Rozdział 2

26 6 31
                                    

W mieszkaniu Kyungmi znajdowało się wiele przedmiotów świadczących o jej fachu i żałowałem, że nie zdążyłem rozejrzeć się w porę. Na szafkach i ścianach znajdowały się oprawione w ramki dyplomy za osiągnięcia oraz jej zdjęcia w mundurze. Byłem zażenowany faktem, że obydwoje wykorzystaliśmy ten sam sposób na podejście podejrzanego, na dodatek każde z nas było bardzo zdeterminowane.

Dziewczyna stała w kuchni przy szafce ze skrzyżowanymi rękoma na piersi, natomiast ja siedziałem przy stole, nie potrafiąc podjąć rozmowy. Trwaliśmy w długiej i niezręcznej ciszy, której przerywanie wydawało się być wyjątkowo trudne. Kilka razy układałem sobie w głowie scenariusz rozmowy, ale brakowało mi odwagi, by cokolwiek z siebie wydusić. Pewnie dalej siedziałbym w ciszy, gdyby nie głośne westchnięcie Kyungmi. Oparła się o blat przede mną, lekko pochylając, zupełnie, jakbym był podejrzanym, którego zamierza przesłuchiwać. Otrząsnęła się w końcu i spojrzała na mnie surowo.

— Mów, co wiesz — poleciła.

— Wiem niewiele — przyznałem zgodnie z prawdą.

Dziewczyna prychnęła, wyraźnie mi nie wierząc. Nie zamierzałem zatajać przed nią informacji. Skoro mogliśmy podzielić się obserwacjami, mogłem na tym zyskać. Nabrałem więc głęboki haust powietrza, unosząc wzrok, który od dobrej chwili utkwiony miałem w blacie stołu.

— Jestem na tropie niewidzialnego przestępcy, który nie zostawia żadnych śladów z wyjątkiem kawałków puzzli. To niewdzięczna robota, którą dostałem ponieważ rozwiązanie jej wiążę się z cudem — mruknąłem, wciąż pamiętając o złośliwych docinkach kolegów z pracy.

Podejrzewałem, że może Kyungmi również zmaga się z podobnym problemem, ale jej brwi zmarszczyły się w grymasie zaskoczenia. Zacisnęła palce na blacie, pochylając się jeszcze bardziej. I choć w szlafroku nie wyglądała jak pani detektyw, biła od niej ta silna aura, która kojarzyła mi się z posterunkiem.

— "Niewdzięczna robota"? — spytała zdziwiona. — Nazywasz tak najbardziej niebezpiecznych zbirów w okolicy?

— Chwila, wiesz, kim jest niewidzialny złodziej?

— Naprawdę nie masz o niczym pojęcia? Pchałeś się nieświadomy swojego przeciwnika w paszczę lwa, o niczym nawet nie wiedząc? Sama nie wiem, czy to bardziej nieustraszone, czy głupie...

Nie byłem pewny, czy można było nazwać jej słowa komplementem, ale wszystko wskazywało na to, że posiadała informacje, do których wciąż nie dotarłem z Soonyoungiem.

— Puzzel. Dotychczas zabezpieczyliśmy tylko jeden kawałek. W klubie znalazłem drugi i wiem też, że ty masz kolejny. To już trzy fragmenty. To wciąż może być za mało, ale jeśli je połączymy...

— Dotychczas zabezpieczyliście tylko jeden fragment? — spytała zaskoczona, na co potaknąłem niepewnie. Kyungmi westchnęła głośno, prostując się. Zakręciła w ręku paskiem od szlafroka, po czym uderzyła nim w blat, aż podskoczyłem. Musiała być tą panią detektyw, która wyciska całą prawdę z każdego, kogo przesłuchiwała. Nie miałem powodu, by się jej bać, w końcu byliśmy tacy sami, poniekąd.

— Jeśli jednak je połączymy, może uda nam się odczytać coś z trzech...

— Powinieneś przekazać puzzel mi — przerwała mi niemal od razu, wyciągając dłoń w moim kierunku. — Posiadamy większość odłamków, dlatego przejmiemy dochodzenie. To niebezpieczne, więc zajmij się drobnymi przestępcami i złodziejaszkami — poleciła z powagą w głosie.

Ja jednak nie mogłem się na to zgodzić. Może dla niej byłem żałosnym detektywem, który dostaje najgorsze zlecenia, ale nie zamierzałem odpuścić. Każdy tak mnie traktował, od samego początku. Jak kogoś, kto nigdy nic nie osiągnie. Kyungmi również we mnie nie wierzyła. Może mówiła to z troski, a może dlatego, bo stanąłem jej na drodze do odebrania kolejnej nagrody i awansu. To nas różniło. Podczas, gdy ona zbierała tytuły za zasługi, ja walczyłem o jakiekolwiek uznanie. Nie mogłem więc tego zaprzepaścić.

— Wybacz, ale nie mogę oddać ci puzzla. To ważny dowód w moim śledztwie — oznajmiłem, na co westchnęła głośno, krzyżując ramiona na piersi.

— Mówiłam już, że zajmę się prawdziwym śledztwem. Będziemy tylko sobie zawadzać. Następnym razem możesz wpaść w poważne kłopoty, dlatego bądź grzeczny i oddaj odłamek — poleciła, na co nie ruszyłem się z miejsca. Widząc, że nie współpracuję zgodnie z jej oczekiwaniami, westchnęła głośno, cofając dłoń. — W porządku, zachowaj twój fragment puzzla. Zebraliśmy wystarczającą ilość kawałków, więc brak jednego nie zrobi nam większej różnicy.

Nie mogłem pozbyć się bezmyślnie jedynego dowodu, którego zebranie tyle mnie kosztowało. Też chciałem w końcu być kimś i dorównać moim kolegom. Może dla Kyungmi ta sprawa była kolejnym dyplomem do powieszenia, ale dla mnie była wszystkim.

Catch the thiefDonde viven las historias. Descúbrelo ahora