5

58 7 3
                                    

Jakiś czas później, wracałam do domu po męczącym dniu w pracy. Otworzyłam drzwi kluczem i przeszłam szybko przez korytarz. Spodziewałam się, że zastanę Kasjana w domu, ale nie było go. Widocznie nie wrócił jeszcze z pracy.

  Odłożyłam torebkę i zdjęłam buty, oddychając z ulgą. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę kuchni i otworzyłam lodówkę. Sprawdziłam jej zawartość i wyjęłam przygotowaną wczoraj lazanię. Jednocześnie wybrałam numer Kasjana i z telefonem przy uchu, włożyłam posiłek do piekarnika.

  Po chwili zorientowałam się, że komórka mojego wampira była wyłączona. Westchnęłam i odłożyłam telefon na blat.

  Skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, umyłam zęby i włosy. Ubrana w bieliznę i z włosami zawiniętymi w ręcznik, wróciłam do kuchni i wyjęłam z piekarnika obiad.

  Zjadłam go szybko, a naczynia wstawiłam do zmywarki. Sprawdziłam telefon, ale Kasjan nadal się nie odzywał.

  Wysuszyłam włosy i umalowałam się dokładnie. Potem ubrałam wieczorową sukienkę, o długości do kolan i granatowym kolorze. Do tego zgrabne szpilki.

  Będąc w sypialni, otworzyłam jedną z szuflad w szafce, która stała pod ścianą. Delikatnie wyjęłam z niej płaskie, ciemno zielone pudełko. W środku znajdował się srebrny naszyjnik i kolczyki, które dostałam niedawno od Kasjana. Patrząc na biżuterię, uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Wyjęłam ostrożnie kolczyki i stojąc przy lustrze, włożyłam je do uszu. Pudełko schowałam z powrotem do szuflady i wróciłam do łazienki.

  Tam poprawiłam włosy i makijaż.

  Gdy podjechała taksówka, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do małej torebki i zarzuciłam na siebie cienki płaszcz. Zamknęłam drzwi i wyszłam na podjazd.

  Po kilkunastu minutach jazdy, dotarłam w końcu pod klub, gdzie miało odbyć się przyjęcie.

  Gdy ujrzałam spory tłum ludzi przed klubem, ucieszyłam się, że miałam zaproszenie. Szybko podeszłam do wysokiego ochroniarza i podałam mu złożony kartonik.

  Mężczyzna szybko ogarnął tekst wzrokiem i pokiwał do mnie głową. Po chwili przesunął się w przejściu, robiąc mi miejsce i wskazał dłonią.

- Proszę.

  Weszłam powoli do środka i rozejrzałam się dookoła. Naprzeciwko pod ścianą, a także z lewej strony  znajdowały się loże. Z ciemnymi kanapami i stolikami. Po prawej stronie był długi bar, gdzie już ustawiła się kolejka mężczyzn i kobiet, rozmawiających wesoło. Obok zaprojektowane było miejsce dla didżeja. Na środku znajdował się parkiet do tańca.

  Stanęłam niedaleko wąskich schodów, prowadzących na górę, gdzie także były miejsca siedzące i stoliki. Młoda kelnerka roznosiła niektóre napoje i zabierała puste butelki.

  Całe wnętrze pogrążone było w delikatnym mroku, który przełamywały kolorowe, ruchome światła. Muzyka dudniła głośno.

  Jeszcze raz zerknęłam po zebranych osobach, gdy zauważyłam wyłaniającą się z tłumu Kamilę. Zaraz znalazła się przy mnie i uścisnęła na powitanie.

- Hej, Ala - rzuciła z uśmiechem i od razu złapała za ramię, prowadząc w nieznanym mi kierunku. - Tam jest szatnia, chodź.

  Gdy oddałam płaszcz, Kamila zaprowadziła mnie na drugi koniec sali, do loży, którą zajmowały pozostałe dziewczyny. Na chwilę zatrzymała mnie i przypięła mi brokatowy kotylion z napisem. Sama też taki posiadała.

  Uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo, a jej kręcony kosmyk, opadł na czoło. Pociągnęła mnie w stronę loży.

  Na kanapie siedziała większość moich znajomych ze studiów. 

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz