39. Myślenie życzeniowe albo magiczne

2.5K 135 432
                                    

Gwiazdka + komentarz
= motywacja

Ku zaskoczeniu Nessy wyglądało na to, że od owej wyprawy do włoskiej knajpki zostali z Massimo czymś w rodzaju pary. Może nie przytłaczająco oficjalnej ani pociągającej za sobą nie wiadomo jakie wzajemne zobowiązania, ale jednak.

Przynajmniej Włoch sprawiał wrażenie, jakby tak uważał, a rudowłosej nie bardzo zależało, żeby go wyprowadzać z błędu, bo i tak nie widziała innych chętnych na tę posadę. Już się Cole o to postarał, drań jeden!

Może zresztą na takiej samej zasadzie Carla ciągle miała się za dziewczynę Rivera?

Tylko czy to dobrze, czy właśnie całkiem źle?!

Weekend po Święcie Dziękczynienia jeszcze spędzili z Włochem osobno, bo niedzielne zaproszenie nad Bantam Lake, kiedy w rezydencji przebywał jej właściciel, obejmowało tym razem wyłącznie Nessę, Owena i Mel.

Żadnych dodatkowych niespodzianek w osobach samozwańczych ochroniarzy.

Ani zagranicznych kandydatów na chłopaka.

Jak zwykle Lavender, a może tym razem i sam Hunter, przysłali po nią wygodny samochód z kierowcą. Pozostawało jej więc zabłysnąć nieco triumfującym uśmiechem w stronę familii Cole'ów, szykującej się mozolnie do kościoła i już mogła porzucić Czarną Oberżę.

Choćby tylko na kilka błogosławionych godzin, nareszcie!

Jeszcze zarzuciła na ramię torbę z paroma rzeczami na przebranie, tak na wszelki wypadek, gdyby gospodarze wymyślili coś zaskakującego. W końcu nigdy nie wiedziała, czego się spodziewać, gdy przyjeżdżała do rezydencji nad jeziorem, co zresztą miało swój urok.

Co prawda Lav była niewiele niższa od niej i zawsze gotowa podzielić się z rudowłosą zawartością swojej bogatej garderoby, ale wiadomo, że lepiej ze sobą nosić, niż się kogoś prosić, prawda? Zwłaszcza że w okolicy biustu miały jednak inny rozmiar, stanowczo.

Na miejscu okazało się, że ponieważ dzień, choć chłodny, to był też wyjątkowo słoneczny, więc jeszcze przed lunchem gospodarze zabrali swoich gości na zimowy RIB RIDE, czyli rejs po Bantam Lake. Oczywiście jedną z okazałych łodzi motorowych, wciąż stojących oraz dostępnych dla mieszkańców w marinie nieopodal rezydencji.

Jak to się mawia w Norwegii – nie ma złej pogody, a jedynie zły ubiór. Dlatego na całą ekipę czekały profesjonalne zimowe kombinezony, gogle, czapki, rękawice, a w razie potrzeby specjalne maski zabezpieczające twarz przed zimnem. Pasażerowie musieli zadbać jedynie o ciepłą bieliznę termiczną oraz obuwie.

Naturalnie była to świetna zagrywka taktyczna ze strony Snowa, który zamiast zbytnim integrowaniem się z przyjaciółmi ukochanej, mógł zająć się raczej prowadzeniem motorówki. Sprytnie.

A mimo to Howard miała jednak granitową pewność, iż mężczyźnie nic nie było w stanie umknąć z ich rozmów i wygłupów.

Tak, nie przypadkiem nazwała go sobie teraz mężczyzną. Mógł mieć niewiele ponad dwadzieścia lat, ale zdecydowanie wyrósł już z wieku chłopięcego.

I to nawet nie dlatego, że Hunter nie wyglądał młodo, bo jasne, że wciąż wyglądał. Dopiero w tym roku skończył ich liceum, choć podobno z paroletnim poślizgiem.

Bardziej chodziło jej o aurę siły i wręcz autorytetu, jakie wokół siebie roztaczał, nawet kiedy się uśmiechał czy przytulał Fioletową. Bo owszem, nie brakowało między nimi zauważalnych dla reszty gości chwil ogromnej czułości i tego jakiegoś, aż bolesnego przez swą intensywność, uczucia.

Ice Breaking ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz