(8) Ale czy my..?!

13 4 30
                                    

POV Shido

Zaniosłem Kaito do samochodu siostry, ponieważ właśnie przyjechała. Dobrze, że zasnął, bo było z nim coraz gorzej. Już nigdy nie pozwolę mu pić alkoholu, bo to się źle kończy.

- A jemu co? - zapytała Amy.

- Za dużo wódy - odpowiedziałem i wywróciłem oczami. Chłopak leżał na moim ramieniu. Zaciskał dłonie na mojej białej koszulce i coś mamrotał pod nosem.

- Mhm, czyli ma słabą głowę - stwierdziła dziewczyna.

- Nie mogę was zabrać do mnie, bo mam znajomych na nocowaniu - dodała po chwili zamyślenia.

- To podrzuć mnie pod mój blok - zaproponowałem.

- No dobra, dasz radę sam go zanieść do mieszkania? Ty chyba też piłeś - powiedziała.

- Tak, poradzę sobie, więc nie musisz się martwić - odpowiedziałem.

- Okej, skoro tak mówisz - była skupiona na drodze.

***

Położyłem młodszego na moim łóżku, a sam postanowiłem wziąć prysznic. Nie było bardzo późno, może około 23.00. Wziąłem pierwsze lepsze bokserki z szafy i poszedłem do łazienki.

Wychodząc już umyty zauważyłem światło w moim pokoju, a przecież je zgłaszałem. Wszedłem do mojego królestwa i zauważyłem Kaito siedzącego na łóżku. Miał rozpiętą koszulę.

- Co ty znowu odwalasz? - zapytałem zirytowany.

- Gorącooo - odpowiedział, spoglądając na mnie. Stwierdziłem, że sobie nie poradzi w takim stanie z butami, więc pomogłem mu je zdjąć. Koszulę ściągnął sam.

- Pewnie mu będzie nie wygodnie spać w tych jeansach - pomyślałem i westchnąłem głośno.

Pomogłem mu odpiąć pasek, ale robiąc to trzęsły mi się ręce. Spodnie już na szczęście zdjął sam, uff.. Wyjąłem z szafy bluzę z kapturem i chciałem mu ją dać, ale pokiwał głową przecząco.

- Idź już lepiej spać - powiedziałem.

- Saaam n-nie ussnę - odpowiedział Kaito i uśmiechnął się łobuziersko.

- Zossstań ze m-mnną - dodał już z proszącym wyrazem twarzy.

- O nie nie nie, nie ma szans młody, śpisz SAM - odparłem, mając już wielką ochotę położyć się na niestety niewygodnym starym fotelu.

- N-nooo p-proszzzę - próbował mnie przekonać.

- W sumie może sobie krzywdę zrobić jak zostanie tu sam, nie wiem do czego jest zdolny po alkoholu - pomyślałem.

- No dobra, ale przesuwasz się na drugi koniec łóżka - zdecydowałem w końcu zrezygnowany. On nieudolnie przesunął się około 10 cm w bok.

- Dobranoc - powiedziałem jeszcze i zasnąłem.

***

POV Kaito

Obudziło mnie zimno, które otulało moje ciało. Poczułem straszny ból głowy, ale chwilowo go zignorowałem. Spojrzałem na drugi koniec łóżka. Leżał tam Shido owinięty w kołdrę, którą musiał mi zabrać w nocy. Skuliłem się w kłębek i dopiero wtedy poczułem, że jestem w samych bokserkach. Usiadłem powolnie na łóżku, a wtedy uderzyła mnie kolejna dawka nieznośnego bólu. Po krótkim zastanowieniu ruszyłem niezdarnym krokiem do łazienki. Przejrzałem swoje odbicie w lustrze i spostrzegłem dwie malinki na mojej szyi. Czy to możliwe, że m-my..? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie pamiętam nic z wczorajszej imprezy. Ostatnie co mi zostało w pamięci to gra w butelkę i pocałunek.. Było to wspaniałe uczucie.. Nie! Koniec. Bardziej zastanawiało mnie co było później. Chyba jedynym wyjściem z tej sytuacji będzie zapytanie się go, gdy się obudzi.

Po około pół godzinie usłyszałem kroki. Shido musiał już wstać. Gdy wszedł do kuchni, w której próbowałem przyżądzić śniadanie zauważyłem u niego minę, która zdradzała jednocześnie złość i ulgę.

- Hej, masz może coś na ból głowy? - zacząłem.

- Tsaa zaraz dam, ale później nas czeka rozmowa - stwierdził zirytowany.

