"Trying so hard to release
You out of the misery
Hold on to your wishes
If you can't hold on to me"- Dawid Podsiadło, "Let you down"
WTEDY
W końcu nadszedł upragniony czwartek, więc miałam dziś wolne.
To, że nie musiałam wstawać do pracy, wcale jednak nie sprawiło, że poczułam się mniej podle. Dzień dla siebie zawsze był przypomnieniem, że nie zapłaciłam za kablówkę, że kończy mi się ciepła woda i że powinnam być wdzięczna niebiosom że jeszcze świecą tu żarówki. W lodówce nie było w czym przebierać, ale i tak nie było aż tak źle - udało mi się dojrzeć jogurt owocowy i kilka warzyw, a na blacie leżały całkiem świeże bułki które kupiłam wczoraj po pracy.
Zabrałam się więc za przygotowanie śniadania, co nie zajęło mi zbyt dużo czasu zważywszy na fakt, że nie było się przy czym popisać. Zaparzyłam też kawę, która smakowała dość znośnie, nawet jeśli musiałam wypić ją bez mleka, którego oczywiście zapomniałam dopisać do listy zakupów. No i posprzątałam, w końcu zwykle nie mam na to czasu. Powinnam czuć satysfakcję, że mam dzień na ogarnięcie swojego życia, ale tylko mnie to dobijało. Wolałabym już nie myśleć o tym wszystkim z czym zostałam, sama w wielkim mieście. Wolałabym nawet obsługiwać dziś zrzędliwe kobiety, byle tylko nie musieć trwać w uczuciu bezczynności.
Nie wiedziałam, co z sobą zrobić. Minęło już kilka miesięcy, a ja nie umiałam poukładać się w całość, wciąż żyłam z myślą, że wszystko czego chcę jest nieosiągalne. Utknęłam tu i to z własnej winy, bo byłam zbyt dumna żeby zostać w domu. Nie miałam żadnego planu i nie mam prawa mieć żalu do świata o to, że pracuję teraz w głupiej kawiarni, skoro nie zrobiłam nic żeby było inaczej.
Ale porażki ciągnęły się za mną jak sznur odkąd skończyłam szkołę. Marzyłam tylko o tym żeby grać, taka byłam naiwna, a dziadek zawsze obiecywał, że tak właśnie będzie. Mówił mi, że mam talent, a ja wierzyłam, że jeśli ma się talent, to nie trzeba nic więcej. Otóż się myliłam, bo talent się nie liczy kiedy mieszkasz w małym miasteczku bez perspektyw, kiedy nie masz z czego opłacić tego talentu i kiedy nie znasz odpowiednich ludzi na odpowiednim miejscu. Gdzieś wgłębi serca wiedziałam, że moja przygoda z fortepianem szybko się skończy, ale fajnie było wierzyć we dwoje, że mogę to robić.
Rodzice tego nie pochwalali, oczywiście. Ojciec sądził że to strata czasu, a mama zawsze wolała unikać odwiedzin u dziadka kiedy wiedziała, że będziemy się przez cały dzień uczyć. Nigdy nie słyszała jak gra, nigdy nie słyszała jak ja gram. Nie żebym miała nadzieję, że uzna że warto byłoby coś z tym zrobić, ale może gdyby choć raz przyjechała... może byłoby inaczej.
Tylko czy byłoby lepiej? Prawdopodobnie grałabym teraz w jakimś barze, wcale nie żyłabym lepiej. Pewnie wciąż mieszkałabym w tej dziurze, tylko trochę mniej nieszczęśliwa. Grałabym jakieś idiotyczne piosenki z radia dla zakochanych i nienawidziłabym tego.
Łatwo jest tak gdybać nad swoją przyszłością która nie nadejdzie, to prawda. Mogłabym być przecież każdym, a zostałam nikim. Brawo ja.
Właśnie wyciskałam wodę z włosów kiedy usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Odrzuciłam ręcznik na ramę wanny i pokonałam malutki salonik, obijając się wcześniej o szafkę stojącą w maleńkim korytarzu.
Zgarnęłam urządzenie z kanapy, zerkając kto się dobija.
- Hej mamo - przywitałam się i natychmiast odpowiedziało mi westchnienie. - Co tam?
CZYTASZ
Nothing To Save
Teen FictionConnie robi wszystko żeby stanąć na nogi, a problematyczny Dion który nagle pojawia się w jej życiu, wcale nie okazuje się być ratunkiem na całe zło tego świata. Dziewczyna nie miała nigdy czasu żeby doświadczyć prawdziwej miłości, a wbrew obawom...