Rozdział 1

350 30 10
                                    

Lato powoli chyliło się ku końcowi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lato powoli chyliło się ku końcowi. Gałęzie drzew ciężkie od dojrzałych ciemnozielonych liści powoli zaczęły je upuszczać nim pożółkły i uschły, ale dni wciąż były bardzo ciepłe. Słońce wędrowało jeszcze wysoko po nieboskłonie i do zimy było daleko.

Dla Pustelnika czas jednak płynął nieco inaczej.

— Może uda mi się odnaleźć ostatnie ziółko przed pierwszym śniegiem — mruczał sam do siebie nieco zmartwiony i pogwizdując pod nosem cichą melodię, rozglądał się wokoło w poszukiwaniu jeżyn na kolację.

Wędrował już trzeci rok w poszukiwaniu lekarstwa dla Króla Simona i osobiście daleko bardziej miał już dość tej wędrówki, aniżeli samej wojny trawiącej królestwo, to jednak dopiero zupełnie niedawno pojął, czym tak naprawdę było owo lekarstwo i musiał zacząć poszukiwania od nowa.

Zioła, których szukał, niezbędne do uzdrawiającej mieszanki już dawno odnalazł, ususzył w pęczki i schował do dwóch sakiewek, ale wciąż nie znajdował ostatniego składnika. Próżno było go szukać w okolicznych folwarkach, a do Baszty nad Rzeką, gdzie liczył ów składnik znaleźć, nie chciano go wpuścić. Liczył na łut szczęścia, ale on nie nadchodził od wielu miesięcy.

Idąc leśną dróżką, zakręcającą w lewo i zbierając to tu to tam jeżyny i grzyby, po prawej mając zielono-brązową, chłodną ścianę lasu usianą wysokimi paprociami, a po lewej, od zachodu, gdzie słońce chyliło się już ku horyzontowi — łąkę upstrzoną jesiennymi kwiatami; usłyszał zbliżającą się w jego stronę grupę młodzieńców. Przystanął na chwilkę w bezruchu i nadstawił ucha. Odczekał krótką chwilkę, jakby w tej głuchej ciszy lasu miała się czaić jakaś groźba, a serce zadudniło w jego starej piersi. Cały dzień czuł ten niepokój, a raczej zniecierpliwienie i teraz już wiedział dlaczego. To był jego szczęśliwy dzień, kończący tułaczkę. Uśmiechnął się sam do siebie, gdy dobiegły go słowa niesione przez pojawiającą się powoli rosę na runie:

— Jax! A może napijemy się dziś wieczorem piwa w gospodzie? — pytał głośno jeden z młodzieńców. — Podobno ma być potańcówka.

— Możemy się napić, czemu by nie — odpowiedział mu młodzieniec imieniem Jax. —Zatańczyć też możemy — zgodził się ochoczo.

Tembr jego głosu jasno dawał do zrozumienia, że ma posłuch wśród kolegów i to od jego kaprysu zależy, czy będą dziś pić piwo i tańczyć, czy nie. Pustelnik uśmiechnął się chytrze po raz drugi. To musiał być on! Imię się zgadzało! Niezłe ziółko! Ostatni składnik! Słuch nie mógł go zawodzić! — myślał pospiesznie, uradowany.

To tego chłopca szukał! To o nim słyszał!

Nim młodzieńcy wyszli zza łuku ścieżki, a tym samym zza wysokich paproci, aby w prostej perspektywie ujrzeć Pustelnika na swojej drodze, ten chyłkiem przemknął za drzewo o srebrzystej korze tak żwawo, jakby wciąż był w kwiecie wieku. Strzeliło mu co prawda coś w biodrze, ale z nieopisanej radości nawet tego nie poczuł. Po chwili wyjrzał zza konaru ostrożnie i przyjrzał się zbliżającym się w jego stronę młodzieńcom. Było ich czterech. Szli wolnym krokiem, co rusz kopiąc bosymi stopami jakiś kamyk ukryty w piasku i choć ubrani nie tak, jak się tego spodziewał — schludnie i czysto, jak na chłopców dobrze urodzonych przystało, a w potargane portki i lniane koszule niczym świniopasy — to każdy z nich wyglądał młodo i zdrowo. Zmrużył oczy i przyjrzał się chłopcom raz jeszcze. Każdemu po kolei. Pierwszy z lewej był chudy i długi jak tyczka od fasoli. Włosy miał czarne i proste jak druty, sterczące, jakby mu je matka brzytwą ucinała przy samej skórze głowy.