Wyszedł z pomieszczenia, ale po chwili do niego wrócił z tabletkami. Usiadł na krześle z którego miał idealny widok na mnie. Ukradkiem zauważyłem, że mi się przygląda jak kroję chleb, zarumieniłem się. Jego wzrok był zirytowany, ale też zainteresowany, czułem to. Po chwili usiadłem z kanapkami do stołu, robiąc wcześniej herbatę. Podzieliłem się z Shido śniadaniem. Cały czas czując uciążliwy wzrok na sobie. Panowała napięta atmosfera. Zastanawiałem się co ja takiego mogłem odwalić, że aż tak go to ruszyło. Po zjedzeniu odłożyłem swoje naczynia do zlewu i chciałem także zabrać je od starszego, ale złapał mnie za nadgarstek. Zastałem w bezruchu.

- Siadaj - powiedział, pokazując na swoje kolana.

- C-czemu..? - wyjąkałem spanikowany.

- Jakoś wczoraj Ci nie przeszkadzało jak siadałeś obcym facetom na kolanach - zrobił poważną minę i dodał - Siadaj, bo skończy to się źle dla ciebie.

Zrobiłem to powoli cały czas się trzesąc. Wzrok miałem cały czas w bok, bałem mu się spojrzeć w oczy. Co ja zrobiłem na tej imprezie..? Bardzo się bałem.

- Spójrz na mnie - powiedział zirytowany. Ja nie umiałem tego opanować. Mój wzrok błądził wszędzie, ale nie na nim. On szybkim ruchem odwrócił mnie w stronę jego twarzy, a ja w ten sposób siadziałem na jego okrakiem. Rumieniłem się, czułem to na swoich policzkach. Cały czas miałem spuszczoną głowę w dół. Shido złapał za mój podbródek, aby zobaczyć moją twarz. Miałem zaciśnięte oczy.

- Otwórz je - powiedział stanowczy tonem.

Nie widząc innego wyjścia uczyniłem to. On spojrzał w moje oczy. Byłem sparaliżowany. Odwróciłem wzrok.

- C-co tam się s-s-stało..? - zapytałem cicho.

- Nie pamiętasz? - jego druga dłoń powędrowała na moje biodra, ale pierwsza nadal pozostała na mojej twarzy. Jego spojrzenie stało się łagodniejsze.

- Mhm.. - wymamrotałem.

- Dobra, więc tak - zaczął, a ja z wyczekiwaniem patrzyłem się w jego oczy. - Zacznijmy od tego, że strasznie dużo wypiłeś i kleiłeś się dosłownie do każdego, a szczególnie do takiego Jack'a. Gdy cię od niego odciągnąłem zacząłeś przytulać się do mnie. Oczywiście w ten sposób było łatwiej i dużo przyjemniej, bo przynajmniej wiedziałem, że ten debil i żaden inny niczego ci nie zrobi. W takim stanie mógliby cię nawet zgwałcić, a ty byś nie protestował, bo miałem nawet wrażenie, że do tego dążyłeś. W między czasie było wiele.. dziwnych sytuacji, ale to nie jest teraz ważne.

Byłem zaskoczony i zażenowany. Na mojej twarzy widniał soczysty rumieniec. Definitywnie nie piję więcej. Schowałem się w zagłębieniu obok jego szyi. Nie chciałem, aby zobaczył moje rumieńce.

- P-przepraszam i dziękuję.. - wyszeptałem drżącym głosem.

- Aktualnie to mój obowiązek, opiekuję się tobą - stwierdził zakłopotany.

- Ale musisz mi coś obiecać - spojrzałem na niego - na razie sobie dasz spokój z alkoholem.

- Dobrze - odpowiedziałem.

Poczułem ulgę. Nie wiedziałem, że tak zachowuję się pod wpływem.. Gdyby nie on pewnie bym leżał gdzieś zgwałcony pod ścianą.. Aż strach przypomnieć sobie jak to boli.. Tragiczne uczucie.. Nie życzyłbym nikomu.

Zastanawiała mnie jeszcze jedna rzecz.. Kto mi zrobił te malinki na szyi?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jestem chyba dla was za dobra hah
Kolejny rozdział w tak krótkim czasie. Nie spodziewajcie się, że będzie tak zawsze. To zależy od wielu czynników haha

Chciałabym was poinformować, że mam wiele pomysłów na inne opowiadnia (myślę, że lepsze), więc to chciałabym zakończyć jak najszybciej, ale mam też sporo pomysłów na dalszą akcję, ale niestety mało chęci do pisania. Najgorsze uczucie :c

Ilość słów: 1069

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój opiekuńczy anioł [YAOI] //ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz