (choć nie chciał się do tego głośno przyznać) najbardziej Stanleya.

Widział go pomiędzy lekcjami jedynie parę razy. Jego przyjaciel chodził wszędzie w smętnej postawie. Ojciec podobno od dawna strasznie naciskał na jego stopnie. On pewnie nauczył się do sprawdzianu tydzień temu. Bill bardzo chciał zapytać się go jak bardzo źle jest i czy może mu jakoś pomóc.

Położył się na łóżku i rzucił podręcznik w kąt pokoju. Nie każdy może być tak idealny jak Stan.

Kolejnego dnia, kiedy przyszedł do szkoły postanowił znaleźć wszystkich przyjaciół i zrobić spotkanie w weekend. Mike i Ben z łatwością znalazł przy szafkach. Ta dwójka z chęcią zgodziła się na sobotnie spotkanie.

Większy problem miał z Eddim, który musiał wymyślić jakąś dobrą wymówkę dla mamy.

Ciężej znaleźć było mu Richa i Stana. Na szczęście ich udało mu się złapać pod koniec lekcji. Richie ucieszył się na myśl spotkania z przyjaciółmi. Stanley nie zmienił wyrazu twarzy, ale Denbrough był w stanie przysiądz, że zauważył w jego oczach iskierki radości. Chłopak przez chwilę się wahał, ale ostatecznie przyjął zaproszenie.

Gdy pozostali przyjaciele zobaczyli ich rozmawiających podeszli do nich aby dołączyć do pogawędki.

Nie mówili o niczym ważnym, ale nawet to było o wiele lepsze od ignorowania siebie nawzajem. Rozeszli się w stronę swoich domów.

Eddie i Bill ruszyli w tw samą stronę.

-Bill ty zawsze umiesz wszystkich ponownie złączyć. Już myślałem, że do końca życia będziemy się unikać!

-P-Poprosty stwierdziłem, ż-że po tym w-wszystkim m-musimy trzymać się razem.

-Tak, to prawda - chłopak zamyślił się chwilę - Też myślisz, że Richie jeszcze bardziej urósł?

-Wiesz... S-sam nie w-wiem. P-pewnie tak.

Resztę drogi przeszli w ciszy. Myśli Billa wciąż krążyły wokół smutnego żyda. Stanley zawsze był raczej poważny i sarkastyczny. Łatwo było stwierdzić, że jest bardziej dojrzały niż pozostali. Nie często się uśmiechał, ale tym razem wyglądał na wyjątkowo smutnego i zmęczonego. Bardzo chciał ulżyć mu w cierpieniu. Żeby już się nie smucił.

Nie miał pojęcia o czym w tym czasie rozmyślał Kaspbrak, ale widocznie nie chciał o tym rozmawiać.

Bil wiele razy spotykał się z przyjaciółmi, ale teraz wiedział, że dzisiejszej nocy nie uda mu się zasnąć.

Kiedy wrócił do domu i zjadł obiad odczuł niewyobrażalną potrzebę namalowania czegoś. Jutro miała być sobota więc rodzice nie naciskali za bardzo na odrobienie pracy domowej i naukę. W ogóle nie przejmowali się tym co robił chłopak, ale Billowi nie przeszkadzało to aż tak. Jeśli potrzebował jednak rodzicielskiej uwagi zawsze ją otrzymywał.

Usiadł do biurka i włączył lampkę aby oświetlić kartkę. Wyją kredki i ołówek. Starał się przypomnieć sobie twarz Stanleya, tak dokładnie jak to możliwe. Na samą myśl uśmiechniętego chłopaka jego serce zaczęło szybciej bić. Chciałbym jeszcze raz zobaczyć go uśmiechniętego - pomyślał.

Friendship //stanbrough//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz