15

1.1K 85 25
                                    

Wszyscy byli bardzo zajęci poszukiwaniem jakiegokolwiek śladu. Niestety nie znaleźli nic, co mogłoby przykuć ich uwagę.
- Czyli jednak wszystko stoi w miejscu? - zapytał poddenerwowany Chuuya.
- Nie wiem, może jednak trochę. - powiedział już nie tak samo pewnie, jak wcześniej Dazai.
- Mam już dość tego wszystkiego. Miało być dobrze, ale nie! Zawsze musi coś pójść nie tak! Najpierw nic się nie działo, a teraz, gdy coś mogło posunąć się do przodu, to nagle sprawca zbrodni dostaje jakiegoś paraliżu i nie jest w stanie nic nam powiedzieć. - odezwał się dotąd cichy Ryuunosuke.
- Nie no co wy, myślcie pozytywnie. Wiem, że to trudne, ale jednak coś się wydarzyło, czyli ten przestępca musi przebywać jeszcze w Jokohamie lub gdzieś w okolicach. - próbował załagodzić sytuację Atsushi, choć sam nie wierzył w swoje słowa. - Chyba jeszcze nie zabrali tego mężczyzny. Może pójdę sprawdzić, czy coś się poprawiło?
- Idź Atsushi, idź. My potrzebujemy chwili przerwy, bo oszalejemy. - zaśmiał się delikatnie Kunikida, który chciał rozluźnić choć trochę napiętą atmosferę. Doppo zawsze starał się zachowywać spokój i myśleć racjonalnie, tak było też teraz, ale w środku był już bardzo zmęczony i zdenerwowany. Ostatnie tygodnie spędzali na analizowaniu i myśleniu nad różnymi planami ataku i obrony. Rozmyślali nad przestępcą, nad jego darem, w jaki sposób dokładnie działa. Niektórzy nie opuszczali pracy nawet w domu. Chcieli za wszelką cenę wypełnić swoje zadanie do końca. Tworzyli teorie o mordercy nawet późnymi wieczorami, gdy następnego dnia musieli przyjść do pracy nawet na szóstą czy siódmą. Wszyscy odczuwali duże zmęczenie. Najchętniej porzuciliby to zadanie i zajęli się mniejszymi i łatwiejszymi sprawami, ale nie mogli się tak łatwo poddać. Co wtedy pomyślą inni? Że agencja nie da sobie rady z żadną z poważniejszych spraw? Do czego w takim razie się nadają?
Ranpo, który również był zmęczony całą zagadką, też często chciał, chociaż na chwilę o tym zapomnieć. Czuł jednak motywację do dalszej pracy. Był w jakiś sposób podekscytowany całą sprawą. W końcu trafiła się jakaś zagadka, nad którą może dłużej pogłówkować.

Reszta zgromadzonych osób porozchodziła się w różne strony, czy to napić się wody, czy usiąść na pobliskiej ławce znajdującej się niedaleko mostu, na którym wydarzyła się tragedia. Inni poszli dalej rozmawiać z policjantami i tworzyć różne hipotezy co do mężczyzny, który zrobił coś tak okrutnego. Atsushi w tym czasie poszedł do mężczyzny.

- Dzień dobry. - przywitał się nieśmiało białowłosy. - Czy mężczyzna jest w stanie odpowiedzieć na kilka pytań? Jak w ogóle się nazywa? - zapytał, spoglądając na stojących obok policjantów.
- Został zidentyfikowany jako Matsumoto Isao, ma 27 lat i mieszka niedaleko stąd. Na razie tylko tyle udało nam się ustalić. Nie chciał w ogóle nic mówić, ale widać, że już nie jest roztrzęsiony tak jak wcześniej. Jeśli chcesz, proszę, spróbuj z nim porozmawiać. Może się uda. - powiedział jeden z policjantów i odszedł na bok.

- Dzień dobry. Jestem Nakajima Atsushi. Opowiesz mi, co dokładnie się wydarzyło? Dlaczego to zrobiłeś? - kolorowooki próbował pytać jak najdelikatniejszym i spokojnym głosem, tak, aby jeszcze bardziej nie wystraszyć mężczyzny, który był w szoku.
Mężczyzna nic nie odpowiadał, dalej wpatrywał się w jeden punkt. Cały drżał.
Nakajima próbował zadać jeszcze parę pytań, ale na nic się to nie zdało. Dochodziła już piąta rano, całe to zamieszanie trwało około dwóch, trzech godzin.
Policjanci uznali, że lepiej będzie, jeśli zabiorą mężczyznę teraz na komisariat i pozwolą dojść do siebie, a gdy jego stan się poprawi, wtedy zawiadomią agencję.

Wszyscy mogli na chwilę odpocząć, zostali zwolnieni do swoich domów, aby nabrać sił na dalszą pracę, która miała rozpocząć się dopiero późnym popołudniem. Musieli podzielić się wszystkimi podejrzeniami i informacjami, które zyskali. Całą resztą zajmą się w następnych dniach.

Atsushi postanowił przespacerować się po plaży, aby trochę ochłonąć. Był bardzo rozemocjonowany. Problemy miłosne, czucie ogromnego współczucia dla bliskich ofiar, jak i dla swoich, których zmęczenie przeżywał nawet bardziej od nich samych i jeszcze niedługo jego ruja. Bał się, że wypadnie w jakiś ważny dzień i nie będzie mógł wtedy pomóc swoim przyjaciołom.
Z jego rozmyśleń wyrwał go lekko zachrypnięty męski głos.

- Jinko?

Zapach, który mnie rozkochał - shin soukoku omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz