3 luty 1912 rok
Pov. Megan
Jestem projektantką mniejszych jednostek w stoczni Harland and Wolff, która mieści się w Belfaście. To cud, że przyjęli kobietę na te stanowisko, na stoczni otaczali mnie sami mężczyźni, inżynierowie i zwykli robotnicy, nie było ani jednej kobiety, oprócz mnie. Lord Pirrie, który zarządzał całą stocznią nie chciał mnie przyjąć, dopiero jego siostrzeniec, którym jest pan Andrews wstawił się za mną i dzięki niemu dostałam tę posadę. Było to prawie pięć lat temu, a jako, że nie posiadałam żadnej większej wiedzy o rysunku technicznym to pan Andrews wziął mnie pod swoje skrzydła i wszystkiego nauczył. Nie było to takie proste, gdyż w tamtym czasie miał dużo pracy i sam z trudem znajdował czas wolny. Pan Thomas Andrews sam był projektantem i pracował wtedy nad projektem Titanica, jednego z trzech siostrzanych statków klasy Olympic. Mimo trudności mój przełożony nauczył mnie wszystkiego i sama zaczęłam pomagać w tworzeniu planów mniejszych jednostek pływających. Przez ostanie pięć lat wraz z moim przełożonym patrzyłam, jak powstaje legenda, statek o numerze czterysta jeden, który nazwano Titanicem.
- To prawdziwy cud techniki Megan, największy ruchomy obiekt zbudowany przez człowieka - pan Andrews patrzył przez okno na Titanica, na którym kończono roboty.
Stałam wraz z panem Andrewsem w jego biurze i przez okno obserwowaliśmy, jak robotnicy krzątają się po nowo powstałym statku.
- Nie mogę się z panem nie zgodzić - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
Pan Andrews był wysokim mężczyzną, który miał sto osiemdziesiąt trzy centymetry wzrostu. Miał czarne włosy i brązowe, wręcz orzechowe oczy. Ubrany był, jak zawsze w garnitur.
- Słuchasz mnie? - położył rękę na moim ramieniu.
- Tak, tak - uśmiechnęłam się do niego.
Pan Andrews przyjrzał mi się uważnie, po chwili uśmiechnął się lekko.
- Chodź ze mną - odszedł od okna i ruszył w kierunku drzwi.
Bez sprzeciwu ruszyłam za nim, zeszliśmy po schodach mijając innych inżynierów. Po chwili stanęliśmy przy Titanicu, pan Andrews podniósł wzrok i spojrzał na statek.
- Ten statek jest naprawdę niesamowity panie Andrews - uśmiechnęłam się do niego, kiedy po trapie weszliśmy na pokład Titanica.
- Moja droga Megan, przestań w końcu mówić do mnie perr pan. Mów do mnie Thomas, albo Tommy - uśmiechnął się słodko puszczając mi oczko.
Zaraz, zaraz. Czy ja dobrze słyszałam i widziałam? Pan Andrews powiedział do mnie "moja droga" i powiedział, żebym zwracała się do niego po imieniu, albo używając jego ksywki? No i jeszcze puścił mi oczko, tego się nie spodziewałam.
- Ale, panie Andrews... - chciałam coś powiedzieć, ale mężczyzna podniósł dłoń do góry i gestem nakazał bym była cicho.
- Przez te panie Andrews czuję się staro, zresztą znamy się od pięciu lat. Dlatego proszę, abyśmy przeszli na relację bardziej przyjacielską - uśmiechnął się flirciarsko.
- No dobrze, Tommy - odparłam niepewnie, a uśmiech na jego twarzy się poszerzył.
W oczach Thomasa widziałam blask radości, jeśli mam być szczera to chciałabym mieć takiego mężczyznę, jakim jest Thomas. Tommy każdemu stara się pomagać, troszczy się o pracowników, a czasem urządza nawet sobie z nimi pogawędki. Tu na stoczni wszyscy lubili Thomasa.