To nie ten — syknął sam do siebie w myślach Pustelnik.

Rzucił okiem na drugiego. Niski, nieco przy kości. Sady na twarzy i z czarnymi jak węgiel oczami.

Ten też nie — syknął ponownie. — Może i wzrok mam już nie ten, co dawniej, ale to na pewno nie ten młodzian — przekonywał sam siebie.

Pierwszy z prawej niby wyglądał, jak trzeba, nawet postawę i sylwetkę miał poprawną, jednak gdy podeszli bliżej, Pustelnik był pewien, że to wciąż jeszcze dziecko, a nie dziecka szukał.

Szybko spojrzał na czwartego młodzieńca. Drugiego od lewej. Byli coraz bliżej i nie za dużo miał na to czasu. Ale tak! To musiał być ten, którego szukał. Wysoki, dobrze zbudowany, z piersią wypiętą niczym orzeł, o ciemnych włosach opadających nierówno przyciętą grzywką na zielone oczy i z hardym uśmiechem na pełnych, spierzchniętych malinowych ustach. To jego głos słyszał przed chwilą i to jego szukał. To on był ostatnim składnikiem lekarstwa. A może raczej elementem układanki.

Niebawem wracam do ciebie z miksturą drogi Królu! — wykrzyknął do niego w swoich myślach Pustelnik i bardzo się uradował.

Zupełnie niedawno domyślił się, że słowa zapisane w znamieniu na królewskiej piersi, to klątwa, którą Król, będąc jeszcze księciem, niechybnie sam na siebie spuścił, poprzysięgając zemstę w obliczu niebios. Słowa klątwy z kolei jasno mówiły o wewnętrznych, ukrytych pragnieniach, które, gdy wyjdą na jaw, to skończy się wieloletnia wojna, a Król uwolni się od znamienia, jednak tylko od niego zależy, czy do tego dojdzie, bo wybór między pragnieniem a zemstą, miał być trudny. Pustelnik domyślał się jakiego rodzaju pragnienie trawiło księcia. Widział je czarno na białym, gdy się nim opiekował. Książę miał słabość do mężczyzn i to ukrywał, a najprawdopodobniej nawet sam przed sobą się do tego nie przyznawał. Zatem trzeba było mu ułatwić ujawnienie i zrozumienie swoich pragnień, a do tego idealnie nadawał się z racji urodzenia i tego, że dzielił z księciem owe skłonności, chłopak imieniem Jax.

Pustelnik musiał ich jedynie ze sobą spotkać.

Jak chciał tego dokonać, podczas gdy młodzieńców dzieliły całe tygodnie konnej jazdy? Już on znał pewien sposób.

Znów się uśmiechnął półgębkiem i rozejrzał wokoło.

Ułożył się szybko na zielonym, miękkim mchu pod drzewem, które stało na drodze młodzieńcom i pomimo że szata nasiąkła mu rosą, zamknął oczy i zastygł w bezruchu. Udawał, że śpi. Tak naprawdę liczył na zwykły młodzieńczy złośliwy charakter. I się nie przeliczył.

Poznaliśmy dziś Jaxa ^^ To mój ulubieniec <3 W kolejnym rozdziale poznamy go jeszcze bliżej <3 Jestem pewna, że pokochacie go tak, jak ja <3 Myślę, że nawet o wiele bardziej niż samego Króla^^

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poznaliśmy dziś Jaxa ^^ To mój ulubieniec <3 W kolejnym rozdziale poznamy go jeszcze bliżej <3 Jestem pewna, że pokochacie go tak, jak ja <3 Myślę, że nawet o wiele bardziej niż samego Króla^^

Co knuje ten szalony Pustelnik?

Dajcie znać koniecznie, jak się Wam podoba (lub nie) <3 

Do następnego!

Monika :)

Monika :)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Królewskie pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz