– To jakiś żart? – wybuchnęła rudowłosa. – Błagam, powiedz, że żartujesz?!
Flutie wpatrywała się w nią z nieskrywanym zaintrygowaniem i lekką troską. Pokręciła głową, aż jej się wysoko zawiązany koński ogon z prostowanych, czarnych jak smoła włosów zakołysał energicznie.
– Niestety nie. Cole osobiście skontaktował się ze mną wczoraj wieczorem, żeby nadać temat. Zdaje się, że między nim a Hailey Bennet doszło ostatnio do jakichś niesnasek i drań postanowił zrezygnować z jej usług, mimo że jest świetną, doświadczoną cheerleaderką. Rozmawiałam już z nią i przyjęła to do wiadomości.
Spanikowana Nessa rzuciła w desperacji:
– Ale... Skoro on jest kapitanem koszykarzy, to nie ty powinnaś być jego osobistą zawodniczką, jako nasza kapitanka?
Washington tylko popatrzyła na nią nieruchomo bardzo pięknymi oczami, w których jednakowoż czaiło się sporo mroku.
– N-nie – odezwała się wreszcie po dłuższej chwili ciężkiego jak chmura gradowa milczenia. – Owszem, kiedyś tak właśnie i u nas było. Ale po tym, co tutaj wyprawiał Radamer moja siostra i ja zostałyśmy dożywotnio zwolnione z pełnienia obowiązku bycia czyjąkolwiek osobistą cheerleaderką.
O rany, no rzeczywiście! Ta głośna sprawa o molestowanie seksualne w Culford High. Howard miała ochotę przybić sobie solidnego facepalma. Co za egoistyczna kretynka z niej!
– Ja... ja... bardzo cię przepraszam – wyjąkała, ale tamta tylko machnęła smukłą dłonią.
– W porządku, nie pomyślałaś, rozumiem. Niestety reguła, że to zawodnik ma prawo wybrać sobie którąś z dziewczyn jako osobistą cheerleaderkę nadal tu obowiązuje i Cole poprosił o ciebie.
Howard ujrzała światełko w tunelu i wykrzyknęła uradowana:
– Skoro tylko poprosił, to ja się mogę nie zgodzić, tak?!
– No niezupełnie. Poinformował mnie dzisiaj, że już to ustalił z trenerem Holmesem i trenerką Watson.
Rudowłosa zgrzytnęła zębami, wciąż kombinując jakiś wykręt, ale to nawet nie był koniec ponurych rewelacji na temat jej przyszłości w drużynie cheerleaderek CH.
– Z tego co wiem, to klepnął to także u pryncypała Hemingwaya – dobiła ją kapitanka.
Oesu, nie miała pojęcia, że aż tak strasznie mu zależało, żeby móc się nad nią znęcać także w szkole. Ale w sumie nie powinno jej to dziwić, przecież od początku wiedziała, że to psychopata!
Podobnie jak ten cholerny pryncypał!
Nie przypuszczała natomiast, że o jej obecnej sytuacji przesądził fakt, iż River Cole również się wczoraj mocno spóźnił na trening koszykarzy. I pędząc na zajęcia oczom swoim nie mógł uwierzyć, gdy nagle zobaczył ich zagadaną oraz roześmianą parę, gdy tak sobie beztrosko wędrowali z Kaiem po korytarzu.
Aż przystanął za filarem i wpatrywał się w nich z lodowatą furią, od której temperatura otoczenia obniżyła się o dobrych dziesięć stopni.
Jakim sposobem kolega z drużyny śmiał włazić na jego terytorium łowieckie?
I jakim cudem jego własna łania rozglądała się za innym samcem?
O nie, to się nie mogło tak skończyć, nie na jego rykowisku!
Musiał z tym zrobić porządek i to natychmiast!
Więc zrobił.
☆☆☆

CZYTASZ
Ice Breaking ✔️
Romance"- Co to znaczy, że 'gdzie i kiedy zechcesz'? - zdenerwowała się Nessa, ale River tylko uśmiechnął się wrednie i zapytał: - Którego słowa nie zrozumiałaś, skarbie? - Dupek! - Owszem. To jak, całujesz i zostajesz? Czy nie całujesz i wychodzisz?" UWA...