- Może poszlibyśmy na lunch? - zaproponował.
- No nie wiem, jesteśmy w pracy. Twój wuj mnie nie lubi i mógłby chcieć mnie zwolnić - odpowiedziałam cicho.
- Mój wuj ma teraz więcej zmartwień, wiesz, co się dzieje na stoczni. Lord Pirrie traci szacunek wśród niektórych pracowników. I dobrze wiesz dlaczego - Tommy westchnął cicho.
Prawda, doskonale wiedziałam o, co chodzi. Pierwszą sprawą było to, że wuj Thomasa zgadzał się z Churchillem i zaczął bawić się w polityka, który chce by Irlandia Północna została częścią Wielkiej Brytanii. Przez to stracił największe poparcie wśród pracowników stoczni i mieszkańców Belfastu. Tym bardziej tych, którzy chcieli by Irlandia Północna znów wróciła do Irlandii. Ale są też spory na tle religijnym, tu w Belfaście większość stanowią protestanci, a takich katolików, jak ja jest niewielu. Gdyby nie znajomość z Tommym, który jest protestantem, Ulsterem, siostrzeńcem Lorda Pirriego to byłoby ze mną krucho. Chociaż wątpię, żeby z tych powodów pracownicy go szanowali. Ludzie na stoczni traktowali go z szacunkiem tylko dlatego, że Tommy zawsze każdemu pomagał i był znany ze swojej dobroci.
- Wiem - spojrzałam na niego ze smutkiem.
Wiedziałam, że mężczyzna martwi się o swojego wuja, martwił się też, czy po powrocie z dziwwiczego rejsu Titanica poradzi sobie z obowiązkami dyrektora całej stoczni.
- Pójdę z tobą na ten lunch - uśmiechnęłam się do niego lekko.
Tommy spojrzał na mnie a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. Złapał delikatnie moją dłoń i poprowadził w ciszy ku trapowi, którym zeszliśmy z pokładu statku. Thomas obejrzał się za siebie, kiedy opuściliśmy teren stoczni i skierowaliśmy się do restauracji.
~
Siedzieliśmy w restauracji i jedliśmy różne przysmaki. W myślach powtarzałam sobie ciągle, że ja i Thomas to tylko przyjaciele, nic więcej. Tommy był trochę zdenerwowany spojrzeniami ludzi, które były skierowane na nas. Nie dziwię się dlaczego tak patrzeli, w końcu Thomas Andrews projektant Titanica jadł obiad z młodą kobietą, która zamiast pięknej sukni miała na sobie coś co przypominało garnitur, i to w jednej z najdroższych restauracji w Belfaście. Po zjedzeniu posiłku Tommy zapłacił, wziął mnie za rękę i wróciliśmy na stocznię. Stanęliśmy przy Titanicu, Thomas patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję za obiad Tommy - poczułam, jak policzki zaczęły mnie palić.
- Nie dziękuj - ostrożnie wsadził mój kosmyk włosów za ucho.
Opuściłam głowę gdy poczułam, że rumienię się jeszcze bardziej. Thomas złapał delikatnie mój podbródek i spojrzał mi w oczy po czym pocałował mnie w policzek.
- Popracuj jeszcze trochę i wracaj do domu - dotknął mojej dłoni i skierował się w stronę biur rysunkowych.
Patrzyłam za nim dopóki nie wszedł do budynku. Z uśmiechem złapałam się za policzek, na którym Tommy złożył pocałunek. Spojrzałam na Titanica po czym ruszyłam do budynku, aby dokończyć swoją pracę.
CZYTASZ
Pamiętny Rejs || Titanic
FanfictionWysoki brunet i niska brązowo włosa dziewczyna stali obok siebie. Stali i patrzeli na szkody wyrządzone przez górę lodową. Statek nabierał wody w szybkim tempie, za szybkim. Jak to możliwe, że twór przyrody wyrządził taką krzywdę statkowi, który mia...